Bydgoszczanka na Antarktydzie. - To zupełnie inny świat - mówi Jola Niwińska [zdjęcia]

Jola Niwińska, bydgoszczanka, miłośniczka książek i podróży po raz kolejny zabrała książki w plecak i ruszyła w podróż. Była już w Meksyku, na Wyspach Zielonego Przylądka, w Papui Nowej Gwinei, Indonezji i w Australii. Zawsze zabiera ze sobą plecak pełen książek i uwalnia je w najbardziej nietypowych lokalizacjach. Tym razem wybrała się na Antarktydę, nazywaną kontynentem rekordów. Zobaczcie zapierające dech w piersiach widoki Antarktydy na kolejnych slajdach a więcej o niezwykłej bydgoszczance przeczytacie tutaj: Rzuć wszystko i leć, jedź, płyń na Antarktydę. Ona tak zrobiła
Jola Niwińska, bydgoszczanka, miłośniczka książek i podróży po raz kolejny zabrała książki w plecak i ruszyła w podróż. Była już w Meksyku, na Wyspach Zielonego Przylądka, w Papui Nowej Gwinei, Indonezji i w Australii. Zawsze zabiera ze sobą plecak pełen książek i uwalnia je w najbardziej nietypowych lokalizacjach. Tym razem wybrała się na Antarktydę, nazywaną kontynentem rekordów. Zobaczcie zapierające dech w piersiach widoki Antarktydy na kolejnych slajdach a więcej o niezwykłej bydgoszczance przeczytacie tutaj: Rzuć wszystko i leć, jedź, płyń na Antarktydę. Ona tak zrobiła archiwum Jolanty Niwińskiej
Jola Niwińska, bydgoszczanka, miłośniczka książek i podróży po raz kolejny zabrała książki w plecak i ruszyła w podróż. Zobaczcie zapierające dech w piersiach widoki Antarktydy.

Jola Niwińska była już w Meksyku, na Wyspach Zielonego Przylądka, w Papui Nowej Gwinei, Indonezji i w Australii. Zawsze zabiera ze sobą plecak pełen książek i uwalnia je w najbardziej nietypowych lokalizacjach. Tym razem wybrała się na Antarktydę, nazywaną kontynentem rekordów.

- To jedyne miejsce na świecie, które nie należy do żadnego państwa, nie ma rządu ani obywateli. Ma natomiast swoją internetową domenę, flagę, a nawet numer kierunkowy - mówi bydgoszczanka, miłośniczka książek i podróży, wiceprezes fundacji Bookcrossing Polska. - Na podstawie Traktatu Antarktycznego wszystkie terytorialne pretensje są zamrożone. Antarktydy nie można też wykorzystywać militarnie ani wydobywać tam żadnych surowców.

Niwińska zawsze marzyła o tej podróży. Szybko okazało się, że to prawdopodobnie najtrudniejsza z jej dotychczasowych wypraw. - Wyruszyliśmy z Ushuaia, stolicy argentyńskiej Ziemi Ognistej. Stamtąd w linii prostej do Antarktydy jest tysiąc kilometrów. Niby niewiele, ale żeby tam dotrzeć, trzeba najpierw pokonać najbardziej na świecie wzburzone wody cieśniny Drake’a - opowiada. - To tam spotykają się trzy oceany, to tam wieją wiatry osiągające niewyobrażalne prędkości, w końcu to właśnie tam ryzyko napotkania góry lodowej jest ogromne.

Zobacz także: Pragnę świata pełnego miłości, szacunku i książek

Po 48 godzinach trudnej podróży statek dotarł do skalistych wybrzeży Szetlandów Południowych. To tu zaczyna się Antarktyka - archipelag 11 większych i kilku mniejszych wysp, położonych 120 km od wybrzeży Antarktydy. Na największej z nich - Wyspie św. Jerzego - znajduje się Polska Stacja Antarktyczna im. Henryka Arctowskiego. Do Antarktydy stamtąd jeszcze kawał drogi.
- Wsiedliśmy do tzw. zodiaków, czyli pontonów wyposażonych w silniki, i docieraliśmy do kolejnych wysp. Na początek Barrientos - mówi Niwińska.

Pierwsze, co uderza po wyjściu na ląd to intensywny zapach pingwinich kolonii. I widok - po wyspie spacerują tysiące małych, przyjacielskich stworzonek o czarno-białym umaszczeniu. - Gniazdują tam pingwiny antarktyczne i białobrewe. Te drugie są bardzo ciekawskie, podchodzą, zaczepiają nas, wąchają, a czasem próbują też smakować. Przez większość czasu jednak walczą o kamienie. Są dla nich bardzo ważne - to właśnie na nich wiją gniazda, to one pomagają w walce o względy samicy - śmieje się. - Pingwiny łączą się w pary na całe życie.

Kolejna wyspa w harmonogramie podróży to Hydrurga Rocks, nazywana lamparcią, a przewrotnie pełna uchatek antarktycznych i fok Weddella. Następną jest Danco, a jeszcze następna to Wyspa Zimowa. Na niej wyprawa zatrzymuje się na dłużej. - Znajduje się tam Wordie House - jedna z pierwszych stacji naukowo-badawczych na Antarktydzie - snuje opowieść bydgoszczanka. - Funkcjonowała do 1954 roku. Warto wspomnieć, że w czasie drugiej wojny światowej to właśnie tam znajdowały się radiostacje monitorujące ruchy niemieckich statków.

W tej chwili Chata Wordiego to zabytek, wpisany na listę Historycznych Miejsc i Pomników Antarktyki. - Składa się z kuchni, salonu, biura, szopy generatorowej, toalety i... pokoju dla psa - mówi Niwińska. - Wygląda, jakby ktoś ją przed chwilą opuścił - nic tam nie zostało ruszone. Są stare puszki z kawą, narzędzia, talerze, książki, sprzęt radiowy. To fascynująca kapsuła czasu.

Kolejny przystanek tej antarktycznej przygody zdaje się być jeszcze bardziej fascynującym. - Na wyspie Galindez odwiedziliśmy ukraińską stację naukowo badawczą im. Vernadskiego. Kiedyś należała do Wielkiej Brytanii, jednak w 1996 roku została sprzedana Ukrainie za... funta - opowiada Niwińska. - To całoroczna stacja, przeznaczona dla 24 osób. A prócz sypialni, kuchni, jadalni, pracowni naukowych, a nawet niewielkiego szpitala, siłowni i pokoju muzealnego - można tam znaleźć - szczególnie bliską memu sercu - bibliotekę. Zostawiłam w niej swoją książkę o innej wyprawie - do Papui Nowej Gwinei. Na moich plecach trafiła na sam kraniec świata.

Na terenie ukraińskiej stacji jest też stół bilardowy, sklep z pamiątkami i prawdopodobnie najbardziej oryginalny na świecie bar, w którym można spróbować jedynego w swoim rodzaju antarktycznego bimbru. - Trzy dolary za kieliszek - zdradza Niwińska. - I kieliszek wystarczy.

Cel podróży Niwińska osiągnęła 26 stycznia tego roku. To właśnie wtedy postawiła nogę na siódmym kontynencie - w Antarktydzie Zachodniej, na Półwyspie Arctowskiego.- To nieprawda, że tam nie ma kolorów - mówi Niwińska. - Mnogość odcieni bieli, szarości, błękitu i różu jest nieprawdopodobna. A wokół pustka i cisza, lodowce i kolonie pingwinów. W promieniu tysięcy kilometrów nie ma nikogo. Trudno sobie to wyobrazić. To zupełnie inny świat, którego nie da się porównać z niczym, co znałam - mówi Niwińska. I już szykuje się do następnej wyprawy. Tym razem celem będzie Japonia.

Na podstawie cech przypisywanych do imion opracowaliśmy poniższy raport. Zobaczcie kobiety, o jakim imieniu są najwierniejszymi partnerkami.

Kobiety o tym imieniu są najwierniejszymi partnerkami. Na li...

Wampiriada 2018 w Bydgoszczy. Studenci UKW oddali cząstkę siebie.

Wybrane dla Ciebie

Papież zaapelował do pojednania tam, gdzie toczą się wojny. Pozdrowił też uczniów

Papież zaapelował do pojednania tam, gdzie toczą się wojny. Pozdrowił też uczniów

W.Kosiniak-Kamysz: Zawsze młodzi ludzie głosują przeciwko obecnej władzy

ROZMOWA
W.Kosiniak-Kamysz: Zawsze młodzi ludzie głosują przeciwko obecnej władzy

Wróć na i.pl Portal i.pl