Na początku tygodnia poznański poseł i zarazem szef lokalnych struktur PiS Tadeusz Dziuba poinformował, że do wyboru kandydata na prezydenta Poznania dojdzie najprawdopodobniej w kwietniu. Przypomniał również, że zarząd okręgowy już ponad rok temu jednogłośnie zatwierdził kandydaturę wydawcy i przedsiębiorcy Tadeusza Zyska.
Parlamentarzysta zastrzegał jednak, iż propozycja ta musi jeszcze zostać zatwierdzona przez komitet polityczny. Nie jest tajemnicą, że z Tadeuszem Zyskiem od dłuższego czasu rywalizuje poznański poseł Bartłomiej Wróblewski.
- W naszych szeregach są koledzy, których ambicje nie wygasły. To są jednak akcje indywidualne. Można się zastanawiać na ile one się mieszczą w czymś, co nazywa się dyscypliną wewnętrzną partii. Władze w Poznaniu wybrały kandydata, dlatego każdy, kto podejmuje własną, indywidualną inicjatywę bierze za nią odpowiedzialność i musi się liczyć z jej skutkami - tak starania Wróblewskiego ocenił Tadeusz Dziuba.
Kontrkandydat Tadeusza Zyska nie chce komentować słów szefa lokalnych struktur PiS, ale w rozmowie proponuje, by odwołać się do twardych danych.
– W ostatnich wyborach parlamentarnych Tadeusz Zysk otrzymał zaledwie 2,6 tysiąca głosów, a wyniki sondażowe prze pełnej puli kandydatów dają mu w tej chwili poparcie na poziomie około 12 procent głosów – podkreśla poseł.
W tych samych wyborach, co ciekawe, Bartłomiej Wróblewski zdobył ponad 14 tys. głosów. Jego zdaniem podjęta decyzja o wsparciu dla Tadeusza Zyska jest kolejną próbą odsunięcia zmiany pokoleniowej w szeregach partii.
– Takie miały już miejsce przed ostatnimi wyborami samorządowymi, a później parlamentarnymi. Nie skończyły się dobrze – dodaje polityk. Przypomina też o wynikach PiS w Poznaniu w 2010 i 2014 r.
– Dlatego trzeba zmienić podejście, bowiem w przeszłości kandydat PiS na prezydenta doznawał dotkliwych porażek. Było to tym bardziej przykre, że jedna czwarta naszego elektoratu oddawała głos na innego kandydata, np. Ryszarda Grobelnego. Z tego, co się stało, trzeba wyciągać wnioski. Jeśli nie zmienimy sposobu działania, możemy tylko po raz kolejny ułatwić Jackowi Jaśkowiakowi zwycięstwo, a to oznacza - co widzimy w ostatnich latach - dalsze osłabienie szans rozwojowych Poznania. Jeśli chcemy, żeby Poznań podjął i zaczął wygrywać rywalizację z Wrocławiem, Krakowem i Gdańskiem w wyborach muszą startować najsilniejsi kandydaci z każdej opcji politycznej – komentuje.
Przypomnijmy, że zarówno w 2010, jak i 2014 r. kandydatem PiS był właśnie T. Dziuba. Za pierwszym razem zdobył 14,1% głosów, następnie 19,53%.
Wokół wyboru Tadeusza Zyska na kandydata na prezydenta przez zarząd okręgowy pojawia się coraz więcej wątpliwości u samych działaczy. Wskazują oni m.in., że nie doszło do wewnętrznego głosowania w tej sprawie. – Toczyły się jedynie rozmowy, nikt nie podnosił ręki „za” lub „przeciw” – opowiada nam jeden z polityków. W kluczowym spotkaniu zarządu, nie brali też udziału Bartłomiej Wróblewski, jak i inny poznański poseł PiS Szymon Szynkowski vel Sęk.