Amstaff zaatakował psy, kiedy był pozostawiony bez opieki pod sklepem. Zerwał się ze smyczy i rzucił się na psa rasy shih tzu, który był wyprowadzany przez 14-letnią dziewczynę. Do zdarzenia doszło 1 maja na Grabiszynie we Wrocławiu. Amstaff był bez kagańca i bez problemu zerwał się ze smyczy, po czym rzucił się na 14-latkę, która na rękach trzymała swojego psa - czytamy w Onecie.
Po całym zdarzeniu właściciel amstaffa uciekł z psem. Na jaw wyszły informacje, że podobna sytuacja miała miejsce trzy tygodnie wcześniej. Wtedy amstaff zaatakował buldoga francuskiego, który na szczęście przeżył.
– Policjanci przeprowadzili już czynności w tej sprawie pod kątem niezachowania środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia. Ustaliliśmy dane właściciela psa, mężczyzny podejrzewanego o ten czyn – informuje Onet.pl Dariusz Rajski z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
– Oba zdarzenia mogą rodzić odpowiedzialność na gruncie prawa cywilnego. Każda osoba, która doznała uszczerbku wskutek ataku psa, może dochodzić w sądzie swoich praw – mówi Onetowi Dariusz Rajski z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Właściciel amstaffa może otrzymać naganę oraz grozi mu grzywna do 1 tys. zł lub ograniczenie wolności - informuje Onet.pl.
Źródło: Onet.pl
