Pasek artykułowy - wybory

20 Ambasadorek na XX-lecie Polski w Unii Europejskiej. One zmieniają rzeczywistość

Anita Czupryn
W swoich lokalnych społecznościach przypominają o korzyściach, jakie płyną z naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Wzmacniają pozycję kobiet. Pracują na rzecz innych. Działaczki, które niosą ducha równości i przywództwa.

Unijny projekt „20 Ambasadorek na XX-lecie Polski w UE” wyłonił kobiety, które przez udział w szkoleniach, warsztatach i edukacyjnych działaniach stały się liderkami zmian w powiatowej Polsce.

- Geneza tego projektu wiąże się z dwiema dyrektywami unijnymi, mianowicie dyrektywą o przejrzystości i równości płac oraz dyrektywą równowagi między życiem zawodowym a życiem prywatnym – mówi Katarzyna Pszczoła z Wydziału Informacji i Komunikacji Społecznej Komisji Europejskiej Przedstawicielstwo w Polsce. Dyrektywy te już bardzo niedługo, bo do czerwca 2026 roku, muszą być implementowane w polskim prawie. - W związku z tym razem ze Stowarzyszeniem Kobiety w Centrum postanowiliśmy zacząć mówić o tym kobietom, przedsiębiorczyniom i przedsiębiorcom, żeby powoli oswajać z tematem i przygotowywać do rzeczywistości, w której te dyrektywy będą już obowiązywać w naszym kraju – dodaje Katarzyna Pszczoła.

Na spotkania z unijnymi ekspertami, które były organizowane w całym kraju przychodziły kobiety z wielu różnych środowisk. - Były przedsiębiorczynie, kobiety na macierzyńskim, kobiety bezrobotne, absolutnie cały przekrój wiekowy. To było poruszające. Kobiety chłonęły wiedzę, bo nie tylko mówiliśmy o dyrektywach, ale też generalnie szkoliliśmy i rozmawialiśmy z nimi o kwestiach unijnych, w dużej mierze dotyczących ich bezpośrednio – o równouprawnieniu, jednym z filarów Unii, który był priorytetem poprzedniej kadencji Komisji Europejskiej. Wywiązywały się niesamowite dyskusje – wspomina Pszczoła.

Wtedy też szybko stało się jasne, że ten projekt to coś więcej niż seria warsztatów. Budowała się przestrzeń, w której spotykały się najróżniejsze doświadczenia, ale też konkretne potrzeby i marzenia. Kobiety dzieliły się swoimi przemyśleniami na temat życia w Unii Europejskiej – co działa dobrze, a co powinno ulec poprawie. Jak wspomina Katarzyna Pszczoła, „to była wymiana obustronna,” podczas której zarówno uczestniczki, jak i organizatorzy wynosili nowe perspektywy. Proces wyłonienia 20 Ambasadorek był dokładnie przemyślany. Każda kandydatka musiała wypełnić ankietę i przejść rozmowę kwalifikacyjną. Chodziło o to, by pokazać, że ma potencjał, żeby stać się liderką w swoim środowisku lokalnym. - Zależało nam na kobietach, które rozumieją lokalne potrzeby, potrafią działać i chcą się dokształcać - wyjaśnia Pszczoła. Każda z liderek, które wzięły udział w projekcie zobowiązała się do zorganizowania przynajmniej jednego wydarzenia w swojej społeczności, które ma promować wiedzę o Unii Europejskiej i równouprawnieniu. Zwieńczeniem projektu był studyjny wyjazd wybranych 20 Ambasadorek do Brukseli.

Oto historie kilku z tych kobiet, które pokazują, gdzie w istocie tkwi siła zmiany. Każda z nich mogłaby powiedzieć, że działa tylko na swoim podwórku, na małą skalę. Że to, co robią, to kropla w morzu. Ale to krople drążą skały. I krople tworzą fale. A lokalne działania mogą tworzyć globalne zmiany.

