W byłym Gimnazjum nr 14 (obecnie Szkoła Podstawowa nr 33 z oddziałami gimnazjalnymi) są dwie klasy drugie i trzy trzecie.
Te ostatnie w czerwcu opuszczą mury, więc w placówce zostaną tylko dwa oddziały gimnazjalistów.
Do tego dwie obecne klasy pierwsze i jedna czwarta - z utworzonej od września ub. r. podstawówki.
W takich szkołach jak ta może się pojawić problem z pracą dla nauczycieli. Bo o ile szkoła będzie potrzebowała kolejnych nauczycieli dla pierwszaków, o tyle wszyscy z gimnazjum mogą już nie znaleźć zatrudnienia, zwłaszcza że w placówce nie powstała w ub. r. ani jedna siódma klasa.
- Staramy się więc, na ile możemy, zachęcić uczniów i rodziców do zapisywania się do naszej szkoły
- zaznacza Marzenna Fitas, wicedyrektor szkoły.
Jeden ze sposobów to organizowanie dni otwartych. W SP 33 odbyły się w minionym tygodniu. Było spotkanie z dyrektorem, przedstawienie teatralne z udziałem nauczycieli i dzieci, zajęcia edukacyjne dla najmłodszych oraz pokazy z fizyki i chemii dla starszych.
- Rekrutacja trwa i trudno przesądzać o rezultacie, ale w tej chwili w systemie mamy jedną klasę pierwszą, jesteśmy też blisko skompletowania jednej klasy czwartej. Jeśli chodzi o klasę siódmą, to też jest wstępne zainteresowanie - wylicza wicedyrektor Fitas.
W podobnej sytuacji jest SP nr 1 (dotychczasowe Gimnazjum nr 1). W ub. r. powstało tam po jednej klasie pierwszej, czwartej i siódmej. Żeby zapełnić budynki ratusz zdecydował, po raz pierwszy w tym roku, o utworzeniu w SP 1 i SP 33 „zerówek”.
Marek Krukowski, dyr. Szkoły Podstawowej nr 18 (do ub. r. było to gimnazjum o tym samym numerze) podkreśla, że zwalniał nie będzie - raczej zatrudni nauczycieli dla pierwszoklasistów. Jednak tegoroczna rekrutacja jest bardzo ważna dla przyszłości szkoły.
- W przyszłym roku odejdą od nas ósmoklasiści oraz 250 gimnazjalistów. Jeśli w tym nie pozyskamy uczniów, za rok będziemy mieli problem, także z pracą dla nauczycieli - wyjaśnia dyr. Krukowski.
Szkoła chce utworzyć dwie klasy pierwsze, dwie czwarte i cztery siódme.
Pomoc szkołom deklarują władze miasta. Rok temu urzędnicy ratusza aktywnie pośredniczyli między szkołami w „wymianie” pracowników.
Do podstawówek z gimnazjów przechodzili nauczyciele fizyki czy chemii dla siódmoklasistów. Dyrektorzy podstawówek z kolei dzielili się z tymi z gimnazjów specjalistami od nauczania początkowego.
Dzięki temu w mieście udało się uniknąć zwolnień. Czy tak samo będzie w tym roku?
- Będziemy kontynuować działania związane z zapewnieniem jak największej liczby miejsc pracy nauczycielom - zapewnia Ewa Dumkiewicz-Sprawka, dyr. Wydziału Oświaty i Wychowania UM Lublin.
U innych ciasno
Kiedy gimnazja walczą o uczniów, w części popularnych podstawówek robi się coraz ciaśniej. Chodzi np. o SP nr 51 przy ul. Bursztynowej. Dziś uczy się tam prawie 1500 uczniów, od września, w związku z uruchomieniem ósmej klasy, dojdzie 200.
- Warunki bardzo się nie pogorszą, lekcje nie będą się kończyły później niż o 16.15, tak jak obecnie - zapewnia dyr. Marianna Olszańska. - Ale klasy czwarte być może będą się uczyć na dwie zmiany.
Zarówno z tej placówki, jak i z obleganej SP nr 2 ratusz „wyprowadza” w tym roku oddziały przedszkolne.