2025 rok na świecie, czyli test dla Trumpa. Ostro z Rosją i Chinami, wojna z Iranem?

Grzegorz Kuczyński
Wideo
od 7 lat
Rok 2024 upłynął pod znakiem wojny na Ukrainie oraz zbrojnych kampanii Izraela na Bliskim Wschodzie. Te dwa najpotężniejsze konflikty na świecie determinują w znaczącym stopniu sytuację globalną. To też dwa z trzech (Chiny!) największych wyzwań geopolitycznych Donalda Trumpa na starcie jego drugiej kadencji prezydenckiej. Podczas tej pierwszej w dużym stopniu zgasił pożary wybuchłe za rządów pokojowego noblisty Baracka Obamy. Teraz też jest dużo do sprzątania. Tyle że i wrogowie są dużo bardziej zdeterminowani. Rok 2025 pokaże, czy USA są wciąż jednym mocarstwem o globalnym zasięgu.

SPIS TREŚCI

Właściwie pewne jest jedno: 2025 rok albo zakończy kilkuletni okres wojen w coraz poważniejszym stopniu destabilizujących cały świat, nie tylko regiony, gdzie się one toczą, albo będziemy mieli eskalację czegoś, co niektórzy (w tym autor tego artykułu) już nazywają III wojną światową. Tak różną od dwóch poprzednich, w jak różnym dziś żyjemy świecie. Nie ma co ukrywać, że wybór dwóch możliwości przedstawionych w pierwszym zdaniu należał będzie przede wszystkim do Stanów Zjednoczonych i mocy sprawczości Donalda Trumpa. Już dawno nie czekano w tak wielu miejscach świata z tak wielką nadzieją i jednocześnie wielkimi obawami na inaugurację prezydenta USA.

Wojna Rosji z Ukrainą na rozdrożu

Rok 2025 przede wszystkim da nam odpowiedź, czy możliwe jest zamrożenie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Bo o pokoju nie ma co mówić. Prędzej wariant koreański (przy czym wątpliwe, by Rosja zdołała w autarkiczny sposób trwać tyle dekad, co państwo Kimów). Na pewno to będzie jeden z priorytetów polityki zagranicznej Trumpa natychmiast po zaprzysiężeniu. Prezydent elekt od dawna wiele obiecywał w tej sprawie, zapewniał, że zmusi Zełenskiego i Putina do rozmów i rozejmu. Sęk w tym, że ciężko będzie ich zmusić nawet do rozmów. I nie z powodu oporów prezydenta Ukrainy. On wie, że jest na łasce Amerykanów (bo bądźmy poważni, sama Europa bez USA nie ma nawet możliwości, nie mówiąc o chęci, by „przejąć” całe wsparcie dla Kijowa), więc już teraz negocjuje i minimalizuje potencjalne straty – no w końcu sam Trump mówił o nim, że jest świetnym „handlarzem”.

To nie Zełenski, a Putin może okazać się brakującą częścią w „pokojowej” układance Trumpa. Co ciekawe, od dawna wielu straszyło, że na Kremlu tylko czekają na powrót maga MAGA, żeby dobić z nim targu. Kosztem Ukrainy, a potem może i Polski oraz innych krajów w Europie. Oczywiście to tylko świadczy o ignorancji, o braku zrozumienia Rosji i Rosjan. Nie po to Putin przestawił cały kraj na tryb wojenny, żeby teraz szybko kończyć wojnę. No przecież w samej Europie nie brakuje głosów na najwyższym szczeblu, że kolejnym celem mają być członkowie NATO. Tak. Putin chce przejść do historii. Chce pokazać, że NATO jest słabe, chce się odegrać za przegraną zimną wojnę. I nie chodzi o wielką wojnę z Zachodem. Wystarczy choćby zajęcie jakiejś Estonii, czy kawałka nawet państwa członkowskiego NATO, by udowodnić, że ten podobno najpotężniejszy i najskuteczniejszy sojusz obronny w historii świata to zamek na piasku.

