Wykorzystanie seksualne studentki przez reżysera w Gdyńskiej Szkole Filmowej? Uczelnia zabiera głos

Jacek Wierciński
Zdjęcie archiwalne z 2015 roku
Zdjęcie archiwalne z 2015 roku Tomasz Bolt/Polska Press
„Gdyńska Szkoła Filmowa pragnie wyrazić głębokie zaniepokojenie zaistniałą sytuacją oraz wyraża gotowość do wyjaśniania jakichkolwiek podejrzanych zdarzeń ze szkodą dla studentów, wykładowców czy innych członków środowiska filmowego” – deklaruje GSF, choć wskazuje też na "nieprawidłowości" i "przeinaczenia" zawarte w poniedziałkowej publikacji portalu OKO.Press. To reakcja na tekst, w którym jedna z absolwentek opowiedziała o nadużyciach i wykorzystaniu seksualnym. Miała być ofiarą jednego z byłych profesorów uczelni, cenionego dokumentalisty – Andrzeja Fidyka.

Na drugim piętrze szkoły są dwa pokoje gościnne dla profesorów. Studenci nie mają tam wstępu. Fidyk zajmował pierwszy pokój od windy. Białe ściany, biurko, dwuosobowe łóżko, po lewej łazienka, Średniej klasy, nieduży pokój hotelowy. Nie pamiętam, jak tam trafiłam. Mam tylko taki przebłysk z twarzą profesora nade mną. Leżę na łóżku i mówię „panie Andrzeju”, ale mi przerywa: „nie mów do mnie na pan, chwilę temu byłem w tobie” – wspomina w obszernym tekście OKO.Press poranek, wiosnę 2021 roku, gdy miała obudzić się u boku nagiego Andrzeja Fidyka, absolwentka Gdyńskiej Szkoły Filmowej.

„W końcu chyba urwał mi się film”

Ceniony reżyser filmów dokumentalnych takich jak "Defilada", "Sen Staszka w Teheranie", "Karnawał" czy "Balcerowicz. Gra o wszystko" w GSF prowadził wówczas zajęcia z filmu dokumentalnego. Miał – według Zuzanny, bo takie zmienione imię nadano w materiale byłej studentce uczelni – okazywać jej specyficzną „sympatię” już od egzaminów wstępnych.

Kolejne miesiące, zgodnie z relacją Zuzanny, wiązały się z uczestnictwem w zajęciach on-line z Andrzejem Fidykiem, na których miała być faworyzowana, a później też SMS-ami z jego strony. Choć w międzyczasie treść wiadomości została przez ich adresatkę skasowana, to materiale OKO.Press udało się zacytować niektóre z nich jak np.: „Miłych świąt. Jesteś cudowna… Pamiętaj, że jesteś bardzo wrażliwa i piękna.”

Z czasem, sprzeczne z jakkolwiek pojmowaną etyką, zachowania wykładowcy gdyńskiej filmówki miały narastać. W maju 2021 roku miał proponować Zuzannie wypady na drinki.

Skutkiem były dwa wieczory w gdyńskich lokalach w towarzystwie, niemal siedemdziesięcioletniego wówczas, reżysera-profesora. Pierwszy: we trójkę z koleżanką z roku (Zuzanna: „zamawiał ogromne ilości alkoholu, mieszał rodzaje, pił dużo whisky, którą nam wciąż proponował. Nie wyrabiałyśmy jego tempa i chciałyśmy się pożegnać. Był pijany, więc odprowadziłyśmy go pod Szkołę. Powiedział, że ma w pokoju alkohol i chce nam pokazać jakieś zdjęcia z podróży wybrane na wystawę. Grzecznie odmówiłyśmy.”) I drugi – na jego prośbę spędzony tylko we dwoje.

To po drugim spotkaniu, kobieta miała obudzić się obok Andrzeja Fidyka, który wcześniej tego samego wieczoru, prawił jej komplementy oraz jak powiedziała sama Zuzanna portalowi OKO.Press: "się przede mną otworzył z problemów natury osobistej, o których nie chcę tu mówić. Nawet nie pomyślałam, że mi zagraża. Powiedział, że jestem piękna i seksowna i że dawno już nie czuł czegoś takiego do kobiety. Pomyślałam, że tego już za dużo i że muszę wyjść. W końcu chyba urwał mi się film. Obudziłam się w gościnnym pokoju dla wykładowców."

Reakcja uczelni

Dzisiejsza absolwentka Gdyńskiej Szkoły Filmowej opowiadała również o traumie, jaka była skutkiem doświadczenia z wykładowcą („walczę ze słowem gwałt, bo mnie to przeraża, zabiera mi siły… Ale to była na pewno przemoc na tle seksualnym, bo przecież byłam całkowicie rozebrana”).

