„Powodowany troską o rzetelną i pełną realizację podstawy programowej oraz licznymi monitami rodziców proszę, aby w szkołach uruchomić zajęcia wyrównawcze. Byłyby one dla uczniów dobrowolne, dla nauczycieli płatne i odbywałby się poza lekcjami. W obliczu znacznych zaległości, zapewne wielu uczniów zechce w nich uczestniczyć” - czytamy w piśmie, jakie Dolnośląski Kurator Oświaty rozesłał do prezydentów miast, burmistrzów, starostów i wójtów, a także kierujących placówkami oświatowymi w naszym regionie.
Dalej Roman Kowalczyk proponuje, by przynajmniej część pieniędzy zaoszczędzonych na strajkujących nauczycielach, przeznaczyć właśnie na takie zajęcia. „Jeżeli Państwo zdecydujecie o pozostawieniu w budżetach szkół środków finansowych odliczonych z poborów nauczycieli biorących udział w strajku (przepisy prawa nie pozwalają wypłacić wynagrodzenia za strajk) to przynajmniej część tej kwoty mogłaby zostać przeznaczona na zajęcia pozalekcyjne. Pozwoliłoby to uzupełnić braki i nadrobić zaległości” – czytamy w piśmie.
Na wcześniejszej konferencji prasowej, kurator argumentował też, ze dodatkowe zajęcia byłyby szansą dla nauczycieli, na dorobienie sobie do pensji.
Czy wrocławski magistrat przychyli się do propozycji kuratora?
Na pytanie - jak magistrat zamierza potraktować propozycje Dolnośląskiego Kuratora Oświaty, odpowiedziano nam dość lakonicznie, że „jest to propozycja dla dyrektorów placówek oświatowych”. Wszystko wskazuje więc, na to, że Roman Kowalczyk, nie może spodziewać się przychylnej reakcji na swoją propozycję od władz miasta.
Nie mówią nie już także o wypłacie pełnych pensji strajkującym nauczycielom. Przypominają za to, że „dyrektorzy jednostek oświatowych mają obowiązek działać zgodnie z obowiązującym prawem (ustawami i rozporządzeniami). Dotyczy to również naliczania wypłat dla wszystkich nauczycieli”. Biuro prasowe Urzędu Miasta, poinformowało nas jednocześnie, że prowadzi rozmowy z nauczycielskimi związkami zawodowymi, na temat ewentualnego zwiększenia dodatków do ich pensji.
We Wrocławiu wypłaty dla nauczycieli obcięte o miliony złotych
Wiadomo już, że wypłaty strajkujący nauczycieli za maj zostaną drastycznie obcięte – nawet o 80 procent. Biorąc pod uwagę długość strajku i liczbę protestujących (około pięć tysięcy strajkujących dziennie), można szacować, że w kasie miasta pozostanie co najmniej 5 mln zł. Jako, że prezydent Jacek Sutryk zadeklarował, że bez względu na strajk, wszystkie środki z budżetu państwa i dodatki z miejskiej kasy, przekaże dyrektorom placówek, to właśnie w budżetach szkół znajdą się te „zaoszczędzone” na strajkujących pieniądze.
Wiadomo też, że fiskus nie upomni się o niewykorzystaną subwencję za strajk. Zwróciliśmy się do Ministerstwa Finansów z pytaniem, czy zamierza zażądać zwrotu części subwencji na wynagrodzenia dla nauczycieli i innych pracowników placówek oświatowych, którzy strajkowali we Wrocławiu. Odpowiedziano nam, że zwrotu subwencji oświatowej, można się domagać, gdy zostanie przekazana samorządowi w kwocie wyższej od należnej, np. na podstawie nieprawidłowych danych przekazanych przez samorząd. W przypadku strajku nie mamy takiej sytuacji. Co więcej resort finansów nie podważy też decyzji o przekazaniu całej subwencji dyrektorom przedszkoli i szkół mimo strajku.
Przypomnijmy, że w przypadku Wrocławia część oświatowa subwencji ogólnej, to w tym roku 645,1 mln zł. Pokryje ona jednak jedynie niespełna 78 proc. wydatków na wynagrodzenia wraz z dodatkami nauczycieli i pracowników niepedagogicznych placówek prowadzonych przez miasto, które wynoszą ponad 830 mln zł. By się wywiązać ze wszystkich zadań oświatowych, Wrocław dopłaci w tym roku, aż ponad 252 mln zł.
Zobacz też:
Aresztowany taksówkarz we Wrocławiu
