Ale mają za to znakomitą okazję do przybliżenia w pigułce jego kariery. Czy odkrywają ciemne strony, nieznane karty? Ależ skąd – już ustalenie, kto był ojcem Łukaszenki graniczy z cudem. A może i sam prezydent Białorusi tego akurat nie jest pewny? Za to jest pewny, że chce mieć wpływ na innych, robić karierę. W młodości wstępuje do Komsomołu, później do KPZR, ale jakoś mu nie idzie. Formalnie nauczyciel historii, nigdzie nie zagrzewa miejsca, bo ze wszystkimi się kłóci i jest pamiętliwy. Za to korzystając z pierestrojki zostanie wreszcie dyrektorem kołchozu i ta funkcja pozwoli mu przećwiczyć manipulację ludźmi, która doprowadzi do wygrania przez niego pierwszych na Białorusi wyborów prezydenckich. I jak się okaże – dla niego jedynych, bo każde kolejne – w ten czy inny sposób – wygrywa olbrzymią przewagą mniej lub więcej prawdziwych głosów.
Ale też i swoją pierwszą kampanię rozegrał, jak na wchodzącego do polityki nuworysza, wzorowo. Nie mając poparcia mediów żmudnie objeżdżał Białoruś, przemawiał po kilka godzin i oczywiście wszystkim obiecywał wszystko, co tylko ślina na język przyniesie. No i nie przebierał w słowach obiecując rozliczenie z tymi, którzy na rozpadzie ZSRR wyszli finansowo najlepiej. Ba, już w 1994 roku deklarował powrót Białorusi do ZSRR, reaktywację wielkich Sowietów. Szalony czy nie – tych wyborów nie sfałszował, a w drugiej turze otrzymał ponad 80-procentowe poparcie. I zaczął rządzić. Wynosił na szczyty, by wtrącać do więzień, nakazywał skrytobójcze mordy, marzył o prowadzeniu globalnej polityki. Kiedy nie chciała go zaprosić Japonia, pojechał jako szef białoruskich olimpijczyków, kiedy cały demokratyczny świat otwierał oczy ze zdumienia na mordy na cywilach podczas wojny w Jugosławii, wychwalał Slobodana Miloszewicza. I tak dalej. Nic dziwnego, że Andrzej Brzeziecki i Małgorzata Nocuń już tytułami rozdziałów komentują szaleństwa dyktatora. Np.: Rozdział, w którym Aleksander Grigoriewicz cofa wskazówki zegara i uznaje, że niemiecki porządek z czasów Hitlera odpowiada jego rozumieniu republiki prezydenckiej.
Wśród doskonale znanych białostoczanom ważnych postaci białoruskiej opozycji pojawia się niezrównany Lawon Wolski, a że książka jest datowana na rok 2015 autorzy uzupełnili wcześniejszy tekst o ostatnie wydarzenia na Białorusi, łącznie z kłopotami małżeństwa Cichanouskich. „Łukaszenka. Niedoszły car Rosji” to doskonałą i bardzo aktualna literatura faktu. Polecam.
