Mocne punkty
Japończycy i Kolumbijczycy na pewno nie mieli "ciężkich" nóg. Ci drudzy przez całe spotkanie grali w dziesiątkę, ale nie przeszkodziło im to w dyktowaniu tempa. Przynajmniej przez ponad godzinę. Przybysze z Azji mieli być słabsi piłkarsko i nadrabiać to sprytem i kondycją, a wcale od ćwierćfinalistów poprzedniego mundialu nie odstawali. Przewaga jednego zawodnika po stronie japońskiej zaczęła wychodzić dopiero w okolicach 60. minuty. Nie było piłki zachowawczej. Kolumbia - co przewidywaliśmy - zagrała bardzo ofensywnie. Ale rękawice podnieśli również Japończycy. Azjaci mieli mieć przeciętny środek pola, który nie zabezpieczy kreatywności Shinjiego Kagawy. Tymczasem Japończycy byli doskonale zorganizowani, dobrze operowali piłką i organizowali się w obronie po stracie piłki. Również potrafili budować akcje, z których tworzyło się realne zagrożenie bramki Davida Ospiny.
Słabe punkty
Kolumbia stawiała na ofensywę - to wiedzieliśmy. Dobitnie przekonaliśmy się dlaczego. Niezbyt wysocy Japończycy potrafili brać kolumbijskich obrońców na plecy i z łatwością obracać się w kierunku bramki. Santiago Arias to piłkarz, którego niemiłosiernie kiwali Japończycy, którzy zwietrzyli tą szansę i większość akcji kreowali lewą stroną boiska. A gola na 2-1, po zamieszaniu przy rzucie rożnym, strzelił najmniejszy zawodnik z wszystkich zainteresowanych. Może Kolumbijczycy dużo biegali, ale siły fizycznej nie zaprezentowali. Wejście z ławki Jamesa Rodrigueza miało polepszyć sprawę, a gracz Bayernu był nawet wolniejszy od swoich kolegów, którzy już dobre kilkadziesiąt minut biegali po murawie.
W Japonii najsłabszym punktem był oczywiście bramkarz Eiji Kawashima. Pokazywał to regularnie w meczach towarzyskich (dla przykładu można przytoczyć katastrofalny występ z Ghaną) i w Sarańsku to powtórzył, fatalnie interweniując przy rzucie wolnym.
Co dalej?
Kolumbia nie zagra z Polską już takim składem. W niedzielnym meczu będzie funkcjonować hasło "wszystkie ręce na pokład" i zagra o wszystko. A czy wygrana Japonii jest niespodzianką? Przecież wszyscy zgodnie uważaliśmy, że to najbardziej wyrównana grupa. Każdy może wygrać z każdym i każdy może przegrać. No to mamy...