- Łódź była najbardziej zaludnionym miastem w kraju, a wodę czerpano ze studni na głębokość 2-3 metrów, które znajdowały się w pobliżu dołów kloacznych. Także o choroby było bardzo łatwo. W Łodzi wybuchały epidemie czerwonki, płonicy, odry, ospy i duru brzusznego - podkreśla Roman Bosakowski, prezes ZWiK.
Dorzucić do tego jeszcze trzeba liczne zachorowania na: błonicę, krztusiec, jaglicę (przewlekłe zapalenie rogówki i spojówek), drętwicę karku, gorączkę połogową, zimnicę (malarię) i różę (zakaźna choroba skóry). Nic dziwnego, że epidemie wybuchały jedna za drugą jeśli nieczystości płynęły rynsztokami i rzekami, które podczas opadów deszczu rozlewały się i zanieczyszczały studnie.
W 1919 roku najwięcej zachorowań było na dur brzuszny wysypkowy (1593 osób), a rok później panowała płonica, czyli szkarlatyna. Z kolei w roku 1923 na jaglicę zachorowało 2498 osób, a na odrę 1665 łodzian. Takie statystyki zmotywowały radnych do podjęcia w 1924 roku decyzji o budowie w 600-tysięcznej Łodzi wodociągów i kanalizacji.
- Jednogłośną uchwałę podjęło 70 radnych, choć pochodzili aż z 11 ugrupowań - podkreśla Romuald Bosakowski.
Tą decyzję na pewno doceniano w latach późniejszych, bo do II wojny światowej Łódź należała do najbardziej zaludnionych miast w Polsce. W 1936 roku na 1 km kw. w Łodzi żyło 10.439 mieszkańców. Do rozpoczęcia II wojny światowej w Łodzi wybudowano 192 km kanalizacji, 86 km sieci wodociągowej oraz dwa zbiorniki wody pitnej na Stokach.
Pracami budowlanymi kierował Stefan Skrzywan. Był bliskim współpracownikiem Williama Heerleina Lindleya, który już w 1909 roku stworzył projekt łódzkiej kanalizacji i wodociągów.