Afera Bergu. Jak ludzie Bieruta manipulowali rządem na emigracji

Mariusz Grabowski
W bawarskim Bergu - stąd nazwa afery - mieściła się jedna z dwóch baz odpowiedzialnych za szeroko rozumianą łączność ośrodków emigracyjnych z krajowymi
W bawarskim Bergu - stąd nazwa afery - mieściła się jedna z dwóch baz odpowiedzialnych za szeroko rozumianą łączność ośrodków emigracyjnych z krajowymi Wikipedia/Domena publiczna
Politycy polskiej powojennej emigracji kłócili się latami, czy warto współpracować z CIA i jak daleko się w tej współpracy posunąć. W efekcie dali się rozegrać agentom MBP.

Szpiegowski skandal, który wstrząsnął polską emigracją na Zachodzie na przełomie 1952 i 1953 r. sprawił, że nigdy potem nie odegrała już znaczącej politycznej roli. Największe koszty afery ponieśli Polacy w kraju. „Gdyby kraj wiedział wszystko, co wiedzieliśmy my tu w Londynie, nie krwawiłby się tak strasznie, nie zmniejszałby tak straszliwie polskich sił” - pisał w jednym z polemicznych artykułów Stanisław Cat-Mackiewicz, który wyświetleniu sprawy poświęcił chyba najwięcej uwagi.

Aby zrozumieć przyczyny i skutki Bergu, trzeba przyjrzeć się skomplikowanej sytuacji powojennej emigracji politycznej w Londynie u progu lat 50. Sławomir Cenckiewicz w tekście „Afera Bergu” z 2004 r. pisał: „Beznadziejna sytuacja w kraju, brutalne pacyfikacje >>leśnych<<, a także kryzys polityczny i rozbicie w >>polskim Londynie<< po śmierci prezydenta Władysława Raczkiewicza w 1947 r. sprawiły, iż część uchodźstwa decydowała się na współpracę wywiadowczą z Amerykanami. Celowały w tym ugrupowania skupione wokół Rady Politycznej (porozumienia partii skłóconych z Augustem Zaleskim, nowym prezydentem RP: Stronnictwa Narodowego, Polskiej Partii Socjalistycznej i Polskiego Ruchu Wolnościowego Niepodległość i Demokracja)”.

Było to oczywiście na rękę Amerykanom. W miarę wzmagania się „zimnej wojny” Waszyngton poszukiwał bowiem nowych form i instrumentów oddziaływania - jednym z nich miały stać się emigracje z krajów Europy Środkowo--Wschodniej. Organizatorem oficjalnej współpracy emigracji był utworzony w czerwcu 1949 roku Komitet Wolnej Europy z siedzibą w Nowym Jorku. Podstawowym zadaniem Komitetu było szerzenie antykomunistycznych nastrojów wśród mieszkańców krajów za żelazną kurtyną. Najważniejszym przejawem tej akcji było m.in. utworzenie Rady Wolna Europa. Jednocześnie Amerykanie penetrowali środowiska emigracyjne, widząc tam możliwości poprawy swoje działalności wywiadowczej skierowanej przeciwko Kremlowi i jego satelitom. Rolę tę spełniał Wydział Operacji Zachodnio-Europejskich wspomnianego wyżej Komitetu Wolnej Europy.

Jeszcze w 1950 r. „polski Londyn” przypominał pole wojny domowej. Gen. Kazimierz Sosnowski pisał wręcz o „zaciekłych walkach politycznych, stających się dla szerszego ogółu Polaków coraz to mniej zrozumiałe, coraz bardziej gorszące”.

