Uwaga, mali Japończycy są silniejsi Kolumbijczyków

Michał Skiba
eastnews
Japonia pokonała Kolumbię 2:1 w pierwszym meczu grupy H mistrzostw świata w Rosji. Szybsi, sprytniejsi, z większym szczęściem. Być może Kolumbijczycy zagraliby inaczej, gdyby nie musieli przez cały mecz grać w dziesiątkę. Gdybanie. To nie powinno dotyczyć kolumbijskiej obrony, którą przepychali nawet o głowę mniejsi Japończycy. Oto pierwsze wnioski

Mocne punkty

Japończycy i Kolumbijczycy na pewno nie mieli "ciężkich" nóg. Ci drudzy przez całe spotkanie grali w dziesiątkę, ale nie przeszkodziło im to w dyktowaniu tempa. Przynajmniej przez ponad godzinę. Przybysze z Azji mieli być słabsi piłkarsko i nadrabiać to sprytem i kondycją, a wcale od ćwierćfinalistów poprzedniego mundialu nie odstawali. Przewaga jednego zawodnika po stronie japońskiej zaczęła wychodzić dopiero w okolicach 60. minuty. Nie było piłki zachowawczej. Kolumbia - co przewidywaliśmy - zagrała bardzo ofensywnie. Ale rękawice podnieśli również Japończycy. Azjaci mieli mieć przeciętny środek pola, który nie zabezpieczy kreatywności Shinjiego Kagawy. Tymczasem Japończycy byli doskonale zorganizowani, dobrze operowali piłką i organizowali się w obronie po stracie piłki. Również potrafili budować akcje, z których tworzyło się realne zagrożenie bramki Davida Ospiny.

Słabe punkty

Kolumbia stawiała na ofensywę - to wiedzieliśmy. Dobitnie przekonaliśmy się dlaczego. Niezbyt wysocy Japończycy potrafili brać kolumbijskich obrońców na plecy i z łatwością obracać się w kierunku bramki. Santiago Arias to piłkarz, którego niemiłosiernie kiwali Japończycy, którzy zwietrzyli tą szansę i większość akcji kreowali lewą stroną boiska. A gola na 2-1, po zamieszaniu przy rzucie rożnym, strzelił najmniejszy zawodnik z wszystkich zainteresowanych. Może Kolumbijczycy dużo biegali, ale siły fizycznej nie zaprezentowali. Wejście z ławki Jamesa Rodrigueza miało polepszyć sprawę, a gracz Bayernu był nawet wolniejszy od swoich kolegów, którzy już dobre kilkadziesiąt minut biegali po murawie.

W Japonii najsłabszym punktem był oczywiście bramkarz Eiji Kawashima. Pokazywał to regularnie w meczach towarzyskich (dla przykładu można przytoczyć katastrofalny występ z Ghaną) i w Sarańsku to powtórzył, fatalnie interweniując przy rzucie wolnym.

Co dalej?

Kolumbia nie zagra z Polską już takim składem. W niedzielnym meczu będzie funkcjonować hasło "wszystkie ręce na pokład" i zagra o wszystko. A czy wygrana Japonii jest niespodzianką? Przecież wszyscy zgodnie uważaliśmy, że to najbardziej wyrównana grupa. Każdy może wygrać z każdym i każdy może przegrać. No to mamy...

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Pod Pis
"...są silniejsi Kolumbijczyków..." - dziennikarz to głupia profesja skupiająca adekwatne jednostki...

Wybrane dla Ciebie

Szok we Włoszech. Zaskakujący ruch selekcjonera „Squadra Azzurra”

Szok we Włoszech. Zaskakujący ruch selekcjonera „Squadra Azzurra”

Słynna polska aktorka nie żyje. Miała 78 lat

Słynna polska aktorka nie żyje. Miała 78 lat

Wróć na i.pl Portal i.pl