Ciało amerykańskiego wokalisty rockowego znaleziono w jego domu w Palos Verdes Estates w Kalifornii. Muzyk odebrał sobie życie przez powieszenie, dokładnie w dniu urodzin swego idola, Chrisa Cornella, frontmana Soundgarden i Audioslave, który również popełnił samobójstwo - 18 maja tego roku. „Jesteśmy w szoku i mamy złamane serca” - napisał na Twitterze kolega Benningtona z Linkin Park, Mike Shinoda.
Media spekulują już, jakie mogły być przyczyny targnięcia się artysty na swoje życie. Z tego, co wiadomo od kilku lat borykał się on z depresją. Na pewno zły nastrój pogorszyły negatywne recenzje ostatniej płyty jego formacji, którą uznano za nazbyt popową. „Dobra, pieprzę was, nie potrzebujemy takich fanów. Jeśli do tej pory nie zorientowaliście się, że potrafimy zmieniać style, to was pieprzymy” - zwrócił się do swych wielbicieli niedawno na łamach magazynu „Kerrang!”.
Bennington miał także problemy z narkotykami różnego rodzaju. Wplątał się w nie jeszcze w młodości. Mało tego - jako dziecko był molestowany seksualnie przez starszego kolegę, a w szkole traktowano go jako „dziwoląga” i niejednokrotnie publicznie poniżano.
Nie znalazł też szczęścia w miłości. Wikłał się w nieudane związki, był dwukrotnie żonaty. Pierwszego rozwodu o mało nie przypłacił samobójstwem. „Zacząłem pić do tego stopnia, że nie byłem w stanie wyjść z domu i nie potrafiłem normalnie funkcjonować. Chciałem się zabić” - opowiadał w „Kerrangu!”.
Spełnienie dała mu jedynie muzyka - jego grupa Linkin Park była w minionej dekadzie jedną z największych gwiazd nu-metalu, gatunku łączącego rock, rap i elektronikę.
WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 13
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolski