Do zdarzenia doszło podczas zawodów Open Water Gniewino 2018. Odbywały się tam m. in. drugie zmagania zaliczane do klasyfikacji Grand Prix Polski w pływaniu na wodach otwartych i Mistrzostwa Polski w pływaniu długodystansowym.
Czytaj też: Wybory samorządowe 2018: "Afera kanapowa" to początek kampanii wyborczej w Murowanej Goślinie pod Poznaniem?
- Zawodnicy startowali w kategoriach od lat 14 do seniorów. Klasyfikowani byli w kategoriach wiekowych i klasyfikacji open, czyli łącznej - wyjaśnia Jacek Thiem, prezes Wielkopolskiego Związku Pływackiego. Nie było go na miejscu zawodów, ale w dniu pobicia Jana Urbaniaka, był na bieżąco informowany.
Do ataku doszło w niedzielę, kiedy seniorzy mieli startować na dystansie 5 km stylem dowolnym. Dzień wcześniej odbywały się zawody dla juniorów.
W niedzielę doszło jednak do załamania pogody. Nad Gniewinem rozpoczęła się burza, co zmusiło sędziego do przerwania zawodów.
- Obserwowaliśmy sytuację na radarach pogodowych. Kiedy usłyszeliśmy pierwsze grzmoty, musieliśmy przerwać imprezę. Zawodnicy przepłynęli wtedy dopiero około 1/4 dystansu, więc była myśl, żeby powtórzyć zawody - relacjonuje Sławomir Cybertowicz, sędzia główny zawodów. Zmagania po przerwaniu nie mogły być sklasyfikowane. Zawodnikom „uciekały” więc punkty do klasyfikacji Grand Prix. Łącznie sumuje ona osiągnięcia z czterech zawodów. Brak punktów z jednych niesie więc poważne konsekwencje.
To i brak jasnych informacji ze strony organizatorów miało zdenerwować 22-letniego zawodnika, wielokrotnego mistrza Polski Jana Urbaniaka. Kilkukrotnie chciał się dowiedzieć, na co mają być przygotowani zawodnicy i co dalej z punktacją. Wywiązała się burzliwa wymiana zdań między nim, organizatorem a przedstawicielem Polskiego Związku Pływackiego.
- Doszło do ostrej dyskusji między Jankiem a mną. Zaczął krzyczeć, ale ja staram się to zrozumieć, w końcu to zawody, emocje - mówi Andrzej Trylski, organizator Open Water Gniewino.
I dodaje: - Zawodnika zaatakował Marek Zygmunt, pracownik z zewnętrznej firmy zatrudnionej do oprawy medialnej imprezy. Nie potrafię tego wytłumaczyć, przez 30 lat pracy przy sporcie nie widziałem czegoś podobnego.
Trylski zaznacza, że mężczyzna rzucił się na Urbaniaka.
Dokładny przebieg zdarzenia opisuje nam bezpośredni świadek, który pragnie zachować anonimowość. - Bardzo nieprzyjemna była wymiana zdań między zawodnikiem a organizatorami. Doszło do agresji słownej, ale pływak nikogo nie atakował fizycznie. Nerwy „puściły” spikerowi, uderzył pływaka dwukrotnie. Po pierwszym uderzeniu zawodnik uderzył głową w metalowe drzwi, kolejne powaliło go na ziemię. Ludzie zaczęli odciągać tego człowieka. Mama jednego z zawodników zemdlała z emocji - tłumaczy nasz rozmówca. Podkreśla, że choć zawodnik zachowywał się źle, to zdarzenie było karygodne. Nigdy nie powinno do niego dojść.
Zobacz: Wybuch w Murowanej Goślinie: Wymienią 1,5 km gazociągu
Sędzia Cybertowicz nie widział samego momentu uderzenia. Jak tłumaczy - zobaczył, że pływak leży na ziemi. Na chwilę stracił świadomość. Wraz z drugim sędzią udzielali mu pomocy do przyjazdu karetki. Na miejscu zjawiła się także policja.
Próbowaliśmy porozmawiać z Markiem Zygmuntem. Stwierdził, że nie będzie komentował sprawy, póki nie porozumie się z prawnikiem.
Porady prawnej zasięgnął także Tomasz Urbaniak, ojciec Jana. Chce składać pozew przeciwko PZP. - To był napad. Zawody były organizowane po amatorsku. Nie było jasnej informacji dla zawodników. Koleżanka powiedziała synowi, że organizator stwierdził, iż został przez niego opluty. Janek chciał to wyjaśnić. Później został pobity. Pierwszy cios trafił w szczękę, jest przestawiona. Przewieźliśmy syna do Poznania, niebawem będziemy wiedzieć więcej, bo czekamy na obdukcję - mówił w poniedziałek pan Tomasz.
Z kolei organizatorzy podkreślają, że jak najszybciej chcieli zorganizować pomoc dla Jana Urbaniaka. Przykro im, że doszło do takiej sytuacji, ale winą obarczają pracownika zewnętrznej firmy. Definitywnie zakończyli z nią współpracę. Wcześniej zatrudnili ją przy pięciu imprezach.
Wyjaśnień ma się też domagać Warta Poznań, klub Urbaniaka.
Zobacz też: Gdzie poznaniacy najgorzej parkują?
Poznań: Parkują gdzie popadnie! Od stycznia 1,5 tys. wykrocz...