Bałtyckie hieny – tak Michał Wiśniowski, prezes Stowarzyszenia Alpha Team, instruktor nurkowania, określa ekipę nurków z powiatu słupskiego, która wybrała się na szaber na wraki parowców.
- Nie mogę ich inaczej nazwać. Podwodni złomiarze mieli przegotowane do wyciągnięcia, pociętą już i przymocowaną pasami armaturę kotłów z metali kolorowych. W czasie nurkowania zauważyłem pasy transmisyjne i odpiłowane elementy. Po wynurzeniu się zobaczyłem ich na powierzchni, a jedna pani miała przytroczony brzeszczot. Przypłynęli jednostką z Rowów. Ich tłumaczenie było bezsensowne. Nikt normalny nie wchodzi z brzeszczotem pod wodę. Zamieściłem film i informację na Facebooku. Środowisko nurków z całej Polski jest oburzone.
Michał Wiśniowski dodaje, że pracownicy Urzędu Morskiego w Gdyni ekipę okradającą wraki już wcześniej mieli na celowniku, ale nie mogli na nich trafić. - Złodziejstwo na wrakach to tajemnica poliszynela. Proceder trwa od dawna. Przerażające jest to, że ktoś nie nurkował w poszukiwaniu jakiegoś artefaktu na kominek, ale najzwyczajniej w świecie po złom – mówi prezes Alpha Team.
Po tym gdy umieścił wpis na Fb o sprawie zrobiło się głośno.
- 11 października Kapitanat Portu Ustka uzyskał informacje dotyczące nielegalnego nurkowania i prawdopodobnego wydobywania elementów wraków znajdujących się na północ od wejścia do Portu Rowy. Wraki, na których nurkowano, to parowce Emma – zbudowany w Gdańsku w 1883 roku oraz Rhein zbudowany w 1882 roku w Kilonii, znajdujące się w promieniu 1,5 mili morskiej od wejścia do portu Rowy – informuje Magdalena Kierzkowska, rzeczniczka Urzędu Morskiego w Gdyni. - Jednostka, z której odbyło się nurkowanie zgłosiła swoje wyjście, ale nie zgłosiła zamiaru nurkowania. KPU prowadzi postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Gromadzony jest materiał dowodowy. Sprawa została zgłoszona policji. Prawdopodobnie mogło dojść do złamania wielu przepisów, m.in. ustawy o obszarach morskich, która wymaga uzyskania zgody na przeszukiwanie wraków, ustawy o ochronie zabytków, ustawy o wykonywaniu prac podwodnych oraz przepisów portowych.
Rzeczniczka dodaje, że jeżeli te informacje zostaną potwierdzone w toku postępowania, sprawcom mogą grozić poważne konsekwencje, w tym kilkudziesięciotysięczne kary pieniężne, a także zatrzymanie jednostki, z której nurkowano w celu zabezpieczenia wierzytelności.
Z kolei powiadomiony o sprawie Komisariat Policji w Ustce zwrócił się z wnioskiem do Prokuratury Rejonowej w Słupsku o wszczęcie śledztwa.
