Sąd doszedł do wniosku, że zachowanie obwinionego Sławomira D. w pełni wyczerpało znamiona wykroczenia, opisanego w art. 83 pkt. 1 Kodeksu wykroczeń, czyli nieostrożnego obchodzenia się z materiałami łatwozapalnymi. Kara jest adekwatna do zawinienia. Ma być też wystarczającym ostrzeżeniem na przyszłość - stwierdził dziś sędzia Krzysztof Dąbkiewicz, prezes Sądu Rejonowego w Toruniu.
Sąd opierał się na zeznaniach świadków, monitoringu oraz opinii biegłego z dziedziny pożarnictwa. Ten stwierdził, że bezpośredniego zagrożenia pożarem nie było, ale Sławomir D. działał nieostrożnie. Zdążył polać kukłę benzyną, chciał ją podpalić, a wiał wiatr. Kukła ubrana była w garnitur, czyli szybko by się zapaliła. Zapalenie kukły uniemożliwili strażacy, którzy szybko polali ją wodą. Byli w gotowości przy ul. Żwirki i Wigury, bo całą akcję Sławomir D. wcześniej zgłosił do Urzędu Miasta Torunia. Nie krył, że będzie chciał dokonać symbolicznego spalenia.
Sławomir D. nie dojechał dziś z rodzinnego Tomaszowa Mazowieckiego na ogłoszenie wyroku. Jego pełnomocnik radca prawny Jakub Biłas zapowiedział już jednak przygotowania do apelacji.
Zobacz też: Stop Agresji na Drodze cz. 4
Kwestią sporna między nami a sądem jest owa nieostrożność. W moim przekonaniu jej nie było i są podstawy do apelacji. Przy akcji spalenia kukły był sprzęt gaśniczy, osoba asystująca mojemu klientowi, radiowóz i sześciu strażaków - komentował po wyjściu z sali prawnik.
Sławomir D. przyjechał do Torunia 28 maja 2017 roku i pod siedzibą Radia Maryja próbował spalić kukłę z doklejonym zdjęciem o. Tadeusza Rydzyka. Zdążył oblać ją benzyną, ale wtedy zareagowali strażacy. Wydarzenie miało być antysystemową manifestacją. Sławomir D. uważa bowiem, że przy Okrągłym Stole przedstawiciele ustępującego reżimu dogadali się nie tylko z opozycją, ale i o. Rydzykiem.
POLECAMY:
A wysoki sąd jest skutkiem tego układu - twierdził na sali rozpraw.
W trakcie końcowej rozprawy w procesie Sławomir D. miał kilka wniosków dowodowych. Między innymi wnosił o to, by dowodem stało się nagranie ze spalenia przez niego kukły Jarosława Kaczyńskiego przed Sejmem. Jak twierdził, kukła spaliła się wówczas bezpiecznie, a on nie miał z tego tytułu żadnego nieprzyjemności. Sędzia jednak ten wniosek oddalił, jako niezwiązany ze sprawą. Identycznie, jak propozycję Sławomira D., by zorganizować coś na kształt eksperymentu procesowego, czyli pokaz palenia kukły.
To sprawa polityczna! Wy chronicie tutaj tyłek ojca Rydzyka - grzmiał obwiniony, zdenerwowany oddaleniem wniosków.
Orzeczony dziś w Sądzie Rejonowym w Toruniu wyrok jest nieprawomocny. Oprócz grzywny Sławomir D. pokryć ma też koszty sądowe. Kukła i wiaderko z piaskiem, w którym stała przed Radiem Maryja (dowody rzeczowe) zostaną mężczyźnie zwrócone, gdy wyrok się uprawomocni.