W bawarskim Bergu - stąd nazwa afery - mieściła się jedna z dwóch baz odpowiedzialnych za szeroko rozumianą łączność ośrodków emigracyjnych z krajow
W bawarskim Bergu - stąd nazwa afery - mieściła się jedna z dwóch baz odpowiedzialnych za szeroko rozumianą łączność ośrodków emigracyjnych z krajowymi


Wikipedia/Domena publiczna

Milion od CIA
Powyższe gorzkie uwagi Sosnkowski notował w chwili, gdy kulisy afery Bergu zaczęły przenikać do opinii publicznej. Jej początki sięgają końca 1950 r. Wtedy to bowiem Edward Sojka, jeden z działaczy Rady Politycznej, odpowiedzialny za kontakty z krajem, zawarł umowę z władzami USA o tzw. współpracy wywiadowczej. W związku z tym na terenie Niemiec zorganizowano dwie odpowiednie bazy wywiadowcze, między innymi w Bergu koło Monachium. Szkolono w nich szpiegów i organizowano wyprawy kurierskie itp. Innymi słowy Sojka - w zamian za amerykańskie fundusze - oddał do dyspozycji Waszyngtonu tych, którzy chcieli się podjąć akcji agenturalnych na terenie komunistycznej Polski.

Zygmunt Zaremba. Jeden z ważniejszych członków  Rady Politycznej, współautoryzował współpracę z CIA i służbami brytyjskimi
Zygmunt Zaremba. Jeden z ważniejszych członków Rady Politycznej, współautoryzował współpracę z CIA i służbami brytyjskimi
Wikipedia/Domena publiczna

Ale Sojka nie był pierwszy. Cenckiewicz pisze: „W 1950 r. do drzwi urzędów waszyngtońskich kołatał gen. Władysław Anders, który w Departamencie Obrony złożył ofertę odbudowy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie gotowych walczyć z Sowietami. We wrześniu 1950 r. na utrzymanie amerykańskie przeszła cała Rada Polityczna (…). Sojka podczas spotkania z płk. Davisem (pseudonim) z wywiadu wojskowego USA ustalił, że stronnictwa Rady Politycznej będą popierać amerykańską politykę, >>podtrzymywać w kraju ducha oporu, dostarczać wiadomości i przygotowywać stacje radionadawcze w Polsce<<. Zgodnie z umową rada miała też pomóc w rozbudowie w kraju sieci rezydentów i informatorów oraz przesłuchiwać uciekinierów z Polski”.

Porozumienie zaakceptowali koledzy Sojki: Franciszek Białas, Tadeusz Żenczykowski i Zygmunt Zaremba. W 1951 r. podobną umowę zawarto z Brytyjczykami. Historycy szacują, że do końca 1952 r. Rada Polityczna w zamian za usługi wywiadowcze otrzymała od Amerykanów około 840 tys. USD, a stronnictwa polityczne około 170 tys. USD, czyli łącznie ponad milion dolarów.

August Zaleski - emigracyjny prezydent RP skłócony z partiami zrzeszonymi w Radzie Politycznej, przeciwnik pełnej współpracy z CIA
August Zaleski - emigracyjny prezydent RP skłócony z partiami zrzeszonymi w Radzie Politycznej, przeciwnik pełnej współpracy z CIA
Wikipedia/Domena publiczna

Za żelazną kurtynę
W internetowym tekście „Afera Bergu”, sygnowanym Godziemba, znaleźć można szczegóły polsko-amerykańskiego porozumienia. W myśl umowy założono dwie bazy - jedna, zwana placówką „Północ”, funkcjonowała w strefie brytyjskiej z siedzibą w Oerlighausen, a potem w Mulheim-Ruhr; druga, „Południe”, miała swoją siedzibę w Monachium, a potem we wspomnianym Bergu koło miasta Starnberg. Na czele placówki „Południe” stał najpierw Stanisław Kolendowski, a następnie Władysław Furka. Natomiast kierownikiem placówki „Północ” został Kazimierz Tychota, a po nim Wiktor Zdrzałka. Kierownikiem Działu Krajowego Rady Politycznej był Edward Sojka. Dział Krajowy koordynując akcję, jednocześnie wyraźnie zastrzegł, że jest „przeciw stawianiu czynnego oporu wobec reżimu komunistycznego (...), przeciw aktom dywersji i sabotażu, które pociągają za sobą zbędne ofiary”.