Ta właśnie trauma doprowadzić miała do epizodu depresyjnego i utraty przez Zuzannę 14 kilogramów wagi w dwa miesiące oraz do jej licznych nieobecności na uczelni, związanych z zajęciami u Andrzeja Fidyka. Jego zaś nacisk, ówczesnego profesora, choć nie jest do końca jasne czy związany z jej absencją, czy wystawioną niską oceną, miał doprowadzić do usunięcia Zuzanny z uczelni. Relegacja została ostatecznie cofnięta, a ona ukończyła GSF zdając fakultet z filmu dokumentalnego u innego wykładowcy.

Odpowiedź władz gdyńskiej filmówki, do dziś jej wicedyrektora - Jerzego Radosa i, emerytowanego już, Leszka Kopcia, na podejrzenie wykorzystania seksualnego przez członka uczelnianej kadry stanowi poważny zarzut pojawiający się w materiale Agaty Całkowskiej. Zgodnie z przedstawioną tam relacją, kierownictwo placówki rozstać się z Andrzejem Fidykiem miało dopiero w drugiej połowie stycznia 2022 roku, pod presją kolejnych interweniujących w sprawie Zuzanny wykładowców. W tekście znalazło się również kilka budzących poważne wątpliwości cytatów z konfrontacji z Jerzym Radosem i Leszkiem Kopciem przeprowadzonej przez dziennikarzy w marcu 2024 r.

„Zuzanna: - Rados był w tych pytaniach jakiś mniej napastliwy, po Kopciu nie spodziewałam się niczego dobrego, więc mnie nie zaskoczył. Dopytywał, czy zamierzam iść na policję i żebym wiedziała, że to sprawa sprzed kilku miesięcy więc przedawniona i czy zamierzam to gdzieś wynosić."

Zuzanna nie wie wtedy, że przestępstwo gwałtu przedawnia się dopiero po 10 latach.” - pisze OKO.Press.

Odpowiedź Andrzeja Fidyka

Ten sam portal wskazuje na bezskuteczną próbę umówienia spotkania z negatywnym bohaterem tego tekstu we wrześniu 2024 roku. Informuje także o przesłanej do niego liście 12 pytań.

„[...]Przyjąłem przesłany zestaw pytań z dużym zdumieniem, ponieważ mają charakter obraźliwy i opierają się nieprawdziwych informacjach. Nadto wiele z nich dotyczy prywatnego życia dorosłych osób[…] - odpowiada cytowany przez OKO.Press reżyser, który wskazuje m.in., że jedno z pytań „jest świadomie niszczące i wykraczające poza dziennikarską etykę zawodową”. Zaprzecza też m.in. swojemu udziałowi w relegacji Zuzanny z uczelni oraz zastrzega, że jeżeli w publikacji pojawią się sformułowania oparte o nieprawdziwe informacje i naruszające jego dobra osobiste będzie on „zmuszony poszukiwać ochrony prawnej”.

Oświadczenie wiceprezydentki miasta ws. Gdyńskiej Szkoły Filmowej

„W związku z artykułem „Oko Press” dotyczącym wydarzeń związanych z podejrzeniem molestowania i przemocy seksualnej wobec jednej ze studentek przez wykładowcę Gdyńskiej Szkoły Filmowej, o wyjaśnienia poprosiliśmy dyrektora instytucji Leszka Kopcia.

Dalsze kroki podejmowane będą w zależności od ustaleń. Takie sygnały traktujemy bardzo poważnie i z pełną wnikliwością będziemy analizować sprawę.

Warto wspomnieć, że w 2021 roku współpracę z placówką rozpoczął psycholog, wspierający studentów, a od 2022 roku w szkole obowiązuje kodeks etyczny, którego zarówno wykładowcy, jak i studenci zobowiązani są przestrzegać” – czytamy w oświadczeniu sygnowanym przez Oktawię Gorzeńską, wiceprezydentkę Gdyni.

Stanowisko Gdyńskiej Szkoły Filmowej

O komentarz do sprawy poprosiliśmy Gdyńską Szkołę Filmową, z której otrzymaliśmy następujące oświadczenie (publikujemy je w całości):

„Pragniemy zdecydowanie podkreślić, że nie ma i nie będzie naszej zgody na jakiekolwiek zachowania przemocowe wobec naszych Studentek i Studentów. Dołożyliśmy wszelkich starań, aby na podstawie posiadanej przez nas wiedzy pomóc naszej Studentce, dzisiaj - Absolwentce w sytuacji, w jakiej się znalazła. Bezpośrednio po opisanym w artykule zdarzeniu poprosiliśmy o pomoc psychologa, który był do dyspozycji Studentek i Studentów. Wdrożyliśmy także kodeks etyczny obowiązujący w Gdyńskiej Szkole Filmowej („GSF”) do chwili obecnej.

