Podczas wtorkowej sesji plenarnej Parlament Europejski dyskutował nad konkluzjami z posiedzenia Rady Europejskiej, która odbyła się w październiku. Głos w debacie zabrała Beata Szydło.
– Są dzisiaj trzy najpoważniejsze sprawy, które muszą być rozwiązane w Unii Europejskiej. To oczywiście COVID, wojna hybrydowa na wschodniej granicy UE i wreszcie (...) kryzys energetyczny – zagrożenie ubóstwem dla poszczególnych krajów UE i Europejczyków – mówiła eurodeputowana PiS. – Dlatego, w obliczu tak poważnych kryzysów, mówienie o praworządności, czy sprowadzenie wojny hybrydowej na wschodniej granicy UE do kryzysu humanitarnego jest albo wyrazem niezrozumienia albo politycznego zacietrzewienia – kontynuowała.
Szydło tłumaczyła, że Polska i kraje bałtyckie bronią dzisiaj bezpieczeństwa i suwerenności Unii. Tu zaznaczyła, że podziękowania należą się wszystkim tym, którzy działania te wspierają. – Ale przede wszystkim trzeba dziękować żołnierzom i funkcjonariuszom, którzy codziennie walczą o bezpieczeństwo Europy i Europejczyków – dodała.
Była premier wskazywała, że Alaksandr Łukaszenka wypowiedział Unii Europejskiej wojnę hybrydową. – Musicie mieć państwo tego świadomość – oświadczyła.
"To wyraz politycznego zacietrzewienia"
Do wtorkowej debaty Beata Szydło odniosła się również za pośrednictwem mediów społecznościowych. We wpisie zamieszczonym na Twitterze zwróciła uwagę na zachowanie niektórych europosłów. „UE zmaga się z wojną hybrydową na swojej wschodniej granicy, a tymczasem dziś wielu posłów PE wolało nadal atakować Polskę, zamiast zająć się realnymi problemami. To wyraz politycznego zacietrzewienia, które niektóre grupy w PE od dawna prezentują” – napisała europosłanka.
