Życia nie zachowali, godność stracili. Żydowscy policjanci w gettach

Katarzyna Kaczorowska
FOT. CC
Mieli tropić szmuglerów, pilnować porządku, kierować ruchem. Żydowską policję w gettach Niemcy wykorzystywali do przeprowadzenia Zagłady.

„Niemcy zażądali, aby administracja Gminy Żydowskiej podjęła odpowiednie kroki w celu zlikwidowania przemytu. Rozkazali także, by utworzono żydowską policję, która ma pomagać polskiej policji w utrzymaniu porządku. Gmina próbuje zebrać dwa tysiące zdrowych mężczyzn w wieku od dwudziestu jeden do trzydziestu pięciu lat. Weterani wojenni mają pierwszeństwo. Pożądane jest także wykształcenie - minimum świadectwo ukończenia gimnazjum” - pisała w „Dzienniku z getta” Mary Berg, 15-letnia Żydówka.

Dziennik z getta

Nastolatka do warszawskiego getta trafiła w 1940 r. W 1943 r. jako obywatelka amerykańska została przewieziona do Francji, skąd w 1944 r. wyjechała do Stanów Zjednoczonych - w drodze wymiany na Niemców internowanych wówczas w USA. Jej dziennik został opublikowany za oceanem w 1945 r. i był jedną z pierwszych relacji naocznego świadka Holokaustu. Przez dwa lata Berg zapisywała informacje na temat codzienności w getcie: cen jedzenia, warunków życia, działalności kulturalnej, nastrojów, a także stopniowej degeneracji dzielnicy żydowskiej. Sama jako obywatelka amerykańska nie musiała pracować i nosić opaski z gwiazdą Dawida. Uniknęła też zagłady w obozie w Treblince, bo przed akcją likwidacji getta została internowana na Pawiaku, a potem opuściła okupowane tereny Polski.

22 grudnia 1940 r. notowała: „Żydowska policja jest już faktem dokonanym. Zgłosiło się więcej kandydatów, niż trzeba. Wybierała ich specjalna komisja, »plecy« odgrywały istotną rolę w wyborze. Pod koniec, kiedy zostało już tylko kilka miejsc, pomagały także pieniądze... Nawet w niebie nie każdy jest święty. Głównym komisarzem policji getta jest pułkownik Szeryński, nawrócony Żyd, który przed wojną był szefem policji w Lublinie. Ma trzech zastępców: Hendla, Lejkina i Firstenberga. We czterech tworzą radę nadzorczą policji. Następni w hierarchii są komendanci rejonów, obwodów i wreszcie zwykli policjanci pełniący rutynowe obowiązki. Ich mundury składają się z granatowych policyjnych czapek i wojskowych pasów z przyczepionymi gumowymi pałkami. Nad daszkiem czapki umieszczony jest metalowy znaczek z gwiazdą Dawida i napisem: Jüdischer Ordnungsdienst. Na niebieskiej taśmie otoka jest zaznaczona ranga policjanta”.

Polecenie Gestapo

Żydowska służba porządkowa została powołana z polecenia Gestapo w przededniu tworzenia gett. Jej zadaniami były: sprawowanie warty przy bramach dzielnicy żydowskiej, kierowanie w gettach ruchem ulicznym, egzekwowanie przymusu pracy, eskortowanie przesiedleńców, dokonywanie rekwizycji, walka ze szmuglem, a także sprawowanie służby porządkowej i przeciwepidemicznej. Żydowska policja nie miała prawa zajmowania się przestępstwami o charakterze kryminalnym, niemniej podlegały jej więzienia w gettach.

Według historyka Raula Hilberga w getcie warszawskim służbę pełniło ok. 2,5 tys. żydowskich policjantów. Komisarzem był Józef Andrzej Szeryński, znany ze swojego antysemityzmu - o Żydach mówił jako o „bydle”, przed wojną był członkiem Obozu Zjednoczenia Narodowego. W getcie wraz z żoną i 16-letnią córką mieszkał w bloku policyjnym na ul. Nowolipki 10, gdzie zajmował tylko jeden pokój. Jako jeden z nielicznych miał prawo do nienoszenia opaski z gwiazdą Dawida. Znany był ze swojej wybuchowości i agresji wobec podkomendnych, obsadzania stanowisk znajomymi, łapówkarstwa i z prowadzenia nielegalnych interesów, które, przynajmniej w teorii, miał ścigać.

Co najmniej dwa razy w tygodniu informował władze niemieckie o sytuacji panującej w getcie. Aresztowano go w 1942 r. - na skutek donosu. Miał przekazać na stronę aryjską futro, które ukrył polski granatowy policjant. Jak pisał Ludwik Hirszfeld, wybitny polski serolog, również mieszkaniec getta, futro było kiepskiej jakości i niewielkiej wartości, ale Szeryński był kanalią, której nikt nie żałował. A aresztowano go, bo futra i kożuchy były konfiskowane przez Niemców i ich posiadanie było surowo karane.

