500 tysięcy złotych odszkodowania i 5 tysięcy renty miesięcznie - tyle przyznał K. sąd pierwszej instancji. Prawnicy 21-latki twierdzą, jednak, że to za mało i chcą dla niej 9 tys. renty miesięcznie, bo jak sami mówią, miesięczne koszty rehabilitacji to ponad 3 tys. zł.
W 2011 roku 15-letnia wówczas K. została zakwalifikowana do operacji prawostronnej skoliozy. Podczas zabiegu lekarze przebili śrubą rdzeń kręgowy nastolatki. To jednak nie koniec problemów. Podczas operacji doszło do zatrzymania pracy serca. Trzeba było reanimować. K. trafiła na oddział intensywnej terapii. Po kilku dniach od zabiegu okazało się, że 15-latka nie może ruszać nogami. Miała też problemy z centralnym układem nerwowym. Jak mówią prawnicy K. przed zabiegiem bardzo dobrze się uczyła, niestety z powodu powikłań po zabiegu nie mogła nawet podejść do matury. Teraz K. jeździ na wózku i jest sparaliżowana od pasa w dół. Nie może pracować. Pomagają jej rodzice. Jej mama zrezygnowała z pracy, by się nią opiekować.
Sąd pierwszej instancji zasądził dla K. 500 tys. odszkodowania od ubezpieczyciela i szpitala w Trzebnicy oraz 5 tysięcy renty miesięcznie. Prawnicy chcą jednak, by renta dla K. była wyższa i wyniosła 9 tys. zł. Zarówno szpital, jak i prawnicy K. złożyli apelację, którą będzie rozpatrywać sąd przy ul. Energetycznej.
Dlaczego? Bo nie zgadzają się, że przebicie rdzenia kręgowego przez śrubę, którą wkręcili lekarze z Trzebnicy, było powikłaniem po zabiegu lecz błędem medycznym. A sąd pierwszej instancji orzekł, że ani poszkodowana, ani jej rodzice nie byli świadomi, jakie powikłania mogą się wiązać ze zgodą za zabieg. - Była to nieświadoma zgoda na zabieg, a nie błąd medyczny - twierdzi sąd.
Prawnicy zaś obstają przy tym, że lekarze ewidentnie popełnili błąd i żądają 9 tysięcy złotych renty dla K. O tym czy 21-latka pieniądze otrzyma, zdecyduje kolejna rozprawa, która odbędzie się na przełomie stycznia i lutego.