Joanna z Hrubieszowa i szkoła na końcu świata

W Hrubieszowie czas płynie trochę wolniej. Na wschodnich krańcach Polski małe miejscowości zmagają się z wieloma problemami. Jednym z nich jest wykluczenie. Joanna Wieczorek-Smerdel już dawno postanowiła, że nie będzie czekać na cud. Od wielu lat udowadnia, że marzenia można realizować wszędzie. Od 3 miesięcy pełni obowiązki dyrektorki Zespołu Szkół Nr 1 w Hrubieszowie, ale jako nauczycielka ma za sobą 28-letni staż. Jest organizatorką i inicjatorką wielu lokalnych działań, od lat wspiera młodzież, kobiety i całe społeczności lokalne.

- Jestem osobą aktywną. Lubię pracę, lubię działać. I lubię ludzi. A młodzież kocham – to są fajni ludzie, z którymi można się dogadać. O moich uczniach nie powiem złego słowa – mówi z uśmiechem. Większość uczniów Joanny to młodzież z okolicznych wsi, dla których wyjście do kina czy wyjazd za granicę często bywa niedostępny. Joanna swoim działaniem pokazuje, jak wielki wpływ na lokalną społeczność może mieć wykorzystanie unijnych środków. Dzięki funduszom z Erasmus+ jej uczniowie regularnie uczestniczą w zagranicznych praktykach i kursach zawodowych. Ograniczenia przestają być barierą.

- Szkoła posiada pięcioletnią akredytację Erasmus+, która pozwala nam wysyłać uczniów na praktyki zagraniczne. W ubiegłym roku mieliśmy aż trzy wyjazdy – jeden edukacyjno-kulturalny w czerwcu, w którym uczestniczyło 30 uczniów, a dwa kolejne, w październiku, dotyczyły praktyk zawodowych w Grecji” – mówi Joanna. Wśród uczestników byli przyszli mechanicy pojazdów samochodowych, technicy żywienia i usług gastronomicznych oraz kucharze. – Dla większości z nich był to pierwszy wyjazd za granicę. Z początku są wycofani, boją się mówić w obcym języku, ale po dwóch dniach zaczynają się otwierać. Wracają pełni nowych doświadczeń, z większą pewnością siebie. Wyjazdy za granicę otwierają im horyzonty. Widzą, jak wygląda praca w innych krajach, przełamują swoje bariery. Po powrocie mówią: „Proszę pani, to był wyjazd mojego życia. Chodzą za mną, pytając, kiedy rozpoczną się kolejne zajęcia – opowiada z dumą. Dzięki funduszom unijnym szkoła realizuje obecnie projekt o wartości jeden milion dwadzieścia sześć tys. zł. Z tego ponad 900 tys. zł pochodzi z dofinansowania. - Projekt ma na celu wykwalifikowanie młodzieży w zawodach, których nie uczymy na co dzień, takich jak blacharz, lakiernik czy cukiernik. Pytałam uczniów, jakie zawody ich interesują, i to właśnie oni wskazali te kierunki. Dziewczęta szczególnie chciałyby się uczyć kosmetyki czy wizażu, więc również te zawody wprowadzamy – wyjaśnia Joanna. Projekt zakłada także wyposażenie pracowni w nowoczesny sprzęt. – Musimy stworzyć przestrzeń do nauki tych zawodów – pracownie dla blacharzy, kosmetyczek, fryzjerów czy baristów. Bez tego trudno byłoby realizować takie kursy. Inwestujemy w przyszłość naszych uczniów – dodaje Joanna. Ale na tym nie koniec. Szkoła planuje również wprowadzenie innowacji pedagogicznej – zajęć z obsługi dronów. – Graniczymy z Ukrainą, gdzie trwa wojna. Bezpieczeństwo to istotny temat, dlatego postanowiliśmy wprowadzić kształcenie w zakresie budowy, obsługi i naprawy dronów. Uczniowie zdobędą także kwalifikacje pilotażu. To będzie ogromnym atutem na rynku pracy, zwłaszcza w służbach mundurowych – tłumaczy dyrektorka. Szkoła stawia także na ekologię. Dzięki wcześniejszym projektom udało się wyposażyć pracownię dotyczącą odnawialnych źródeł energii, a teraz planowane jest utworzenie kolejnej. Ale działania Joanny sięgają daleko poza mury szkoły. Jako jedna z inicjatorek Stowarzyszenia Rozwoju Wsi Teptiuków, od lat działa na rzecz mieszkańców lokalnych wsi. - Miejscowość, w której mieszkam leży na zakolu Bugu. Wszędzie mamy daleko, a wiele kobiet nie ma możliwości wyjścia poza swoje gospodarstwo. Chciałyśmy to zmienić. Dzięki funduszom unijnym stworzyłyśmy Zielony Zakątek nad Gąską, boisko dla dzieci, miejsce do ćwiczeń. Organizujemy półkolonie, wydarzenia integracyjne, jak Dzień Pieczonego Ziemniaka. Widząc, że komuś możemy pomóc, czuję się szczęśliwa. To daje mi ogromną satysfakcję – przyznaje.

