- Mój klient uważa, że załoga pogotowia nie udzieliła mu pomocy, choć on jej potrzebował, dlatego jeszcze w tym tygodniu skierujemy sprawę do prokuratury - wyjaśnia Daniel Skorupa, pełnomocnik 33-latka z Kędzierzyna-Koźla. - Mężczyzna od kilku lat ma problemy neurologiczne, a feralnej nocy prawdopodobnie miał atak padaczkowy. Jeden z uczestników zlotu, krótko przed przyjazdem karetki, reanimował go - wyjaśnia.
Do zdarzenia doszło w niedzielę nad ranem na poligonie w Opolu Winowie, gdzie odbywał się zlot samochodów terenowych. To wtedy miało dojść do ataku na załogę pogotowia.
CZYTAJ TEŻ Załoga karetki pogotowia zaatakowana przez pijanych uczestników Hellowiska na poligonie w Opolu Winowie
- Mój klient stracił przytomność, nie był w stanie utrzymać kubka z wodą, a co dopiero uderzyć panią doktor - przekonuje mecenas Skorupa. - On sam zdarzenia nie pamięta, choć był trzeźwy. Z relacji innych osób wie, że w pewnym momencie chciał wstać z krzesła, ale przewrócił się i być może wtedy doszło do potrącenia. Nie można tu mówić o celowym ataku.
Przypomnijmy, że 33-latek usłyszał zarzut naruszeniem nietykalności cielesnej lekarki oraz ratownika medycznego, za co grozi do 3 lat więzienia. Trzech innych mężczyzn w wieku 24, 28 i 29 lat odpowiada za znieważeniem funkcjonariuszy publicznych, bo tak traktowana jest załoga karetki. Grozi im do roku więzienia.
CZYTAJ Cztery osoby z zarzutami za atak na ekipę karetki pogotowia na poligonie w Opolu Winowie
Jaki jest najgorszy rak? Te nowotwory zabijają nas najczęści...