Policjanci ustalili, że w upalny dzień mężczyzna zasłabł podczas pracy i stracił przytomność. Gdy inni pracownicy zawiadomili właścicielkę, ta zabroniła wzywać karetkę pogotowia i nakazała wszystkim iść do domu. Potem okazało się, że nieprzytomny mężczyzna zniknął z terenu zakładu. Nie pojawił się także w domu, w którym mieszkał. Właścicielka zakładu miała wywieźć go do lasu i porzucić. Tam mężczyzna zmarł.
Siostra Ukraińca dziękuje wszystkim za udział w zbiórce na transport ciała jej brata z Wielkopolski do obwodu iwanofrankowskiego.
- Drodzy przyjaciele, ja i cała moja rodzina chcemy podziękować wszystkim, którzy wspierali nas w chwilach tego strasznego smutku, zarówno moralnie, jak i materialnie. Mamy środki na transport mojego brata. A wszystko to dzięki waszym dobrym sercom - pisze Daria, siostra zaginionego Ukraińca na Facebooku.
Zobacz też: Sprawa Ukrainki Oksany: Jej były pracodawca Jędrzej C. będzie miał nowy proces
Sprowadzenie zwłok z Polski na Ukrainę kosztuje około 7 tysięcy złotych.
- Dziękuję wszystkim, którzy dzielili z nami smutek, wspierali i doradzali. Nie możemy poznać wszystkich, którzy nam pomogli, ale Bóg zna każdego z was. On wynagrodzi każdego, wierzę w to! Serdecznie dziękujemy i kłaniamy się nisko. Modlimy się za wszystkich, drodzy dobroczyńcy i prosimy Boga, aby przynosił tylko dobre i radosne wieści do waszego domu. Niech Bóg błogosławi was i wasze rodziny i wyśle jego niebiańskie łaski do was - dodaje siostra Vasyla.
Sprawdź też:
Zobacz też: Igor chce żyć i pracować w Polsce. Nie może, bo na jego miejsce jest "kolejka chętnych"
Źródło: TVN24
