Prezydent Andrzej Duda i prezydent Donald Trump podpisali w poniedziałek w Nowym Jorku deklarację, zawierającą szczegóły zwiększenia amerykańskiej obecności wojskowej w naszym kraju.
Uzgodniono więc dokładną lokalizację stacjonowania amerykańskich żołnierzy w naszym kraju, do uzgodnienia pozostała jedynie lokalizacja brygady pancernej, ta sprawa jest jeszcze dogadywana.
Mowa była między innymi i o tym, że dodatkowe tysiąc żołnierzy USA, które mają przybyć do Polski pochodzić będzie z Europy. Już wcześniej mówiło się o tym, że USA przerzuca część swoich żołnierzy do Polski z Niemiec.
Padły również zapewnienia z ust prezydenta Donalda Trumpa, że USA są już na ostatnim etapie włączania Polaków do programu bezwizowego. Jak wyjaśniał prezydent Trump sprawa powinna być po naszej myśli załatwiona w ciągu kilku miesięcy.
Przy okazji Trump nie omieszkał przypomnieć o dziesięciomilionowej Polonii, która świetnie radzi sobie w Ameryce, pochwalił też Polskę za to, że rozwija dynamicznie gospodarkę i zniesienie wiz będzie sprzyjało rozwojowi handlowych stosunków między obu krajami.
Zostaliśmy tez pochwalenia przez amerykańskiego prezydenta za zwiększenie wydatków na obronności, Trump nie omieszkał przypomnieć, że nie czyhnią tego w odpowiednim wymiarze Niemcy czy Francja, że na przykład pomoc wojskowa do Ukrainy płynie głównie z USA, a nie ze wspomnianych dwóch krajów Europy Zachodniej.
Barack Obama posyłał Ukrainie śpiwory, my działa - skwitował ten temat Donald Trump.
Kiedy Donald Trump spytał Andrzeja Dudę, ile czasu czekała Polska na zniesienie wiz, usłyszał w odpowiedzi, że 30 lat. - Nie wiedziałem, że tak długo, ale udało nam się – mówił amerykański prezydent, chwaląc dobrą współpracę z Andrzejem Dudą.
Podczas konferencji między obradami padło wiele pytań przede wszystkim nie o przyszłe amerykańskie bazy w Polsce, ale o tajemniczą rozmowę Donalda Trumpa z prezydentem Ukrainy. Trump miał naciskać na Wołodymyra Załenskiego, by rząd tego kraju wszczął dochodzenie w sprawie zarzutów korupcyjnych syna Joe Bidena, który pracował w jednej z firm gazowych na Ukrainie i miał być podejrzany o korupcję.
Uderzenie w syna Joe Bidena, byłego wiceprezydenta USA za kadencji Baracka Obamy, dziś, jak się sądzi potencjalnie najgroźniejszego rywala Trumpa w przyszłorocznych wyborach prezydenckich oznaczałoby dla Bidena ogromne problemy.
Trump stanowczo zaprzeczył, by czynił na prezydenta Ukrainy takie naciski i uzależniał od wszczęcia dochodzenia utrzymanie pomocy wojskowej dla Kijowa.
POLECAMY W SERWISIE POLSKATIMES.PL:
