Walka o szefa kliniki w Centrum Onkologii. Wzajemne oskarżenia ministra i ginekologa

Anita Czupryn
Włodarczyk jest wiceministrem od stycznia tego roku
Włodarczyk jest wiceministrem od stycznia tego roku Wojciech Barczyński/Polskapresse
Wiceminister zdrowia Andrzej Włodarczyk wytoczył ciężkie działa przeciwko znanemu ginekologowi onkologicznemu prof. Mariuszowi Bidzińskiemu. W rozmowie z "Polską" wiceminister Włodarczyk zarzuca lekarzowi działania korupcyjne i nepotyzm.

Bidziński nie pozostaje dłużny ministrowi, sugerując, że konkurs, który ogłosiło Ministerstwo Zdrowia na szefa kliniki nowotworów narządów płciowych kobiety w warszawskim Centrum Onkologii - jednej z największych w Polsce onkologicznych lecznic - może być ustawiony.

Atmosfera nasycona oskarżeniami i podejrzeniami gęstnieje tym bardziej, że już w piątek 21 października o godz. 11 rano nastąpi przesłuchanie trójki kandydatów, którzy złożyli dokumenty. Wśród nich jest również prof. Bidziński, który przez 10 lat kierował tą kliniką.

W czerwcu tego roku skończyła mu się kadencja, a dyrektor Centrum Onkologii prof. Maciej Krzakowski ani nie przedłużył mu kontraktu, ani też nie ogłosił nowego konkursu. W lipcu, na wniosek ministra Włodarczyka, prof. Krzakowski został nagle odwołany ze swojej funkcji. Jako główną przyczynę ministerstwo podawało wówczas pogarszającą się sytuację finansową i złą organizację Centrum Onkologii. W placówce pojawił się wiceminister Andrzej Włodarczyk z informacją, że jest ona zadłużona i musi zostać zrestrukturyzowana. Razem z nim przybył prof. Marek Nowacki, który został mianowany dyrektorem do spraw zarządu. Pracownicy Centrum Onkologii przypominają, że dwa lata wcześniej przegrał on z prof. Krzakowskim konkurs na szefa Centrum Onkologii.

Kiedy Ministerstwo Zdrowia ogłosiło konkurs na kierownika kliniki, którą prowadził Bidziński, prócz niego dokumenty złożyły jeszcze dwie osoby: jego współpracownik prof. Grzegorz Panek oraz prof. Beata Śpiewankiewicz, o której pracownicy Centrum Onkologii mówią, że jest dobrą znajomą ministra Włodarczyka. Profesor Śpiewankiewicz przez 20 lat pracowała w Akademii Medycznej. Kiedy w tym roku przegrała konkurs na szefa kliniki położniczej, chorób kobiecych i ginekologii onkologicznej, zrezygnowała z pracy w AM i dostała ją w Centrum Onkologii.

- Profesor Panek usłyszał wówczas, że nie powinien startować w tym konkursie, bo nie dostanie poparcia. Ja usłyszałem, że wobec mnie ministerstwo ma zarzuty korupcyjne, bo jest w posiadaniu jakichś anonimów od pacjentów - mówi prof. Mariusz Bidziński. I dodaje: - Wszystko wskazuje więc na to, że to prof. Śpiewankiewicz jest kandydatką ministerstwa na szefa kliniki. Ja to traktuję jako nieprawidłowości. Na tym przykładzie widać, że daleko nam do demokracji. Mechanizmy, jakie decydują o wyborze szefa kliniki, nie zawsze są merytoryczne. Cały konkurs wygląda na ustawiony, jego wynik jest przesądzony jeszcze przed jego zakończeniem - uważa prof. Bidziński.

Profesor Śpiewankiewicz jest zaskoczona tymi zarzutami: - O konkursie dowiedziałam się z internetu i po prostu złożyłam dokumenty. Ani nie jestem w przyjaźni z wiceministrem Włodarczykiem, a choć pracowaliśmy razem, nie można mówić między nami nawet o koleżeństwie. Odeszłam z Akademii Medycznej, bo tam kobiety są postponowane - mówi "Polsce".

Minister Włodarczyk zna całą trójkę kandydatów, bo jako lekarz miał z nimi kontakt. - Nie mam uprzedzeń, nie ma też ustawień. Nie wiem, kto wygra ten konkurs, ale zrobię wszystko, aby nie wygrał go Mariusz Bidziński - mówi w rozmowie z "Polską" Andrzej Włodarczyk. Twierdzi, że kilka miesięcy temu zawiadomił CBA, bo ma dowody na zachowania korupcyjne Bidzińskiego, który miał od pacjentek wyłudzać pieniądze za leczenie, a udział w tym miały brać też jego żona i sekretarka.

- W tym Centrum Onkologii trzeba zrobić porządek i ja to zrobię - deklaruje wiceminister zdrowia. Już w tej chwili na jego zlecenie w Centrum Onkologii trwa kontrola NIK.

Najprawdopodobniej za kilka dni poznamy kandydata na szefa kliniki nowotworów narządów płciowych, którego wyłoni komisja konkursowa.

Anita Czupryn

Komentarze 57

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

P
Pacjentka
Ja ostatnio chodzę na chemię na Oddział Ginekologiczny i jestem zszokowana
Kiedyś przed podaniem chemii , była rozmowa lekarza z pacjentem , teraz decydują o chemii w 3 minuty bez przeprowadzenia wywiadu z pacjentem ,żadnej rozmowy
Rano zadnego obchodu , nie ma kontaktu z zadnym lekarzem , jestem przerażona
M
Mąż pacjentki
Od kilku tygodni mam przykra przyjemność obserwować działania nowej szefowej Pani Spiewankiewicz. Niestety brak na oddziale organizacji, kontaktu pacjenta z lekarzami a pani prof. Zajmuje sie wszystkimi pierdulami zamiast zarządzaniem i operacjami. Generalnie prof. Bidzinski to świetny fachowiec,trudno mi mówić o jego zarządzaniu ale jak widać umiał przy sobie utrzymać dobrych lekarzy i atmosfera byla ok. Teraz iatmosfera jaka towarzyszy udziela sie pacjentom negatywnie.Dla mnie nie do pomyślenia jest to ze lekarz który operuje następnego dnia nie rozmawia z pacjentka, nie sprawdza jej samopoczucia,objawów choroby. Brak kontaktu, konsultacji. Pacjentki są zagubione często nie wiedza nawet co miały wycinanie bo w karcie co innego a co innego mówi lekarz dyżurny który nie był na bloku operacyjnym.Po prostu robienie z pacjentów debili i traktowanie ich jak małe dzieci, które nie muszą nic wiedzieć. W szpitalu na ul. Szaserow na oddziale ginek.- onkologicznym jest o niebo lepiej pod tym względem. Obchod poranny w gronie wszystkich kluczowych lekarzy i mnóstwa stażystów , którzy dużo sie uczą . Jak widać konkurs wygrała osoba niekompetentna która sie lansuje zamiast leczyć a zmiana typowo polityczna zmieniła na gorsze życie pacjentów i ich rodzin
G
Gość
Nie rozumiem oszczerstw rzucanych w stronę Pana Profesora! To wspaniały lekarz i człowiek, bezinteresowny! Ciepły, mający doskonałe podejście do Pacjentek a przede wszystkim znakomity lekarz. Uratował mi życie i dzięki Niemu przeszłam przez chorobę z uśmiechem na ustach (a minęło już prawie 10 lat!). Teraz to już nie ta sama Kilnika, bez Prof i lekarzy , którzy kiedyś tam pracowali... A CO bardzo straciło "wyrzucając" Prof Bidzińskiego . Oczywiście Pan Włodarczyk wcale nie miał w tym "własnego" interesu! wcale a wcale - wstyd!
r
realista
Sympatyku oburzonej - dlaczego TY się nie podpisałeś?
n
nie krewny
