O ile pod koniec października w rejestrze dłużników BIG InfoMonitor widniały dane 20 876 dłużników alimentacyjnych z województwa łódzkiego, to pod koniec grudnia ubiegłego roku było ich o 484 mniej. Imponujący jest zwłaszcza spadek łącznego długu z tego powodu. W ciągu dwóch miesięcy zmniejszył się on aż o 34,7 mln zł i pod koniec ubiegłego roku nieuczciwi rodzice z województwa łódzkiego byli winni dzieciom 704,1 mln zł.
.
Nie dotyczy to tylko województwa łódzkiego, ale całego kraju. Z rejestru BIG InfoMonitor w ostatnich miesiącach ubiegłego roku ubyło blisko 4 tysiące dłużników alimentacyjnych, a ich zaległości zmniejszyły się o niemal 170 mln zł i wyniosły 11,17 mld zł. Tzw. alimenciarzy w tym zestawieniu jest 310 587.
- Średnia zaległość spadła z 36 tys. do 35,95 tys. zł, co oznacza, że osoby, które zostały skreślone z rejestru, spłaciły całkiem spore sumy - twierdzi Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor. - Z pewnością są powody do zadowolenia, choć biorąc pod uwagę skalę problemu, wciąż jest wiele do zrobienia.

Krzysztof Szymczak
Wszystko za sprawą nowelizacji kodeksu karnego, a zwłaszcza artykułu 209. Przed zmianami mowa w nim była o tym, że do więzienia mógł trafić rodzic, który uporczywie nie płacił alimentów. Nie było jednak zaznaczone wprost, ile trzeba nie płacić na dzieci, by zostało to uznane za uporczywe. Teraz jest to jasne: wystarczą trzy miesiące, by rodzic mógł spędzić w więzieniu rok. Może też być za kratkami dwa lata, jeśli się okaże, że przez to dziecko nie miało zaspokojonych podstawowych potrzeb. Nieuczciwy rodzic ma jeszcze jedno wyjście: nie trafi do więzienia, jeśli w ciągu miesiąca od pierwszego przesłuchania w tej sprawie spłaci całe zadłużenie.
Do tej pory po zmianie przepisów do więzienia nie trafił żaden rodzic, który nie płaci na swoje dzieci. - Sprawy są w toku, ich wyjaśnienie musi trochę potrwać - mówi Dorota Herman ze stowarzyszenia „Dla Naszych Dzieci”, które walczy o lepszą ściągalność alimentów. - Mimo to samo zaostrzenie przepisów spowodowało, że rodzice zaczęli płacić. Świadczy o tym choćby przykład łodzianki, która ma dwie córki w wieku 13 i 17 lat. Ich ojciec po rozstaniu zapadł się pod ziemię i przez sześć lat nie płacił na córki. Wszystko się zmieniło w lipcu zeszłego roku, gdy przepisy były już uchwalone. Nagle ojciec zaczął płacić co miesiąc 800 zł, choć zasądzone ma 900 zł. Sam się zgłosił.
Dorota Herman, która mieszka w Konstantynowie Łódzkim, ma nadzieję, że kobiety będą się nadal zgłaszały z tym problemem na policję i do prokuratury. Przypomina, jak należy to zrobić: potrzebne są informacje za trzy ostatnie miesiące, a zdarza się, że matki zgłaszają długi sprzed lat, gdy nowelizacja jeszcze nie obowiązywała.
Herman liczy na to, że zmieni się postrzeganie dłużników alimentacyjnych, że ich działania będą negowane.
Dłużnicy mają problem nie tylko z zaciągnięciem kredytu, ale z podpisaniem umowy na abonament z operatorem telefonicznym czy dostawcą telewizji i internetu.
