- Jako grupa rodziców zdecydowaliśmy się zastrajkować i nie puszczać dzieci do szkoły. Do momentu, aż problem nie zostanie rozwiązany. Koniec kropka - mówi pan Krzysztof, ojciec jednego z uczniów szóstej klasy szkoły podstawowej przy Stromej. - Nie wiem, czy to będzie trwało dzień, dwa, trzy, tydzień, miesiąc. Nas to nie interesuje.
Chodzi o agresywne zachowania dwóch uczniów wobec rówieśników.
- Pobicia, nękanie słowne, wyzywanie, popychanie są na porządku dziennym. Policja niejednokrotnie interweniowała w klasie - opisuje rodzic.
Jak mówi problem narastał od lat.
- Sytuacja w czwartej klasie była już napięta do tego stopnia, że regularnie mieliśmy spotkania z policją, pedagogiem, dyrektorem. Tyle, że nic dalej się nie działo - opowiada pan Krzysztof.
Dodaje, że jego dziecko w tym miesiącu zostało dwa razy pobite.
- Za każdym razem zostało to zgłoszone na policję - mówi pan Krzysztof.
Rodzice mieli dość takich sytuacji. Postanowili w końcu wziąć sprawy w swoje ręce, bo jak - mówią - akty przemocy się nasilają, a zapewnień dyrekcji, że robi wszystko, co może w warunkach prawnych systemu oświaty, nie akceptują. Twierdzą, że dyrektor nie informuje ich, jakie są skutki jego działań.
- Dwa dni temu na zabraniu rady rodziców zapytałem dyrektora, czy złożył podanie do rady pedagogicznej innej szkoły o przeniesienie jednego z uczniów do innej szkoły. Odpowiedział, że tego nie zrobił - opisuje rodzic.
W czwartek [21.10.2021] rodzice zaprotestowali. Nie posłali dzieci do szkoły.
- Z 25 uczniów w klasie było tylko czterech uczniów - opisuje pan Krzysztof.
O tym, że zaprzestali posyłać dzieci na zajęcia poinformowali władze szkoły, kuratorium i departament edukacji urzędu miejskiego. Po godz. 9 rodzice dostali informacje od dyrektora szkoły, że zaprasza ich na spotkanie o godz. 16.15. Jednak ostatecznie do rozmów nie doszło.
- Gdy dyrektor dowiedział się, że w spotkaniu mają uczestniczyć media radiowe i telewizyjne, odwołał je tuż przed godz. 15 s- mówi pan Krzysztof.
Rodzice i tak zgromadzili się przed szkołą. Próbowali do niej wejść, przekroczyli drzwi, ale zostali zatrzymani.
- Woźna oznajmiła nam, że ma kategoryczny nakaz odgórny, nie wpuszczenia nas do placówki - relacjonuje pan Krzysztof.
Wcześniej zapytaliśmy mailowo dyrektora szkoły, o sytuację z czwartkowego poranka oraz o środki, jakie zamierza podjąć kierownictwo placówki, by rozwiązać problem.
- W dniu dzisiejszym w szkole było obecnych 4 uczniów klasy VI - potwierdził Andrzej Danieluk, dyrektor. - Jednocześnie informuję, że działania podejmowane przez szkołę, są zgodne z procedurami obowiązującymi w placówce.
W piątek [22.10.21] rodzice - tak jak zapowiadali - nie puścili dzieci do szkoły. Sprawą zajmuje się kuratorium oświaty, do którego wpłynęło pismo od rodziców adresowane do dyrektora szkoły. Podlaski Kurator Oświaty zdecydował o przeprowadzeniu kontroli.
- Rozpoczęła się w piątek - informuje Małgorzata Palanis, rzecznik prasowy Podlaskiego Kuratora Oświaty.
Podobny konflikt w tej samej szkole był dwa lata temu:Białystok. Awantura w SP nr 43. Rodzice boją się o bezpieczeństwo swoich dzieci