Chyba nie tylko w Centrum Onkologii pracują rodzinki, ale wszędzie w szpitalach w Warszawie i w Polsce. Ale pana ministra interesuje tylko ten szpital bo akurat mu jest potrzebny do własnych celów. Zresztą rodzinki są wszędzie, nie tylko w służbie zdrowia i wszyscy mają to gdzieś.
p
pracownik
a co z innymi rodzinkami w Centrum Onkologii, tu pracują całe POKOLENIA i nikogo to nie obchodzi ?
s
sympatyk oburzonej
Tak to racja, niech się podpisze wtedy oskarżenia będą miały moc, ale anonimowo to łatwo, nie trzeba odwagi cywilnej, której facet nie ma. Tacy obmawiają za plecami, a wprost to maślą ile się da. Brrrrrr !
x
xyz
Jak pan zorientowany daje takie opinie to powinien uwazac i nie uzywac charakterystycznych dla siebie okreslen bo latwo pana rozpoznac. A o profesorze Zielinskim zawsze mowil pan zle a teraz nagle dobrze ?
o
oburzona
Szanowny Panie Zorientowany,
rzeczywiście wyjaśnienie sprawy należy zostawić odpowiednim osobom - prośba do Pana i "stażysty" - nie ferujcie wyroków!
o
oburzona
Strasznie dużo jadu jest w Pana postach - ciekawe czym Prof. Bidziński zasłużył sobie na takie traktowanie?
Do Pana wiadomości - nie mógł się Pan ode mnie uczyć - nie jestem lekarzem i mieliśmy okazji się poznać.
Szkoda czasu na taką jałową dyskusję - może warto się wstrzymać z wydawaniem wyroków do czasu wyjaśnienia tej sprawy.
G
Gość
Szanowna Pani Oburzona!
Prawdę zweryfikuje prokurator. Nie chcę go wyręczać, ale faktów nie zmieni łajanie naocznych świadków.
K
Kolejna pacjentka
Każda wypowiedź ma swoją Treść i Formę. U Pana Treść jest bardzo nieprzemyślana, a Forma, więcej niż żałosna. Dobra rada: mniej nienawiści w życiu, a daleko Pan zajdzie, z takim rewolucyjnym duchem...
PS. Sprawiedliwość ma swoje prawa, proszę ich nie łamać. Bez prawomocnego wyroku nie osądza się o winie. Chyba ze jest pan zwolennikiem widowisk spod pręgierza (v. sprawa Kardiologa G)
S
Stazysta
Szanowna Pani Oburzona!
Zabrakło odwagi, bo Pani wie przecież jak działa te całe towarzystwo...kto zasiada w radzie naukowej i że rządzi układ!
Nie traktuję pracy w ambulatorium i kontakt z chorymi jako "upychanie dziur"- tylko traktuje mnie jako lekarza i moją pracę jako za upychenie dziur. Do ambulatorium powinni schodzić doświadczeni lekarze!!!, bo jest to pierwszy kontakt z pacjentkami a nie lekarze którzy przyszli się uczyć!!!!od kogo mamy się uczyć?- od Pani ????
Nie ma komu pracować, bo profesorowa rozwaliła całą klinikę!!! A poza tym, kto ma mnie wspominać w Klinice, Pani? jak tam prawie nikt nie został?
To gniazdo lekarskie już jest dawno obsrane czas najwyższy na sprawiedliwość!!!
t
trajmok
CZytając to wszystko upewniam się że w tym obszarze powinny być rosja, austria i prusy a nie ten śmieszny i żałosny kraj
o
oburzona
"stażysto-reksie" jest takie powiedzenie (przez grzeczność nie zacytuję dosłownie) "nie ... się we własne gniazdo".
Szkoda, że Panu zabrakło odwagi żeby podpisać się pod swoimi żalami.
Jeśli pracę w ambulatorium i kontakt z chorymi pacjentkami traktuje Pan jako "upychanie dziur" to zdecydowanie nie chciałabym się u Pana leczyć Taki lekarz to porażka.
Jeśli pisze Pan o empatii to może należałoby zacząć od siebie.
Nie sądzę żeby wiele osób z Kliniki wspominało Pana z sympatią.
Wróć na i.pl Portal i.pl