Trudno więc ocenić, na jak duże ustępstwa musiałby pójść Trump, a przy tym zmusić do ich zaakceptowania i Ukrainę, i sojuszników z NATO i większość republikanów (nie wspominając o demokratach), żeby Putin przystał na wstrzymanie działań wojennych przeciwko Ukrainie. W tej chwili to mało realne, bo Kreml uważa, że ma przewagę, jest w ofensywie, podbija kolejne miasta w Donbasie i bezwzględnie terroryzuje z powietrza całą Ukrainę. Jeśli więc Trump będzie chciał zmusić Kreml do rokowań, to pozostaje mu tylko eskalacja. Drastyczne zwiększenie pomocy wojskowej dla Ukrainy (czym zresztą groził) tak, by Rosjanie na froncie pojęli, że wcale nie wygrywają. A więc jeszcze większa wojna przed (ewentualnym) rozejmem.

Bliski Wschód, czyli Izrael chce więcej

Kolejny problem, który Trump dziedziczy po Bidenie, to Bliski Wschód. Tutaj Izrael nie zamierza odpuszczać. Znokautował Hamas, zdziesiątkował Hezbollah, teraz zabrał się za jemeńskich Huti. Do tego poszedł na wymianę powietrznych ciosów z Iranem, nie mówiąc już o tym, jak ośmieszył wroga na polu wywiadowczym (uderzenie w Hezbollah, seria udanych ataków na wysokich oficerów irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, zabicie liderów Hezbollahu i Hamasu – tego ostatniego w Teheranie). Co więcej, gdy upadł Asad, izraelskie wojska weszły do południowej Syrii. Jeśli spojrzeć na obraz Bliskiego Wschodu na przełomie roku, to trudno nie spodziewać się, że Netanjahu będzie chciał iść za ciosem.

Oś Oporu leży znokautowana w narożniku bliskowschodniego ringu. Czy Trump powstrzyma Izrael przed atakiem bezpośrednio na Iran? Zapewne wszyscy w Jerozolimie i w Waszyngtonie zadają sobie pytanie: czy to nie jest najlepszy od 1979 roku moment, by zadać decydujący cios i obalić rządy ajatollahów we wstrząsanym kryzysem (także wewnętrznym i gospodarczym) Iranie? Odpowiedź poznamy w 2025 roku.

Oś Zła podpali świat?

Przeżywający (Iran) czy mogący je za chwilę przeżywać (Rosja) kłopoty w naturalnym sposób szukają porozumienia. Może to i dobrze. Bo Trump i jego ludzie powinni już rozumieć, że mają do czynienia nie z Rosją oddzielnie, nie z Iranem oddzielnie, ale z jednym wrogim obozem. Tocząca się od 2022 roku pełnoskalowa wojna na Ukrainie podkreśliła podział na wolny świat i świat zła. Oś Zła. Jakieś dwie dekady temu George W. Bush mówił o „rogue states”, państwach zbójeckich. Fakt, nie zaliczał do nich wówczas Rosji, która przebiegle wkradła się w szeregi globalnej koalicji walczącej z Al-Kaidą i jej sojusznikami po atakach z 2001 roku.

Ciekawe, że dziś te zbójeckie państwa są w koalicji z dwoma wielkimi państwami: Rosją i Chinami. To tzw. oś zła. Wojna na Ukrainie pokazała, jak ze sobą współpracują. Jeśli Trump chce w 2025 roku gasić pożary, to musi zdawać sobie sprawę z coraz bliższej współpracy Rosji, Chin, Korei Północnej, Iranu i pomniejszych „zbójców”. A to oznacza, że powinien mieć świadomość, że mitem jest twierdzenie, iż można przeciągnąć na swą stronę Rosji przeciwko Iranowi i ChRL.

Europa, czyli peryferie

Rosja, Ukraina, Izrael, Iran, Daleki Wschód etc. etc. A gdzie jesteśmy w tej globalnej układance my, Europa, Polska jako część UE? Na peryferiach. Jeśli gdzieś ktoś liczy się z opinią Starego Kontynentu, to tylko w sprawie wojny Rosji z Ukrainą. Ale bez złudzeń.  Europejska część NATO nie jest w stanie przejąć całości zobowiązań pomocy Kijowowi. Zwłaszcza, że na Węgrzech i na Słowacji mamy zwolenników dogadania się z Rosją. Zwłaszcza, że w Niemczech w wyborach może wygrać „obóz resetu”.

