- Moja mama zawsze była zdziwiona, kiedy prezentowano Marię Skłodowską-Curie jako kogoś, kto się poświęcił nauce. Ona się nie poświęciła, miała po prostu wielkie szczęście bo żyła swoją pasją - podkreślała na poniedziałkowej konferencji prasowej na UMCS prof. Hélène Langevin-Joliot, wnuczka noblistki.
Razem z bratem, prof. Pierrem Joliot’, francuscy naukowcy odwiedzili Polskę z okazji 150. rocznicy urodzin polskiej uczonej. Do Lublina przyjechali w piątek na zaproszenie UMCS, który przez cały rok w szczególny sposób upamiętnia swoją patronkę.
Prof. Langevin-Joliot i prof. Joliot mieli nie tylko wybitnych dziadków. Także rodzice - Irene Joliot-Curie i Frederic Joliot - w 1935 r. dostali nagrodę Nobla za odkrycie sztucznej promieniotwórczości. Ich dzieci wybrały podobna karierę - ona jest profesorem fizyki jądrowej, on - znanym biologiem.
- Już jako dziecko czułam, że nauka nie jest czymś odległym, dostępnym tylko ludziom wyjątkowym. Patrzyłam na pracę moich rodziców widząc, jakie daje im szczęście. To mnie zachęciło, żeby też iść tą drogą - mówiła prof. Hélène Langevin-Joliot.
- Jednocześnie nie wychowywano nas z poczuciem konieczności niesienia dziedzictwa Marii. To pomogło mi się zająć nauką, inaczej czułabym zbyt duży ciężar, trudno byłoby jej przecież dorównać - dodała.
Jej brat zaznaczył, że rodzice nigdy nie wywierali na nich presji co do wyboru zawodu.
- Ojciec byłby szczęśliwy także, gdybym został np. artystą. Nie miałem jednak talentu - opowiadał. - Rodzice rzeczywiście zawsze mówili o swojej pracy jak o przygodzie, zabawie. Muszę przyznać, że ja na samym początku studiów miałem co do tego poważne wątpliwości - śmiał się.
Rodzinne tradycje były kontynuowane także w tym, sensie, że zarówno Pierre Joliot jak i Hélène Langevin-Joliot prowadzili badania razem z małżonkami - podobnie jak dziadkowie i rodzice.
Naukowe zamiłowania odziedziczyły także na kolejne pokolenia - syn prof. Langevin-Joliot jest astrofizykiem, dzieci prof. Joliot’ są biologami.
Na spotkaniu z pracownikami UMCS, studentami i uczniami lubelskich szkół potomkowie noblistów zachęcali do podejmowania pracy naukowej, podkreślając, że nie jest ona łatwa.
- Jednocześnie wizja nauki, którą nam wpojono, jest zupełnie inna od obecnej, zdominowanej przez rywalizację. Dziś panuje przekonanie, że trzeba zawsze być najlepszym. Nas uczono, że najważniejsze, to być po po prostu dobrym - podkreślał Pierre Joliot.
Śladem przodków
Hélène Langevin-Joliot i Pierre Joliot w poniedziałek w czasie wizyty na Lubelszczyźnie odwiedzili m.in. Instytut Pedagogiki UMCS przy ul. Narutowicza.
Budowę gmachu zainicjował bowiem ich pradziadek, Józef Skłodowski, od 1851 r. dyrektor Gimnazjum Gubernialnego w Lublinie.
Pojechali też do Zawieprzyc, gdzie Maria jako nastolatka spędzała wakacje - brat dziadka, Ksawery, był tam zarządcą majątku. Byli również na cmentarzu w Kijanach, gdzie spoczywa m.in. Józef Skłodowski.
- Wizyta pozwoliła nam odnowić kontakty z częścią rodziny w Polsce. Mieliśmy też szansę dowiedzieć się o naszych przodkach kilku rzeczy, o których nie mieliśmy wcześniej pojęcia - relacjonował prof. Joliot.
Święto Niepodległości w Lublinie. Główne uroczystości odbyły się na pl. Zamkowym (ZDJĘCIA, WIDEO)
Bal wolontariusza. W hali MOSiR bawiło się ponad tysiąc osób (ZDJĘCIA)
Gala Top Menedżer 2017: Nagrodziliśmy ludzi biznesu (ZDJĘCIA, WIDEO)
Szukamy Super Klasy 2017. Do wygrania wycieczka do Strasburga. Czekamy na zgłoszenia!
Najlepsza pizza w Lublinie. Sprawdź ranking Czytelników!
Jesteśmy też w serwisie INSTAGRAM. Obserwuj nas!