Jest w tym gronie także para z naszego regionu. Z numerem 14 występują bowiem Iwona i Kuba Jałoszyńscy. To mieszkańcy Suliszewic z gminy Błaszki. - Na pomysł aby zgłosić nas do programu wpadła żona - mówi Kuba Jałoszyński. - Ona jest trochę szalona, lubi nietypowe życiowe wyzwania.
- Nie sądziłam jednak, że dostaniemy się do programu, bo zgłosiło się około ośmiu tysięcy par z całej Polski - wtrąca pani Iwona. - Na casting pojechaliśmy wprost z nad morza, z naszego ukochanego Mielna, gdzie się poznaliśmy 13 lat temu. Wtedy świętowaliśmy tam kolejną rocznicę poznania oraz ślubu. Przyznam, ze do castingu podeszliśmy spontanicznie i jak się potem okazało to było właśnie kluczem do sukcesu. Znaleźliśmy się w gronie 14 wybranych par zakwalifikowanych do programu. Nie powiem, było to dla nas przyjemne zaskoczenie.
Program, trzeba to przyznać, budzi tak wśród par jak i widzów, wiele niekiedy skrajnych, emocji. To dlatego, że pomysłodawcy Czaru Par wpadli na pomysł, aby konkurencje były różnorakie. Są więc te sportowe, ale również kulinarne, czy sprawdzające wiedze ogólną uczestników. Było też dojenie krowy. Dodajmy,że uczestnicy Czaru Par dowiadują się w ostatniej chwili o czekającej ich konkurencji.
- W czasie nagrań nie brak stresu, emocji - wyjaśnia pani Iwona. - Dodam, że nigdy, podkreślam nigdy, nie nastawiamy się na końcowy triumf, choć trzeba przyznać, że za wygraną jest premia w wysokości 300 tysięcy złotych. Kwota więc niebagatelna. Jak uda się wejść do ścisłego finału, to będzie już duży sukces, choć i tak cieszymy się, że dotarliśmy tak wysoko. Wielkim plusem programu jest także i to, że mieliśmy okazję poznać wielu wspaniałych ludzi, niejednokrotnie znanych tylko z ekranów telewizyjnych. Dodam, że w finale wystąpią trzy pary, które 13 grudnia staną do walki o końcowy triumf w turnieju. Za to najbliższy odcinek już w ten piątek, czyli ósmego listopada. Będzie to już siódma część z naszym udziałem. Po każdym z odcinków odpada jedna z par, która będzie miała na swoim koncie jak najmniej punktów.
- Mamy swoich wiernych kibiców - mówi nasza rozmówczyni. - Rodzina, znajomi przyjeżdżają nawet na nagrania programu, bo jest taka możliwość. To dla nas wielka sprawa, bo przecież czujemy ich wsparcie.
Całość artykuły w środowym (6 listopada) tygodniku "Nad Wartą".