Wójtka Karolina robi rewolucję w gminie Gardeja

Kiedy Karolina Nowak w maju obejmowała urząd wójta w Gardei, wiedziała, że czekają ją trudne decyzje. Ale to jej nie zniechęciło. – Nie likwiduję szkół. Reformuję oświatę – podkreśla od początku rozmowy. Gardeja to duża gmina: 30 miejscowości, 24 sołectwa, 8 tysięcy mieszkańców, z czego większość to rolnicy. Budżet napięty jak struna. Obecnie działa tu sześć szkół, ale ich stan i sposób funkcjonowania pozostawia wiele do życzenia. - Przejęłam urząd wójta po poprzedniku, który zarządzał gminą przez 13 i pół roku. Zastałam sytuację, w której nie stać nas na utrzymanie sześciu szkół na odpowiednim poziomie. Budynki są różne, niektóre placówki mieszczą się w kilku budynkach. Dzieci ćwiczą na holach, w świetlicach wiejskich, bo nie mają sal gimnastycznych. To nie jest edukacja, jaką chciałabym dla naszych dzieci – mówi. W planach wójtki jest konsolidacja oświaty. Zamknięcie czterech placówek i modernizacja dwóch głównych szkół ma poprawić jakość nauczania i wyrównanie szans edukacyjnych. – Złożyłam wniosek o dofinansowanie z Krajowego Planu Odbudowy na 5,5 miliona złotych na termomodernizację tych dwóch szkół. Chcę, żeby dzieci miały dostęp do sal gimnastycznych, nowoczesnych pracowni i warunków, które spełniają normy XXI wieku. Obecnie mamy klasy, w których jest po czterech, siedmiu czy ośmiu uczniów. Nie da się przeprowadzić lekcji WF-u, bo nie zrobisz nawet drużyny – tłumaczy. Obecny system nie jest także wydajny finansowo. - Mamy ponad 140 nauczycieli i 600 dzieci. To oznacza, że na jednego nauczyciela przypada mniej niż pięcioro uczniów. Nie chcę oszczędzać na dzieciach, tylko na budynkach, które nie spełniają żadnych standardów” – dodaje. Transport uczniów z pozostałych miejscowości nie będzie problemem. – Obecnie już 24 miejscowości korzystają z dowozu dzieci do szkół, więc ten system funkcjonuje. Nie będzie to dla dzieci żaden dyskomfort, bo gmina zapewnia opiekunów w autobusach – wyjaśnia. Zarządzanie gminą to dla niej coś więcej niż tylko praca. - Jestem społeczniczką od zawsze. Lubię ludzi, ale jeszcze bardziej lubię myśleć o przyszłości. Mam troje dzieci i chciałabym, żeby im, i wszystkim innym dzieciom w gminie, żyło się lepiej – mówi. Jej wizja rozwoju nie ogranicza się tylko do oświaty. Wójtka kładzie także duży nacisk na infrastrukturę i rozwój turystyki. - Gmina to nie tylko szkoły. To osoby starsze, osoby z niepełnosprawnościami, drogi, chodniki, lampy, ławki – wszystko, co poprawia jakość życia mieszkańców. Mamy 18 jezior i pracujemy nad projektem „Pomorskie Pod Żaglami”, który ma połączyć nasze jeziora w szlak turystyczny. Zmniejszymy bezrobocie, rozwiną się małe działalności gospodarcze – wyjaśnia. Karolina Nowak docenia wpływ funduszy unijnych na rozwój gminy. - Na wielu budynkach gospodarstw rolnych wiszą tablice informujące, że pozyskano środki z Unii Europejskiej. Rolnicy jeżdżą po lepszych drogach, ale nie wszyscy są świadomi, że to właśnie dzięki Unii. Dlatego postanowiłam zorganizować projekt edukacyjny dla kobiet z terenów wiejskich. Chcemy pokazać, jak Unia zmieniła nasze wsie i co jeszcze możemy zrobić – mówi z pasją. Dla niej Polska to są właśnie małe samorządy. - To od nich wszystko się tak naprawdę zaczyna. To moim zdaniem fundament polskości jeżeli chodzi o naszą ojczyznę. Zawsze mówi się o tych u góry, ale dom to nie dach – dom to fundamenty. A te fundamenty są w małych samorządach.

Ewa z Suwałk zabiera niepełnosprawnych w głębię

Woda uspokaja, wycisza, otula. Ale dla Ewy Drucis nurkowanie to coś więcej. To terapia, która konkretnie zmienia życie. - Pod wodą wszystko jest inne. Człowiek się wycisza, czuje lekkość. Dla moich podopiecznych to często pierwszy raz, kiedy czują, że mogą coś zrobić na równi z innymi – tłumaczy.

Ewa od lat łączy swoje pasje z misją pomagania osobom z niepełnosprawnościami. Prowadzi szkołę nurkowania przedsiębiorstwo społeczne non profit, które wspiera osoby z niepełnosprawnościami intelektualnymi i chorobami psychicznymi. Jej historia to opowieść o determinacji, empatii i wykorzystaniu innowacyjnych metod terapeutycznych, które przynoszą efekty. Inspiracją do stworzenia programu terapeutycznego był mąż Ewy, który pracował z dziećmi z niepełnosprawnościami w szkole podstawowej.

- Prowadził zajęcia na basenie i uczył ich pływać. Wtedy dowiedzieliśmy się o programie nurkowania jako terapii dla dorosłych z niepełnosprawnościami. Dołączyliśmy do niego i szybko zobaczyliśmy, jak ogromny potencjał ma ta metoda – wspomina Ewa. Pierwszy projekt przeprowadzili w klubokawiarni Pożyteczna w Warszawie. Szybko zobaczyli efekty. W 2022 roku Ewa założyła spółkę non-profit, która zatrudnia pięć osób z niepełnosprawnościami intelektualnymi. – Agnieszka Dejna, która prowadzi spółdzielnię socjalną Dalba, namówiła mnie, by założyć własną organizację. Dzięki temu możemy samodzielnie pisać projekty i działać jeszcze skuteczniej – mówi. Flagowy projekt „Pojąć głębię”, realizowany jest dzięki dofinansowaniu z PFRON. Grupy osób z niepełnosprawnościami uczestniczą w zajęciach terapeutycznych, które trwają osiem miesięcy. – Pod wodą dzieją się cuda. Paweł, który ledwo mówił, teraz zanurza się, jakby nurkował od 20 lat. Iza, która cierpi na porażenie mózgowe i ma chorobę psychiczną, bała się na początku wejść do wody. Teraz jest nie do dogonienia – opowiada Ewa. Zabiera podopiecznych na wyjazdy do Turcji, Egiptu, czy nawet Wenezueli. Te wyjazdy to dla nich coś niesamowitego. Nurkujemy na rafach, skaczemy ze statków. Na początku mieliśmy sponsorów, ale sponsoring się skończył, więc nasi uczestnicy przez rok zbierają pieniądze na te wyjazdy mówi Ewa. Największy wyjazd liczył 30 osób z całej Polski – z Gdańska, Łodzi, Torunia, Rzeszowa i Suwałk. Ale zmiany, jakie zachodzą w podopiecznych Ewy są nieprawdopodobne. Jednym z nich jest Marcin z Warszawy, osoba z niepełnosprawnością w stopniu znacznym. - Na początku odpowiadał na wszystko: „Tak, tak, bardzo fajnie” - niezależnie od pytania. Pracował w klubokawiarni, ale nie odróżniał łyżki od widelca. Po kilku zajęciach zaczął się komunikować, odpowiadać na pytania, czytać. Wziął udział w kursie kelnerskim i... wygrał! Teraz ma dziewczynę i świetnie sobie radzi.Innym przykładem jest Kuba z Suwałk, młody mężczyzna z autyzmem. – „Na pierwszych zajęciach siadał jak najdalej od grupy, kiwał się w przód i w tył. Z każdym tygodniem stawał się bardziej otwarty. Na dziesiątych zajęciach przestał się kiwać, a później zaczął rozmawiać i pomagać innym – opowiada Ewa. Największą satysfakcją jest dla niej widok tych ludzi, którzy dzięki nurkowaniu stają się bardziej samodzielni, pewni siebie, otwarci na świat. - To pokazuje, że niemożliwe staje się możliwe – podsumowuje.