Pragniemy jednak zaznaczyć, że stanowczo nie zgadzamy się z wieloma tezami zawartymi w tekście red. Agaty Całkowskiej. Pragniemy poinformować, że w spornym artykule prasowym pojawiło się szereg nieprawdziwych i wprowadzających w błąd informacji.

Po pierwsze, należy wyjaśnić, że GSF nic nie wiadomo o jakichkolwiek oskarżeniach czy też postępowaniach karnych dotyczących popełnienia przez byłego wykładowcę przestępstw,o jakimkolwiek charakterze, w tym seksualnym.

GSF została poinformowana o zdarzeniu dotyczącym byłej studentki oraz byłego wykładowcy, które odbyło się w czasie wolnym. GSF podjęło działania mające na celu wyjaśnienie zaistniałych okoliczności i nie stwierdzono, aby doszło do popełnienia wykroczenia czy też przestępstwa.

GSF podjęło próbę wyjaśnienia czy nie doszło do zdarzenia, o którym należałoby powiadomić organy ścigania i otrzymało informację przeczącą od osób zaangażowanych w omawiane wydarzenie.

Po drugie, w artykule prasowym pojawia się informacja, jakoby studentka została skreślona z listy studentów z powodu działań podjętych przez byłego wykładowcę. Pragniemy wyjaśnić, że w grudniu 2021 r. dwoje studentów zostało skreślonych z listy słuchaczy Gdyńskiej Szkoły Filmowej, w tym studentka, ze względu na brak obecności na szeregu obowiązkowych zajęć.

Po trzecie, nieprawdą jest, aby GSF zawarło jakieś porozumienie dotyczące przywrócenia studentki na listę słuchaczy szkoły, a także aby GSF próbowało ukrywać jakiekolwiek informacje, jak sugeruje treść artykułu prasowego.

W wyniku złożonego obszernego odwołania przez studentkę zawieszono warunkowo decyzję o skreśleniu z listy słuchaczy. Jedynym warunkiem była pełna frekwencji na zajęciach, odrobienie zajęć oraz ćwiczeń w porozumieniu z wykładowcami i zaliczenie zaległych przedmiotów.

GSF nie stawiało żadnych innych warunków, a także nie zawierało żadnych dodatkowych ustaleń.

Po czwarte, żaden przedstawiciel GSF nie zwracał się do studentki z prośbą, aby nie ujawniać informacji o zdarzeniu pomiędzy studentką, a byłym wykładowcą, a także nie informował o jakimkolwiek przedawnieniu przestępstw.

Niezależnie, od występowania w artykule prasowym szeregu dalszych nieprawidłowości, przeinaczania faktów, które wpływają niekorzystnie na dobre imię i wizerunek Gdyńskiej Szkoły Filmowej,GSF pragnie wyrazić głębokie zaniepokojenie zaistniałą sytuacją oraz wyraża gotowość do wyjaśniania jakichkolwiek podejrzanych zdarzeń ze szkodą dla studentów, wykładowców czy innych członków środowiska filmowego.

W najbliższym czasie przedstawimy dokładne i transparentne kalendarium zdarzeń, w którym będzie odniesienie do innych wątpliwych kwestii.

Dyrekcja Gdyńskiej Szkoły Filmowej
Gdynia, 20.11.2024”

Zawiadomienie do prokuratury

- Dość bezkarności władz. Niech w końcu dyrektorzy i dyrektorki szkół zrozumieją, co to jest odpowiedzialność i władza. Wykonywanie władzy to nie jest chronienie kumpla-gwałciciela i robienie tak, żeby mu za bardzo przykro nie było, ale zgłaszanie gwałtu do prokuratury. Jeśli szkoła, dyrektor, władza publiczna zamiata przemoc seksualną pod dywan, to wówczas ta władza również popełnia przestępstwo – napisała nim otrzymaliśmy oświadczenie na portalu społecznościowym Alina Czyżewska.

Do swojego wpisu aktywistka społeczna dołączyła fragment adresowanego do prokuratury „zawiadomienia na temat popełnienia przestępstwa”, w którym informuje śledczych o ściganym z urzędu przestępstwie, jakiego dopuścić miał się Andrzej Fidyk oraz Jerzy Rados i Leszek Kopeć – ci ostatni mieli nie zawiadomić organów ścigania o czynie b. profesora uczelni.

***

Do sprawy wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Ostatnia droga Franciszka. Papież spoczął w ukochanej bazylice

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

b
bolek
"studentka" nie wiedziala do jakiej szkoly poszla ?
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl