Wszystko zaczęło się do wpisu duchownego na temat ostatniej aktywności lewicowej aktywistki. Hanna M. Zagulska poinformowała, że rozpoczyna publiczną zbiórkę na nowy telefon, bo ten który ma „rozbił się i rozlał”
„Leń i naciągaczka”
„Wiecie, co jest skandaliczne? Że leń i naciągaczka Zagulska urządza sobie kolejną zbiórkę, po której będą kolejne, bo to dziewczę żyje wygodnie z żebrania. Równocześnie los niepełnosprawnych kobiet w Domu Pomocy Społecznej w Kietrzu obchodzi niewiele osób” – napisał wyraźnie oburzony ks. Marek Lis.
„Z czego Pan żyje jako ksiądz”
Na jego wpis postanowiła odpowiedzieć Anna Maria Żukowska z Nowej Lewicy. „Może Pan przypomnieć, z czego sam żyje jako ksiądz?” – napisała zaczepnie posłanka. Odpowiedzi, jakiej udzielił jej duchowny na pewno się nie spodziewała. „Pracuję na Uniwersytecie Opolskim” – odparł ze stoickim spokojem duchowny.
„Jezus Maria ale brutalny nokaut” – skomentował wymianę wpisów jeden z użytkowników Twittera. „Niby ksiądz, a potrafi zaorać jak rolnik” – napisał inny z internautów.
„Nie o orkę chodzi, lecz o proste fakty, które łatwo sprawdzić na moim profilu. Mało kogo interesuje, kim jestem, co robię, gdzie pracuję – autorzy niemal wszystkich komentarzy pod moimi wpisami ‘wiedzą’ o mnie wszystko, choć z prawdą ich uprzedzenia nie mają wiele wspólnego” – podsumował ks. Lis.
