Autorką artykułu w brytyjskim "Guardianie" jest Caroline Eden, dziennikarka i pisarka, która - jak sama przyznała - po raz pierwszy odwiedziła Polskę po lockdownie. Powodem obrania takiego właśnie kierunku przez dziennikarkę była fascynacja polską kulturą kulinarną. Jej ciekawość wzbudził m.in. opisany w "Panu Tadeuszu" Adama Mickiewicza gulasz. - Chciałam spróbować tych smaków in situ podczas szybkiej wycieczki degustacyjnej do trzech miast: Warszawy, Krakowa i Gdańska. I zrobiłam to – podkreśla Eden.
"Atmosfera solidarności"
To jednak nie była jedyna wizyta dziennikarki w naszym kraju. Niedawno wróciła z Warszawy, gdzie oprócz klimatycznych kawiarni, bogatej historii i kuchni poruszyło ją coś jeszcze.
"Polska dokłada ogromnych starań, aby pomóc Ukraińcom, wciąż przybywającym w tysiącach autobusami i pociągami każdego dnia (...). Gigantyczne namiotowe kuchnie działają przez całą dobę na dworcach kolejowych, hotele goszczą uchodźców, kawiarnie zbierają pieniądze, szefowie kuchni dostarczają posiłki, a muzea i galerie mają skrzynki na datki. Panuje niezwykła atmosfera solidarności. Na każdą powiewającą polską flagę przypada ukraińska" – pisze Caroline Eden.
Dziennikarka natychmiast rozwiewa wątpliwości, czy w takim czasie bycie turystą w Polsce jest właściwe. "Powiedziałbym, że absolutnie tak" – podkreśla i tłumaczy: "Wydając pieniądze w Polsce bezpośrednio wspieracie tych, którzy pomagają Ukraińcom – właścicieli hoteli, którzy oferują darmowe noclegi tym, którzy uciekli, szefów kuchni restauracji dostarczających darmowe posiłki do ośrodków dla uchodźców i zwykłych Polaków, od właścicieli sklepów i kelnerów po barmanów i taksówkarzy, którzy zaoferowali milionom uchodźców miejsce do spania w swoich domach".
Eden określa hojność naszych rodaków wobec ukraińskich uchodźców jako "szczerą i wzruszającą".
"Wyjechałam z Gdańska pielęgnując silną fascynację Polską i jej długą kulturą kulinarną. A po mojej niedawnej podróży do Warszawy planuję wrócić tam ponownie, tak szybko, jak to możliwe, aby wydać pieniądze tam, gdzie to może coś zmienić, jeśli mogę. W Lublinie, Poznaniu i Wrocławiu – na piekarnie, jagody i najlepsze zupy na świecie" – kwituje dziennikarka "The Guardian".
theguardian.com
dś