Stylistka Iza z Różowego Patrolu w Płocku

Izabela Kuligowska zaraża energią. Pochodzi z Podlasia, mieszka w Płocku, jest stylistką i przedsiębiorczynią. Jest też koordynatorką płockiego oddziału Stowarzyszenia Kobiety w Centrum. – To najbardziej prężny region w Polsce – dzieje się u nas naprawdę dużo, głównie dzięki zaangażowaniu naszej prezeski i całego zespołu – podkreśla. Zanim jednak włączyła się w działalność społeczną, przez wiele lat pracowała jako stylistka i właścicielka atelier urody. To właśnie kontakty z kobietami pomogły jej zbudować sieć relacji w nowym miejscu.

W Płocku nie chodziłam do szkoły, więc nie miałam takich znajomości. Ale dzięki atelier poznałam mnóstwo wspaniałych kobiet. To one wprowadziły mnie w lokalne środowisko i pokazały, jak wiele można zrobić wspólnie – opowiada.Jednym z najważniejszych obszarów działalności Izy jest edukacja w zakresie profilaktyki zdrowotnej. W ramach współpracy z Fundacją OnkoCafe działa jako ambasadorka „Różowego Patrolu”. – „Edukowanie kobiet, jak właściwie badać piersi, to dla mnie ważna sprawa. Wprowadzamy też badanie jąder u mężczyzn – to nowy obszar w ramach projektu – zaznacza. Nie ukrywa, że sama dopiero niedawno nauczyła się właściwej techniki badania piersi. – Pierwszy raz zetknęłam się z fantomem niecałe dwa lata temu. Dopiero wtedy zrozumiałam, że przez 30 lat robiłam to źle. To odkrycie, które zmieniło moje podejście do profilaktyki – mówi szczerze. Jednak edukacja zdrowotna to dla energicznej Izy trochę za mało. Jej pasją, która przerodziła się w misję jest moda, stylizacja. – Prowadzę warsztaty „Jak Cię widzą, tak Ci płacą”, ale nie skupiam się na tym, jakie ubrania kupować kupować, tylko czego nie kupować. Każdy wydany grosz to decyzja, jaki świat chcemy wspierać – tłumaczy. Ponieważ stylizacja to coś więcej niż zakupy. Dla Izy jest to proces, który pomaga kobietom lepiej zrozumieć siebie. – Najpierw muszę poznać osobę, z którą pracuję, dowiedzieć się, czego potrzebuje. To moja terapia jako byłej zakupoholiczki, a teraz narzędzie do pracy z innymi” – mówi z uśmiechem. Izabela jest także egzaminatorką wizażystów i stylistów w różnych placówkach w Polsce. Dzięki doświadczeniu współpracuje z wieloma kreatywnymi ludźmi. To daje satysfakcję. A samPłock, z bogatymi zbiorami secesji i lokalnymi tradycjami, jest dla Izy inspiracją do organizowania wydarzeń, takich jak pokazy mody z wykorzystaniem kreacji w stylu lat 20. i 30. – Mieszkańcy bardzo to lubią. Pokazy odbywają się podczas jarmarków Dni Płocka, a dziewczyny przebierają się w stroje z szaf swoich babć. To nasz sposób na promowanie kultury – opowiada. Działalność społeczna i praca z kobietami daje Izie energię i spełnienie. – Kocham pracować z kobietami. To moje paliwo – przyznaje. Motywuje je, walcząc z mitami i stereotypami dotyczącymi dojrzałego wieku. Jej motto? – Nie upadają tylko ci, co pełzają. Jak wchodzisz na górę, pozdrawiaj tych, których mijasz, bo przy zejściu spotkasz ich znowu. To trzyma mnie w równowadze – kończy.