Dla usprawnienia zdobywania i przekazywania informacji utworzono w kraju tzw. punkty informacyjne (PI), składające się z kilku osób. Łączność z krajem utrzymywano przy pomocy kurierów, tzw. paczek specjalnych oraz korespondencji. Łączność za pośrednictwem kurierów utrzymywała przede wszystkim placówka „Południe”. W sumie zorganizowano ponad 30 wypraw, spośród których prawie połowa zakończyła się fiaskiem. Bardzo duży odsetek wpadek spowodowany był obecnością agenta MBP w Dziale Krajowym Rady Politycznej. Ponadto kilka punktów informacyjnych, a także kanałów przerzutowych kontrolowała komunistyczna bezpieka.

To Bierut okazał się beneficjentem  konfliktów na emigracji i afery Bergu
To Bierut okazał się beneficjentem konfliktów na emigracji i afery Bergu Wikipedia/Domena publiczna

Drugą metodą utrzymywania łączności, stosowaną przez ośrodek „Południe”, było wysyłanie pocztą tzw. paczek specjalnych oraz zwykłej korespondencji do PRL. Paczki specjalne zawierały, obok artykułów spożywczych i odzieżowych, tajne materiały schowane przeważnie w puszkach o podwójnym dnie. Puszki takie były niemożliwe do prześwietlenia i nie różniły się wagą od oryginalnych. Stosując tę metodę, nie zachowywano jednak należytej ostrożności - np. wysyłano paczki jednego dnia z tego samego urzędu pocztowego z oznaczeniem tego samego nadawcy, w liczbie po 8-10 przesyłek do różnych adresatów w kraju. Niejednokrotnie zdarzało się, iż adresaci otrzymywali paczki zaadresowane tym samym charakterem pisma, mimo iż nadchodziły czasem z różnych miast.

„Trzecim wreszcie sposobem utrzymywania łączności z krajem - pisze Godziemba - była korespondencja prowadzona przez obie placówki z wybranymi osobami w PRL, używając atramentu sympatycznego. Pisano w sposób konspiracyjny, używając szyfru „familijnego” (np. zdanie „Bolące gardło należy przepłukać” wskazywało, co trzeba zrobić z utajonym w liście tekstem, aby go odczytać). Szyfry takie były jednak bardzo łatwe do odczytania dla fachowców z MBP”.

Agenci znikają
Prowadzenie wojny podjazdowej przeciw komunistom skończyło się katastrofą. Cenckiewicz: „23 grudnia 1952 r. do konsulatu PRL w Berlinie Wschodnim zgłosili się kobieta i mężczyzna. Przynieśli dokładne informacje o dwóch działających w zachodnich Niemczech polskich placówkach. Nie były to jednak zwykłe ośrodki emigracyjne, obie placówki zajmowały się utrzymywaniem łączności z okupowanym przez Sowietów krajem. W ręce UB wpadły personalia kurierów krążących między obiema stronami żelaznej kurtyny, dane o wykorzystywanych przez nich granicznych punktach kontaktowych, szlakach przerzutu ludzi, pieniędzy i dokumentów. Działające w zachodnich Niemczech bazy łączności były finansowane z funduszy amerykańskiego i brytyjskiego wywiadu”.

W ten sposób komunistyczne władze w Polsce otrzymały dowód, który potwierdzał sztandarową tezę peerelowskiej propagandy o emigracji będącej na usługach obcych wywiadów. Tak cennych informacji dostarczyli władzom PRL pracownicy jednej z dwóch baz łączności - Jan Ostaszewski (ps. Paweł Choma) był instruktorem w położonej w bawarskim Bergu bazie „Południe”, a Wanda Macińska (ps. Wanda Weber) pełniła funkcję łącznika. W rzeczywistości Ostaszewski i Macińska byli głęboko zakonspirowanymi agentami MBP. O ich powrocie do Polski triumfalnie doniosło 31 grudnia 1952 r. Radio Warszawa. Dzień później tę informację powtórzyła „Trybuna Ludu” w krótkiej notce o znamiennym tytule „Nie chcą więcej służyć wywiadowi USA”. W kraju rozpoczęły się represje wobec osób wydanych przez agentów. Tylko na przełomie stycznia i lutego 1953 r. aresztowano ponad 200 ludzi. Wielu z nich skazano na śmierć.

Na początku 1953 r., w napisanej opublikowanej błyskawicznie broszurze „O handel śmiercią”, Stanisław Cat-Mackiewicz zarzucił emigracyjnym współpracownikom CIA kupczenie losem rodaków w kraju dla osiągnięcia osobistych materialnych korzyści. Pisał: „Po ostatniej wojnie wróciliśmy do pojęć o odpowiedzialności zbiorowej w dziedzinie wielkich działań politycznych. Oto ustawodawstwo francuskie uznało, że wszyscy sprawcy zbrodni hitlerowskich są odpowiedzialni zbiorowo i nikt nie ma prawa odpowiedzieć: >>nie widziałem , nie słyszałem, dostałem rozkaz itp.”. Na tle tej zasady o odpowiedzialności zbiorowej toczył się spór o zniszczenie miasteczka Oradour. Gdyby emigracja nasza istotnie miała handlować śmiercią rodaków w kraju, to byłoby to tego rodzaju zbrodnią, za którą odpowiedzialny moralnie byłby nie tylko ten, kto ten plugaw i haniebny proceder uprawia, ale także każdy, kto przeciwko temu nie protestuje”.

Koniec mistyfikacji
Skalę kompromitacji akcji szpiegowskiej ukazuje fragment zeznań, które w grudniu 1953 r. złożył w Londynie Kazimierz Tychota: „Zawodne dla Amerykanów wyniki akcji na Kraj i ciągłe niepowodzenia wywoływały u nich coraz większe wątpliwości. Domagali się poprawienia sprawności akcji. Wtedy zaczęto fabrykować meldunki z Kraju, na przykład przez wpisywanie na listach otrzymywanych od znajomych z Kraju wiadomości sympatycznym atramentem. Zainscenizowano nawet przybycie emisariusza z Kraju, których też domagali się Amerykanie. Wynaleziono mianowicie niejakiego Zarembińskiego, który po odsiedzeniu kary za fałszowanie dolarów mieszkał w Hamburgu. Przez trzy tygodnie uczył się od poprzednio z Kraju przybyłego Jabłońskiego o tamtejszych stosunkach. Następnie przewieziono Zarembińskiego do Szwecji, gdzie zgłosił się na placówkę jako nowo przybyły z Kraju. W końcu 1952 roku Amerykanie, wobec zupełnej utraty zaufania do kontrahentów i braku wyników pracy placówek, zdecydowali akcję zlikwidować. Likwidacja przeciągnęła się do lipca 1953”.

Dodajmy, że komuniści, likwidując agenturę Bergu, przeprowadzili w listopadzie i grudniu 1952 r. prowokację dotyczącą tzw. V Komendy WiN. Tym razem w więzieniach znalazło się ponad 100 osób, w tym wszyscy członkowie punktów informacyjnych placówki „Północ” oraz członkowie rodzin prawie wszystkich pracowników aparatu łączności Wydziału Krajowego Rady Politycznej.

