Kilka minut po godzinie 16 członkowie władz Prawa i Sprawiedliwości zaczęli opuszczać siedzibę partii przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Przez trzy godziny naradzali się, czy zerwać koalicję z Solidarną Polską Zbigniewa Ziobry oraz Porozumieniem Jarosława Gowina i rządzić samodzielnie przy pomocy rządu mniejszościowego.
- Zakończyła się narada kierownictwa PiS. Podjęto decyzje o zdecydowanych rozstrzygnięciach. O szczegółach poinformujemy w stosownym czasie - poinformowała na Twitterze Anita Czerwińska, rzeczniczka PiS.
To może sugerować, że władze partii zdecydowały się na radykalny wariant - być może nawet odwołanie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i zerwanie koalicji.
- Wreszcie czytelny i zdecydowany w swoim zdecydowaniu komunikat - drwiła Katarzyna Lubnauer, wiceprzewodnicząca sejmowego klubu Koalicji Obywatelskiej. - Od razu z niego wiemy, że nic nie wiadomo - dodała.
Polityk PO Bogusław Sonik poinformował natomiast na Twitterze, że decyzje mają zostać ogłoszone za tydzień. To jest zgodne z informacjami, do jakich dotarł dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski. Napisał na Twitterze, że w poniedziałek nie będzie dymisji Ziobry. Ma dojść do spotkania Jarosława Kaczyńskiego z szefem Solidarnej Polski, podczas którego Ziobro usłyszy twarde warunki utrzymania Solidarnej Polski w koalicji.
Informacje te potwierdził dziennikarz Dziennika Gazety Prawnej, który stwierdził, że ma być to spotkanie ostatniej szansy.
Ostro postawę koalicjantów PiS skomentowała europosłanka Beata Mazurek, była wicemarszałek Sejmu i była rzeczniczka PiS. - Wielu z nas uważa, że ciągłe ustępstwa wobec koalicjantów ich wzmacniają, a nas osłabiają. Lider ZP (Zjednoczonej Prawicy - red.) jest jeden. Czas na zdecydowane rozstrzygnięcia wobec wszystkich którzy grać zespołowo nie potrafią - napisała na Twitterze.
Tuż przed spotkaniem na konferencji prasowej Zbigniew Ziobro wysyłał pojednawcze gesty. Wcześniej jednak wszystko wskazywało na to, że koalicja prawicowych ugrupowań się rozpadnie.
- Będziemy na tym spotkaniu analizowali sytuację, jaka w tej chwili jest i wewnątrz koalicji, wewnątrz Zjednoczonej Prawicy, i działania, które na przyszłość będą podejmowane z naszej strony, więc wszystko przed nami dzisiaj - mówił w poniedziałek na antenie Polskiego Radia Krzysztof Sobolewski, przewodniczący Komitetu Wykonawczego PiS.
Sobolewski przyznał, że „może być lekka konsternacja”. Dodał jednak, że to nie „Piątka dla zwierząt” była „punktem zapalnym w koalicji”. - A parafrazując stan, z którym mamy do czynienia, to można powiedzieć, że z naszej strony chcemy, aby postawić sprawę na nogi i aby skończył się etap, kiedy to ogon macha psem - mówił Krzysztof Sobolewski w radiowej Jedynce.
Ziobro w tonie pojednawczym
Już przed 13. do siedziby Prawa i Sprawiedliwości na Nowogrodzką zaczęły przyjeżdżać osoby z kierownictwa partii. Jako jeden z pierwszych pojawił się Jacek Sasin, minister aktywów państwowych. Przybył też premier Mateusz Morawiecki oraz była premier Beata Szydło, która jest uważana za sojuszniczkę Zbigniewa Ziobry w obozie PiS. Szydło nie brała udziału w piątkowej naradzie kierownictwa partii w Krakowie, gdzie - według doniesień i przecieków - miała zapaść decyzja o zerwaniu koalicji.
W spotkaniu poza szefem PiS uczestniczył też szef klubu PiS Ryszard Terlecki, wicepremier Piotr Gliński, szef MON Mariusz Błaszczak, europoseł Joachim Brudziński.
Dyskusja miała dotyczyć też kwestii, czy w koalicji ma pozostać Porozumienie Jarosława Gowina, a także ewentualnego odwołania ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego za głosowanie przeciw ustawie o ochronie zwierząt.
Krótko przed 13. przemówienie wygłosił Zbigniew Ziobro, szef Solidarnej Polski. Przemowa była wygłoszona w tonie pojednawczym, Ziobro przekonywał, że koalicja Zjednoczonej Prawicy powinna trwać nadal, gdyż jest dobra dla Polski i ma jeszcze dużo dobrego do wykonania. Wyraził przekonanie, że koalicja będzie trwać mimo napięć, jakie są normalne w każdej koalicji.
- Ufam, że jest jeszcze czas na rozmowę - mówił Ziobro. Obserwatorzy wskazywali na wyraźnie koncyliacyjny ton jego wypowiedzi, a także na to, iż wyglądał na spiętego.
Ziobro pojednawczo mówił o ustawie, która jest kością niezgody w obecnym sporze - zapewniającej bezkarność urzędnikom podejmującym niezgodne z prawem decyzje w czasie pandemii koronawirusa. Ziobro wcześniej zdecydowanie sprzeciwiał się tej ustawie, w poniedziałek mówił już, że należy brać pod uwagę, iż urzędnicy działali w stanie wyższej konieczności i można o kształcie ustawy nadal dyskutować w łonie koalicji, ale nie przez media.
Kaczyński do rządu?
Jeszcze przed spotkaniem kreślono scenariusze na wypadek zerwania koalicji i utworzenia rządu mniejszościowego. Szef Kancelarii Premiera minister Michał Dworczyk podkreślił, że chciałby, żeby „Zjednoczona Prawica nadal funkcjonowała w niezmienionym kształcie, żebyśmy nadal traktowali się po partnersku, ale do tanga trzeba dwojga”. - Nie wiem, jak ta sytuacja się rozwinie. Z dużym zaniepokojeniem na nią patrzę. Jest tak, że wielu kolegów ocenia to mocnymi słowami, opisując rzeczywistość, jakby koalicji już nie było - mówił w TVN24.
Zapytany czy są plany, aby szeregi Rady Ministrów zasilił prezes PiS Jarosław Kaczyński, odpowiedział, że „jest to jeden z realnych wariantów”. - Nie wiem, czy premierem, czy wicepremierem. To jest decyzja pana prezesa Kaczyńskiego. Ten polityk ma taki format, że mógłby odegrać rolę stabilizującą w tej napiętej sytuacji, ale do tego musi być dobra wola z obu stron. Z naszej strony ta wola jest - mówił Dworczyk.
W razie odwołania Zbigniewa Ziobry z funkcji ministra sprawiedliwości planowano, że mógłby go zastąpić poseł PiS Przemysław Czarnek lub Małgorzata Wassermann.
