Zabił kobietę w oknie, czyli zbrodnia przy ul. Floriańskiej

Marta Paluch
Jaroslaw Jakubczak/Polska Press
Kamienica przy ul. Floriańskiej 28 ma niezwykłe dzieje. To z jej okien XVI-wieczni ślusarze widzieli zabójstwo Heleny Straszowej.

Zajazd krakowskiego mieszczanina Walentego Strasza cieszył się uznaniem klientów. Mieszczanin miał powody do zadowolenia - biznes mu szedł, a młoda żona Helena właśnie spodziewała się dziecka. Czwartego. Nagła tragedia przewróciła jednak jego życie do góry nogami. Był 26 września 1585 r.

Krewki szlachciura

Wtedy to Jan Morawiecki, szlachcic rodu spokrewnionego z potężnymi Tęczyńskimi, przyjechał do Krakowa. Ciągnęła się za nim zła sława pijaka, hulaki i awanturnika. Kiedy stanął ze swoimi kompanami przed drzwiami karczmy Strasza, ten, obawiając się demolki w lokalu, zamknął mu drzwi przed nosem. „Ta zniewaga poderwała krewkiego szlachcica. Zobaczywszy siedzącą w oknie żonę Strasza, Helenę, wyjął rusznicę z puzdra przy siodle. Strzelił i, na nieszczęście, trafił” - opowiadał w 2012 r. prof. Stanisław Waltoś, współautor „Pitavala krakowskiego”, w którym opisał to zabójstwo.

Ślusarze widzą

Obrońcy Morawieckiego próbowali różnych sztuczek. Najpierw chcieli wykpić się odszkodowaniem. Nie zezwolił na to sąd ani Strasz, który powiedział im, że zrezygnuje z oskarżenia, jeśli szlachcic powróci mu żonę do życia.

Drugą sztuczką było wmawianie sądowi, że Morawiecki strzelił przypadkiem. To jednak było mało prawdopodobne, skoro jeden strzał padł w drzwi, a dopiero drugi - w okno. O tym, że Morawiecki strzelił umyślnie, zeznali świadkowie, m.in. ślusarze z warsztatu zwanego „drewnianym domkiem”, który stał niedaleko zajazdu (jego dokładnego adresu nie udało się historykom ustalić). Sprawa trafia nawet do króla Stefana Batorego, który nakazał powołać kolejnych dwóch świadków.

Niefortunne losy

„Pan Morawicki przypadszy, strzelił oknem z rusznicze w dom. Krzykniono wtem, zabił Morawicki i Morawicki też mówił, zabłem, zabił. Czom widział i na czom patrzył” - zeznał jeden z nich, Jakub Toruńczyk. Morawicki nie wywinął się od katowskiego topora. Na pociechę zostało mu to, że pieniek został wyścielony nie jak zwykle słomą, tylko kołderką.

„Drewniany domek”, z którego ślusarze widzieli zbrodnię na Straszowej, przetrwał w zmienionej formie, do czasów współczesnych. Przed wojną znajdował się tam salon butów „Bata”, w PRL - słynny „Chełmek”, potem włoska restauracja „Carlito”, biuro podróży i sklep. W 2012 r. najemcy byli zaś nękani przez tajemniczego dręczyciela. Pewnego dnia ktoś wylał im na klatkę schodową na parterze śmierdzącą substancję, a sklepowi uszkodzono instalację elektryczną.

Najemcy między sobą mówili, że stosuje się wobec nich gangsterskie metody, ktoś chce ich zniechęcić i spowodować, aby opuścili lokale. Jak widać, losy „drewnianego domku” były niefortunne od wieków...

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl