Niemal w połowie Stanów Zjednoczonych istnieją już dziesiątki przypadków nowego podwariantu Covid-19, który ma być jeszcze bardziej zaraźliwy niż i tak już mocno zakaźny wariant Omikron.
Naukowcy z UT Southwestern Medical Center nazywają ten podwariant „niewidzialnym”. Dlaczego właśnie tak? Bo nie można go zidentyfikować za pomocą testu PCR, tak jak w przypadku zwykłego Omikronu. Aby go wykryć, trzeba przeprowadzić sekwencjonowanie genomowe w wyspecjalizowanym laboratorium, co jednak zajmuje sporo czasu. Najwięcej jak do tej poru przypadków „Stealth” Omikron odnotowano w Danii.
Rozprzestrzenia się bardzo szybko – mówił o nowym odkryciu dr Peter Chin-Hong, specjalista ds. chorób zakaźnych na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco.
Czym różni się od poprzedniego wariantu?
Czy „stealth” różni się od zwykłego Omikronu? Chin-Hong wyjaśnia: Nie wydaje się, aby ludzie byli po nim bardziej chorzy niż po znanym już Omikronie. Objawy tych dwóch są niemal identyczne. Oznacza to, że prawdopodobnie nie będzie u zakażonych utraty smaku i zapachu, duszności ani uszkodzenia płuc.
Wczesne badania w Danii wskazują, że nowy Omikron nie stwarza większego ryzyka hospitalizacji w porównaniu ze „starym”. Tak uważają duńscy specjaliści. Zdaniem duńskich specjalistów BA.2 nie jest bardziej groźny niż BA.1 ( mowa o podwariantach Omikronu - red.).
Wiele wciąż jednak nie wiadomo o tym Omikronie. Czy na przykład spowoduje kolejny wzrost zakażeń, czy spowoduje ponowne zakażenia u ludzi, itd.
Jak na razie nic nie wskazuje na to, żeby ludzie mieli powody do wpadania w panikę z powodu „niewidzialnego” Omikronu, przekonuje Chin-Hong.
