- To było równo trzy lata temu. 18 kwietnia 2022 roku, Poniedziałek Wielkanocny, w okolicach Grabiszyńskiej. Celebrowałem oświadczyny kolegi z pracy, byłem w stanie po spożyciu alkoholu, nie byłem już na służbie. Wracałem od niego i pomyślałem, że zejdę z 8. piętra schodami i nie pojadę windą, jak mi radził. Taksówka czekała już na dole. Zadzwoniłem do żony, powiedziałem jej, że będę za 20 minut – opowiada nam Mateusz Walkowiak.
Na 4. piętrze spotkał grupkę 5 osób. Widział, że „robili jakieś interesy”. Chodziło o handel narkotykami.
- Nie obchodziło mnie to, nikogo nie zaczepiałem, nic nie potrąciłem, po prostu poszedłem dalej – mówi.
Cios kijem bejsbolowym padł z tyłu, kiedy Mateusz ich minął. Nie miał szans się obronić. W uszach miał słuchawki, niczego się nie spodziewał. Potem tylko ciemność. Ratownik obudził się w szpitalu.
- Najpierw winę zrzucono na upojenie, jednakże po czasie znalazł się świadek. Pan, który mnie znalazł na klatce schodowej, wracał ze spaceru z psem. Ten człowiek wezwał karetkę i widział te osoby wybiegające z bramy z kijem w reklamówce. Jedyny świadek, który po czasie wycofał zeznania, gdyż został zastraszony – opisuje Mateusz.
CZYTAJ TEŻ:
Diagnoza po brutalnym ataku brzmiała jak wyrok: złamanie kości czaszki z przemieszczeniem, złamanie szczęki, krwiak mózgu, utrata 17 zębów. Życie Mateusza zawisło na włosku. Lekarze cudem go uratowali, przeprowadzając skomplikowaną operację usunięcia krwiaka i stabilizacji czaszki metalową płytką.
Ale to był dopiero początek koszmaru. Podczas hospitalizacji doszło do zakażenia gronkowcem. Rozpoczęła się dramatyczna walka. Kolejne operacje, kolejne tygodnie w bólu. Ostatecznie konieczne było usunięcie części kości skroniowej, przez co mózg Mateusza pozostał bez kostnej osłony.
- Kolejna, druga operacja bez skutku. Infekcja postępowała. Okazało się, że zrobiła się przetoka i ropień na oponach mózgowych. Następna trzecia operacja, wraz z przeszczepem skóry. W szpitalu spędziłem 47 dni i wyszedłem bez gronkowca, ale po usunięciu kości skroniowej. Mózg pozostał bez naturalnej osłony – mówi Mateusz.
Póki mógł, pracował z zabezpieczeniem głowy. Ale ciało zaczęło się buntować. Były ataki padaczki, silne bóle, stany lękowe, bezsenność. W końcu musiał zrezygnować. ZUS odmówił świadczeń, a odszkodowania nie przyznano. Dlaczego? W trakcie zdarzenia we krwi miał alkohol, choć nie miał on żadnego wpływu na przebieg tragedii.
ZOBACZ:
- ZUS robi problemy, ponieważ wróciłem do pracy, a w międzyczasie często chodziłem na dłuższe lub krótsze zwolnienia. Więc od lutego zostałem bez środków do życia. Pożyczanie od znajomych, bo do lombardu nie ma co już oddać, a do tego jestem w stanie upadłości konsumenckiej po spłacie zadłużenia po chorobie żony i nie mogę wziąć pożyczki na leczenie – przyznaje.
Do teraz złapany został jeden sprawca brutalnego pobicia.
- Później dowiedziałem się od kolegi, który mieszka w bezpośredniej okolicy, że gorzej trafić nie mogłem. Tam, gdzie dostałem, jest wylęgarnia dopalaczy, najgorsza klatka schodowa w okolicy – mówi.
Dziś Mateusz żyje dzięki wsparciu bliskich i ludzi dobrej woli. Jego żona, choć sama po przejściach, stara się utrzymać dom. Ale rachunki, kredyty, konieczność leczenia. To wszystko ich przerasta. A jeszcze nie tak dawno temu sam poświęcił się pomocy innym, ratując życie jako pracownik szpitala. Prowadził też szkolenia z pierwszej pomocy, był wolontariuszem u Salezjanów, gdzie w parafii Chrystusa Króla pracował z dziećmi, odrabiając z nimi lekcje, organizując gry i zabawy.
- To było takie dobro po godzinach – mówi nam Mateusz.
Przeszedł już cztery operacje, przed nim kolejne: rekonstrukcja czaszki, wstawienie sztucznej szczęki, rehabilitacja. Jego marzeniem jest znowu pracować w karetce pogotowia i wrócić do misji ratowania ludzkiego życia. Choć, jak sam przyznaje, szanse na to są nikłe.
- Może jakaś przychodnia? Cokolwiek, aby pracować z ludźmi i im pomagać. Chcę być pośród ludzi, nie chcę siedzieć na socjalu - marzy w rozmowie z nami.
Jeśli ty chcesz pomóc Mateuszowi stanąć na nogi, możesz to zrobić wspierając jego zbiórkę „Normalne Życie” na portalu pomagam.pl. Jest dostępna pod tym linkiem: NORMALNE ŻYCIE - ZBIÓRKA DLA RATOWNIKA MEDYCZNEGO.