Bez Ameryki Europa nie jest w stanie przeciwstawić się potencjalnej inwazji szalonego Władimira. Sojusz euroatlantycki – to należy pielęgnować. Niezależnie do tego, kto jest w Białym Domu. Wszak to sojusz euroatlantycki zwyciężał w dwóch wojnach światowych i w zimnej wojnie. Największym testem dla niego będzie w 2025 roku polityka wobec Chin.

PS. Tak, nie jest przypadkiem taka proporcja tekstu w poszczególnych wątkach

emisja bez ograniczeń wiekowych

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

T
To Ja
27 grudnia, 17:11, Czarek:

Polsce POtrzebna abdykacja chyżego

to prawda, ryszawy kaczorek nowogrodzki musi odejść

T
To Ja
27 grudnia, 20:01, To Ja:

Trump poinformował Zełeńskiego o planie pokojowym USA, czyli o poddaniu się Ukrainy. Po zaprzysiężeniu 20-go stycznia, Trump natychmiast zawezwie Zełeńskiego na dywanik do USA i każe mu się na wszystko zgodzić. Zełeński nie ma wyjścia, zgodzi się. Ameryka. Jałta 1945, Jałta 2025.

27 grudnia, 21:06, Polak:

Najważniejsze, że Polska już nie będzie więcej wykładać kolejnych setek miliardów ( z kieszeni podatnika) na ten cyrk...

to prawda, bo już nam każą klękać przed ich pomnikami banderowców

H
Howg!
27 grudnia, 17:29, E:

Wasz świat pięknie ginie. Wyselekcjonowani, oczytani, wyedukowani, zimni geniusze zła, prowadzą was powoli na rzeź, bo po co im jesteście potrzebni w takiej ilości? Gdy pieniądze się już znudzą, pojawiają się idee. Mniej lub bardziej szalone, na przykład sztuczne wojny hybrydowe na wyniszczenie krajów.

Świat to nie utopia, ale większość tak uważa.

I bardzo dobrze.

Będzie wojna i znów będzie trochę normalności.

Aż ludzie nie zapomną i wtedy będzie nowa wojna.

I tak do znudzenia od podatku do końca cywilizacji...

Było się przyzwyczaić.

P
Polak
27 grudnia, 20:01, To Ja:

Trump poinformował Zełeńskiego o planie pokojowym USA, czyli o poddaniu się Ukrainy. Po zaprzysiężeniu 20-go stycznia, Trump natychmiast zawezwie Zełeńskiego na dywanik do USA i każe mu się na wszystko zgodzić. Zełeński nie ma wyjścia, zgodzi się. Ameryka. Jałta 1945, Jałta 2025.

Najważniejsze, że Polska już nie będzie więcej wykładać kolejnych setek miliardów ( z kieszeni podatnika) na ten cyrk...

T
To Ja
Trump poinformował Zełeńskiego o planie pokojowym USA, czyli o poddaniu się Ukrainy. Po zaprzysiężeniu 20-go stycznia, Trump natychmiast zawezwie Zełeńskiego na dywanik do USA i każe mu się na wszystko zgodzić. Zełeński nie ma wyjścia, zgodzi się. Ameryka. Jałta 1945, Jałta 2025.
E
E
Wasz świat pięknie ginie. Wyselekcjonowani, oczytani, wyedukowani, zimni geniusze zła, prowadzą was powoli na rzeź, bo po co im jesteście potrzebni w takiej ilości? Gdy pieniądze się już znudzą, pojawiają się idee. Mniej lub bardziej szalone, na przykład sztuczne wojny hybrydowe na wyniszczenie krajów.

Świat to nie utopia, ale większość tak uważa.
G
Grzegorz
Święty rok 2025
.
Jak spędziliście święto handlu? To taki show dla ludziowieczek, a pod nakrętką steryd dla rynków.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na i.pl Portal i.pl