Po aresztowaniu Szeryńskiego funkcję komisarza pełnił Jakub Lejkin, ale tylko do lipca 1942 r. Żydowskie podziemie skazało zaocznie Józefa Szeryńskiego na śmierć - za kolaborację. Do zamachu, nieskutecznego, doszło 21 sierpnia 1942 r. Do mieszkania przy Nowolipki 10 wszedł Izrael Kanał. Strzelił do komisarza dwa razy, raniąc go, ale nie zabijając. Szef żydowskiej policji zmarł w styczniu 1943 r. - popełnił samobójstwo, zażywając cyjanek.

Spira i inni

Równie mocno znienawidzony był Symche Spira, oficer żydowskiej policji w getcie w Krakowie. Przed wojną stolarz, ortodoksyjny Żyd, który właściwie nie mówił ani po polsku, ani po niemiecku. Kilkanaście tygodni po likwidacji getta krakowskiego, która nastąpiła w marcu 1943 r., żydowscy policjanci i ostatni członkowie Judenratu trafili do obozu w Płaszowie. Dawid Gutter, przewodniczący Judenratu, niemalże od razu - w grudniu 1943 r. Spirę zwolniono na życzenie Gestapo, ale w grudniu 1943 r. trafił do obozu ponownie. Spirę, członków policji i ich rodziny zamordowano w 1944 r. - na osobisty rozkaz Amona Götha, komendanta płaszowskiego obozu.

Jüdischer Ordnungsdienst działały we wszystkich gettach utworzonych na terenie okupowanej Polski. W łódzkim służbę pełniło 1200, a w getcie lwowskim - 500 policjantów. Jednostki nie miały oczywiście prawa posiadania i używania broni palnej. Jednym z policjantów, który opisał i życie w getcie, i swoją służbę, był Stanisław Gombiński - w getcie zastępca kierownika sekretariatu. W styczniu 1943 r. udało mu się zbiec na stronę aryjską i tam ukrywał się do wyzwolenia pod pseudonimem Jan Mawult. Nieomal natychmiast po wojnie spisał wspomnienia, w których zawarł wiele istotnych informacji o organizacji i wewnętrznych stosunkach tej formacji.

Funkcjonariuszami byli zwykle młodzi ochotnicy zajmujący się utrzymaniem porządku w getcie, choć uczestniczący także w patrolach prowadzonych przez niemieckich żołnierzy oraz wartach przy wejściach do dzielnicy żydowskiej. Służba była nieodpłatna, zapewniała czasowo większe bezpieczeństwo, przede wszystkim zwolnienie od transportów do obozów pracy i łapanek. I co ważne - przysługiwały za nią dodatkowe porcje żywności, co oznaczało większe szanse na przeżycie. Ale policjantami gardzono. Nazywano ich pogardliwie „jamnikami” albo „grajkami”.

Brutalni i okrutni

To co najbardziej szokowało, to brutalność i okrucieństwo, które powszechnie uznawano za gorsze niż to ze strony Ukraińców i Litwinów z formacji SS i samych Niemców. „Policja żydowska dała w ogóle dowody niezrozumiałej, dzikiej brutalności. Skąd taka wściekłość u naszych Żydów? Kiedy wyhodowaliśmy tyle setek zbójców, którzy na ulicach łapią dzieci, ciskają je na wozy i ciągną na Umschlag? Do powszechnych po prostu zjawisk należało, że zbójcy ci za ręce i nogi wrzucali kobiety na wozy” - to zapiski Emanuela Ringelbluma, działacza Centralnego Komitetu Pomocy w getcie.

Bernard Goldstein w wydanych w 1961 r. w Nowym Jorku wspomnieniach z getta warszawskiego napisał: „Żydowska policja, kierowana przez ludzi z SS i żandarmów, spadała na getto jak banda dzikich zwierząt. Każdego dnia, by uratować własną skórę, każdy policjant żydowski przyprowadzał siedem osób, aby je poświęcić na ołtarzu dyskryminacji. Przyprowadzał ze sobą, kogokolwiek mógł schwytać - przyjaciół, krewnych, nawet członków najbliższej rodziny. Byli policjanci, którzy ofiarowywali swych własnych wiekowych rodziców z usprawiedliwieniem, że ci i tak szybko umrą”.

Pierwszym wydarzeniem, które szczególnie mocno wstrząsnęło gettem w Warszawie, była jednak nie akcja wysiedleńcza w 1942 r., ale egzekucja więźniów, która odbyła się 17 listopada 1941 r. w więzieniu żydowskim.

Początkowo nie było wiadomo, czy egzekucję przeprowadzi polska, czy żydowska policja. Ringelblum notował: „Teraz przekazano żydowskiej policji do rozstrzelania 8 Żydów, w tym 6 kobiet. Komisarz getta Auerswald żąda stanowczo od żydowskiej policji stworzenia własnego plutonu egzekucyjnego, który by w żydowskim więzieniu przy ul. Zamenhofa wykonał wyrok. Wychrzta Szeryński, który co niedzielę chodzi do kościoła na nabożeństwo, znany jako wielki łapownik, już się na to zgodził, gdyż mu zagrożono rozstrzelaniem”.

Ostatecznie egzekucję powierzono Polakom - na dziedzińcu było 32 polskich policjantów.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

R
Ruska Onuca
Nareszcie cos warte czytania. Dziekuje I.PL.
Wróć na i.pl Portal i.pl