Afera? Jak afera?
Pod koniec 1952 r. Amerykanie ostatecznie wycofali się ze współpracy z Radą Polityczną. Komuniści mogli więc triumfować. Oprócz nagonki prasowej i oficjalnych protestów rządu PRL w Waszyngtonie władze PRL zorganizowały dodatkowo pokazowy proces duchownych z kurii krakowskiej, oskarżonych o rzekomą współpracę z wywiadem amerykańskim. We współpracę z ośrodkami Rady Politycznej w Niemczech zaangażowani byli - wedle sądu - wszyscy oskarżeni księża z ks. Józefem Lelito na czele. Sąd skazał 3 księży na karę śmierci, a pozostałych na długoletnie kary więzienia. Można zatem podsumować, że dla komunistycznej władzy sprawa Bergu stała się znakomitą okazją do skompromitowania emigracji polskiej, ataku na Kościół w Polsce oraz zademonstrowania sprawności służb bezpieczeństwa.

Emigracyjne władze sprawę Bergu szybko zamiotły pod dywan i próbowały marginalizować problem. Politycy bezpośrednio zamieszani w aferę mówili o szkodliwości wyciągania jej na światło dzienne. Największy ówczesny autorytet emigracyjny, czyli gen. Kazimierz Sosnkowski, choć sprzeciwiał się wykorzystywaniu emigracji przez zachodnie wywiady, zaproponował „jak najszybciej zewrzeć szeregi”. Priorytetem politycznym stało się tzw. zjednoczenie emigracji.

Już w 1952 r. Rada Polityczna potwierdzała gotowość stronnictw do pełnego zjednoczenia emigracji, wskazując jednocześnie potrzebę zmiany osoby prezydenta. 14 marca 1954 r. podpisano tzw. Akt zjednoczenia narodowego, który w praktyce doprowadził do wyłonienia w lipcu 1954 r. nowego ośrodka politycznego - Tymczasowej Rady Jedności Narodowej i Rady Trzech. W prasie emigracyjnej wskazywano, iż „Rada Polityczna uprawiała akcję wywiadowczą na terytorium Polski na rachunek państw obcych, bez wiedzy i aprobaty Rządu RP, co według Kodeksu Karnego z punktu widzenia formalnoprawnego jest przestępstwem”.

Sprawę Bergu zapomniano, konsekwencji personalnych nie wyciągnięto, a dokumenty z ulgą schowano do sejfów.

Komunistyczna propaganda w ofensywie
16 stycznia 1953 r. rząd polski złożył w Ambasadzie Amerykańskiej w Warszawie polityczną notę. Napisano w niej m.in.:
„W ostatnich dniach zostały ujawnione dalsze dowody i materiały świadczące o prowadzonej na szeroką skalę przez władze amerykańskie akcji przygotowań do dokonywania dywersji i szpiegostwa w Polsce. W ubiegłym miesiącu do placówki Wojsk Ochrony Pogranicza zgłosili się dobrowolnie pracownicy tzw. >> - organizacji kierowanej i finansowanej przez wywiad amerykański i działającej w okolicach Monachium >>Komisji Krajowej Rady Politycznej<< - Jan Homa i Wanda Weber. Złożyli oni obszerne zeznania i materiały. >>Komisja Krajowej Rady Politycznej<< - będąca w istocie komórką wywiadu amerykańskiego - a której kierownictwo znajdowało się koło Monachium w miejscowości Berg, powiatu Stanberg, przy ulicy Sonneweg numer 89 i 91, miała za zadania organizację i prowadzenie roboty szpiegowskiej i dywersyjnej na terenie Polski na podstawie instrukcji i poleceń otrzymywanych bezpośrednio od amerykańskich organizacji wywiadu.
Oprócz pieniędzy władze Stanów Zjednoczonych dostarczyły organizacji potrzebne na jej cel oraz dla wygody jej kierownictwa wille, samochody oraz specjalistów, takich jak oficer armii Stanów Zjednoczonych ukrywający się pod pseudonimem >>Al<< oraz specjaliści od fałszowania dokumentów >>Leon<< i >>Willi<<”.
Na podst. „Stanisław Cat-Mackiewicz< „O handel śmiercią”, Londyn 1953 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Afera Bergu. Jak ludzie Bieruta manipulowali rządem na emigracji - Plus Gazeta Wrocławska

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl