Fentanyl czyli "narkotyk-zombie" jest w Polsce. Na czarnym rynku może też być w Łódzkiem
Od kilku dni w Polsce jest głośno o fentanylu - najsilniejszym obecnie leku opioidowym, który stosowany jest na receptę do uśmierzania ciężkiego bólu, ale wykorzystywany jest też nielegalnie przez narkomanów do odurzania się. Okazało się bowiem, że 19-latka, której ciało znaleziono w listopadzie w jednym z mieszkań w Poznaniu, śmiertelnie zatruła się właśnie fentanylem. Potwierdziły to wyniki badań toksykologicznych. Dodatkowo w sieci zaczęło krążyć - także pochodzące z Poznania - nagranie ludzi -zombie, prawdopodobnie zatrutych właśnie fentanylem.
Takie nagranie zrobione zostało także z Łodzi. Odurzony mężczyzna czołgający się jak zombie został nagrany niedawno w rejonie ulicy Lutomierskiej. Zdaniem świadków nie chciał przyjąć pomocy, w dziwny sposób poszedł w swoją stronę.
Fentanyl znany jest jako "narkotyk zombie", bo po jego zażyciu część narkomanów zatrzymuje się kiwając się jak postacie z horrorów. Ale nie to jest w tej substancji groźne. Fentanyl jest około stu razy silniejszy od morfiny, a dawka śmiertelna wynosi 2 miligramy - to równowartość kilkunastu ziarenek soli. Łatwo łączy się z innymi substancjami, np... lekami dla bydła. Substancja ta jest popularna wśród narkomanów w USA. To po jej zażyciu przez pomyłkę w 2016 roku zmarł piosenkarz Prince. W Polsce może pochodzić z przemytu lub trafiać na czarny rynek np. od pacjentów, którym przepisano go na receptę. Dlatego Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało w tym tygodniu kontrolę recept na opioidy.
Ofiara przedawkowania opioidów, w tym fentanylu, umiera przez uduszenie. Pojawia się u niego zjawisko znane klątwą Ondyny. Zatruty zapomina bowiem... oddychać.
- Chory najpierw zwalnia oddech, potem przestaje oddychać. Dochodzi najpierw do uszkodzenia struktur wrażliwych na brak tlenu, czyli mózgu, a jeśli nie jest udzielona pomoc chory umiera, bo się dusi, nie mając tego świadomości - tłumaczy prof. Waldemar Machała, kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Centralnego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, w której działa Łódzkie Centrum Toksykologii.
Prof. Machała jest przekonany, że fala zatruć opioidami znana m.in. w Stanach Zjednoczonych kiedyś dotrze także do Łodzi. - Zatrucia opioidami się zdarzają, ale w praktyce oddziału ostrych zatruć nie są dominującymi. To nie oznacza, że nie będą - mówi. Dodaje też że lekarze są na takie zatrucia dobrze przygotowani.
Także Adam Stępka, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi, jest przekonany, że osoby zatrute fentanylem już się pojawiły, bo uzależnieni eksperymentują z różnymi środkami, a w zeszłym roku pogotowie wyzwano bowiem do 112 zaburzeń zachowania spowodowanych opioidami i do 212 zatruć środkami halucynogennymi i narkotykami.
- Obecnie z punktu widzenia ratownictwa medycznego ta substancja nie stanowi jednak problemu - zapewnia Stępka.
Podkreśla też, że ratownicy są przygotowani. W każdej łódzkiej karetce jest bowiem dostępny... zarówno fentanyl (stosowany np. w uśmierzaniu bólu w ciężkich urazach) jak i odtrutka na niego czyli nalokson.
- Po jego podaniu następuje całkowite odwrócenie działania fentanylu - mówi Adam Stępka. - Jednak problemem jest odpowiednio szybkie wdrożenie leczenia. Jeśli karetka będzie zajęta i trzeba będzie poczekać kilka minut może być już za późno i pacjent się udusi - ostrzega rzecznik.
Jeśli pacjent zatruty szybko otrzyma profesjonalną pomoc, ryzyko zgonu jest małe. W ostateczności pacjenta zawozi się do szpitala i podłącza do wentylacji mechanicznej. Ciekawostką jest to, że zatrutemu może pomóc... przypominanie o konieczności oddychania.
