Pył, który osiada na parapetach i samochodach, wbrew temu, co sugerowali urzędnicy z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, jest jednak groźny dla zdrowia. W dużych dawkach i stężeniach może powodować nawet choroby płuc i nowotwory. Z naszych badań przeprowadzonych wspólnie z dziennikarzami RMF MAXXX oraz RMF FM wynika, że w pyle pobranym z osiedli: Szkolnego, Zielonego i Centrum A występują nie tylko duże i ponoć nieszkodliwe cząstki grafitu, ale także niedostrzegalne gołym okiem drobne cząsteczki, które pozostają zawieszone w powietrzu przez długi czas.
Autor: Joanna Lenda
- Oddychamy nimi, przedostają się do naszego układu oddechowego, do oczu, przenikają przez skórę - tłumaczy prof. Marta Błażewicz z Akademii Górniczo-Hutniczej, która wykonała dla nas badania pyłu.
Z kolei dr Anna Prokop-Staszecka, dyrektor Szpitala im. Jana Pawła II, uważa, że żadna z tych substancji, nawet w dopuszczalnym stężeniu, nie ma pozytywnego wpływu na nasz organizm.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Pył grafitowy i uciążliwy odór znów niepokoi Hutę
Kontrola w hucie. Dziwny pył to grafit
Wyniki naszych badań pokazują, że w powietrzu unoszą się niewidoczne cząstki grafitu, które wywołują choroby.
Mieszkańcy Nowej Huty regularnie skarżą się na fatalną jakość powietrza i błyszczący, brokatowy osad, który obserwują na samochodach, parapetach okiennych i balkonach.
Swoje obawy nieustannie zgłaszają do Centrum Zarządzania Kryzysowego w Krakowie. Gdy dziwny pył pojawia się w powietrzu, do centrum spływa dziennie nawet kilkadziesiąt zgłoszeń od zaniepokojonych mieszkańców. Urzędnicy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska niezmiennie jednak zapewniają, że kontrolują sytuację i nie ma się czego obawiać, ponieważ duże cząsteczki grafitu nie są szkodliwe dla zdrowia.
Nie uwierzyliśmy i postanowiliśmy sprawdzić, co dokładnie zawiera podejrzany pył. Zaopatrzeni w sterylny skalpel, rękawiczki i szczelne woreczki przez dwa tygodnie października zbieraliśmy osad z parapetów i samochodów. Najpierw dokładnie czyściliśmy i dezynfekowaliśmy powierzchnię, z której po trzech dnia pobieraliśmy próbkę.
Badaniu poddaliśmy materiał zebrany w taki sam sposób z parapetów mieszkań na dwóch nowohuckich osiedlach: Centrum A i os. Szkolnym oraz z samochodu zaparkowanego na os. Zielonym. Procedurę powtórzyliśmy po trzech dniach. Starannie zebrane próbki przekazaliśmy do ekspertyzy.
Groźne i niewidoczne
Prof. dr hab. inż. Marta Błażewicz, wieloletni pracownik Katedry Biomateriałów Wydziału Inżynierii Materiałowej i Ceramiki AGH przeanalizowała materiał w oparciu o badania mikroskopowe oraz analizę składu chemicznego (SEM, EDS).
Wszystkie próbki zawierały grafit, także ten drobnocząsteczkowy - bardzo niebezpieczny dla zdrowia. Prof. Błażewicz znalazła także wiele związków, charakterystycznych dla pyłów emitowanych przez hutnictwo żelaza: tlenki żelaza, chromu, manganu, krzemionki, węglan wapnia i inne.
- Badany materiał jest bardzo zróżnicowany ze względu na wielkość cząstek i charakter chemiczny. Znajdują się w nim zarówno cząstki o wielkościach ułamków milimetra, jak i dużo drobniejsze w zakresie ułamków mikrometra, które są odporne na działanie środowiska i trudno się rozpuszczają - podkreśla profesor Marta Błażewicz.
Poprosiliśmy o opinię mikrobiologa, Annę Prokop-Staszecką, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II. Chcieliśmy się upewnić, jakie konsekwencje dla zdrowia mogą mieć substancje znalezione w pobranych przez nas próbkach.
- Pyły zawsze mają negatywny wpływ na układ oddechowy i organizm człowieka, a w tym przypadku podejrzewam, że ich stężenie co najmniej kilkakrotnie przekracza dozwolone dawki - tłumaczy dyrektor Prokop-Staszecka. - Fakt, że zawarte w pyle substancje występują w naturze, nie świadczy o tym, że są nieszkodliwe - w dużych ilościach mogą być groźne dla zdrowia i przyczyniać się do powstawania wielu schorzeń, np. pylicy, uszkodzenia tkanki płucnej, a nawet nowotworów.
Czy dojdzie do uszkodzenia płuc albo innych narządów, jest uzależnione od dawki, stężenia i czasu, przez jaki jesteśmy narażeni na wdychanie szkodliwych substancji.
Negatywne skutki oddziaływania pyłów potwierdza również Jakub Jędrak, ekspert z Krakowskiego Alarmu Smogowego. - Tak niewielkie cząstki przenikają z płuc do krwiobiegu, a stamtąd do różnych organów, w tym mózgu, i mogą je uszkadzać - przekonuje.
Utrata zdrowia i pieniędzy
Andrzej Guła z Krakowskiego Alarmu Smogowego twierdzi natomiast, że udowodnienie szkodliwego wpływu grafitu na zdrowie mieszkańców może być trudne, ale nowohucianie powinni wycenić to, co łatwiej jest udowodnić, czyli poniesione szkody materialne.
- Może odpowiedzialny za emisję pyłu zapłaci mieszkańcom za sprzątanie i mycie samochodów czy parapetów? - proponuje Andrzej Guła. Według niego byłaby to jakaś forma rekompensaty za to, że mieszkańcy tracą czas i pieniądze na częste czyszczenie samochodów. Z tego powodu zużywają również więcej detergentów, które nie pozostają przecież bez wpływu na środowisko.
Na razie nie mamy oficjalnego wskazania, skąd pochodzi pył. We wrześniu, gdy o źródło zanieczyszczenia zapytaliśmy w WIOŚ, usłyszeliśmy, że pył grafitowy można łączyć z pracą stalowni. Władze krakowskiej huty dostały wyniki naszych badań i zapoznają się z nimi. Do sprawy wrócimy.