Klienci najpierw zaatakowali ochroniarza sklepowego, a następnie przybyłych na miejsce policjantów. Wszystko zaczęło się jednak przy kasach, gdzie agresorzy kupowali dwa piwa.
- Przy kasie zorientowali się, że zabrakło im pieniędzy, więc zaczęli się awanturować. Jeden z nich żąał od kasjerki, żeby pokazał mu monitoring, bo twierdził, że dzień wcześniej zginęły mu w sklepie pieniądze - opowiada przebieg wydarzeń pobity ochroniarz. - Kasjerka poprosiła mnie o interwencję. Ani ona ani ja - zgodnie z przepisami - nie mieliśmy zamiaru mu nic pokazywać...
Wtedy jeden z awanturników wpadł w furię i rzucił się na ochroniarza z pięściami. Pracownik ochrony został uderzony w twarz, siła była tak duża, że mężczyzna upadł na bramkę. Szybko jednak się podniósł, zamknął drzwi wejściowe do sklepu i zadzwonił po policję. Mundurowi przyjechali po 15 minutach. 35-letni napastnik i o rok starszy do niego kompan byli nadal mocno pobudzeni. Nie dość, że nie słuchali policyjnych poleceń, to w dodatku zwyzywali funkcjonariuszy. W końcu doszło do przepychanki i szarpaniny między interweniującym patrolem a bandytami.
Na pomoc stróżom prawa przyjechali posiłki. W końcu udało się obezwładnić agresorów. Mężczyźni zostali skuci kajdankami i przewiezieni do VI Komisariatu Komendy Miejskiej w Łodzi. Okazało się, że są pijani. Wynik badania alkomatem w obu przypadkach wyniósł blisko dwa promile. Noc spędzili w policyjnym areszcie.
Jak nieoficjalnie przyznaje personel Carrefoura, do podobnych incydentów dochodzi często - klienci kradną i awanturuj się regularnie.