Formalnie projekt zakończył się wyjazdem do Brukseli, ale sieć Ambasadorek nadal działa. Kobiety organizują kolejne warsztaty i wydarzenia, zachęcając do działania kolejne osoby w swoich społecznościach. - Jesteśmy w ciągłym kontakcie z Ambasadorkami i zamierzamy nadal je wspierać – zarówno w organizacji wydarzeń, jak i pogłębianiu ich kompetencji unijnych. To są kobiety, które naprawdę zmieniają swoje otoczenie - podsumowuje Katarzyna Pszczoła.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Komentarze 11

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Ambasadorki manipulatorki
"(...) przypominają o korzyściach, jakie płyną z naszego członkostwa w Unii Europejskiej", "One zmieniają rzeczywistość"

Rzeczywistość zmieniają na co dzień tak, że jej nie można poznać, publicyści głównego nurtu mediów. Nie ma na przykład w tej rzeczywistości miejsca na informację, jak olbrzymie koszty ponosi Polska realizując obłąkańczą politykę unijną "Zielonego Ładu". Nie ma też nazywania patologią rzeczy, które na tę nazwę jak najbardziej zasługują. Jest natomiast w mediach promocja tej patologii, jak na przykład projektu "edukacji zdrowotnej", który jest po prostu próbą demoralizacji dzieci.
D
Donekbober
Emigranci będą mieli co pykać
G
Grzegorz
Chłopy przebrane za baby
s
sfd
Jaja jakieś. Do garów się nadajecie
G
Grzegorz
Baju baju i będziesz w raju
R
R
Trzecia płeć bez szans w tym towarzystwie
g
głupolek zmieniacz
Jeszcze mi tam wieniawy brakuje.
h
hecny chyży
1 grudnia, 19:09, To Ja:

Nu jak une mogą coś zmienić w powiatowej Polsce ha? Bo ja u nas na wiosce to widze ino coraz wyższe ceny tak? A gdzie som panie autobusy do mniasta a? Ni ma. Do lekarzów kolejki coraz dłuższe. To siem pytam jak żyć a? Bo jak były Pegieery to robota była tak? A teraz co sie robi w takim Pikutkowie? Ano ludzi grupowo zwalniają, to gdzie jest wadza ja sie pytam a?

Po co Ci autobus,czekaj aż lekarz zadzwoni

T
To Ja
Nu jak une mogą coś zmienić w powiatowej Polsce ha? Bo ja u nas na wiosce to widze ino coraz wyższe ceny tak? A gdzie som panie autobusy do mniasta a? Ni ma. Do lekarzów kolejki coraz dłuższe. To siem pytam jak żyć a? Bo jak były Pegieery to robota była tak? A teraz co sie robi w takim Pikutkowie? Ano ludzi grupowo zwalniają, to gdzie jest wadza ja sie pytam a?
F
Filip
Co za głupoty 🫣
R
R
Czy te kobiety są przeciwko "deprawacji dzieci" ??
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl