Skandaliczna historia z Głowaczowa – ciało ofiary pożaru znaleziono 4 miesiące po pożarze
Do groźnego pożaru doszło w czwartek po południu, 10 listopada ubiegłego roku. Doszczętnie spalił się tam drewniany dom, pozostały jedynie elementy konstrukcyjne budynku. Strażacy dostali sygnał o pożarze o godzinie 16.20. W akcji gaśniczej uczestniczyło 11 zastępów straży pożarnej. Pożar przeniósł się na dach sąsiadującej z budynkiem „ściana w ścianę” budynku pizzerii. Ten z kolei budynek, poza szkodami związanymi z nadpalonym dachem pokrytym blachą, został uratowany. Już wtedy zainteresowanie strażaków wzbudziła informacja, że nigdzie nie ma właściciela domu, ale nie przeprowadzono skrupulatnych poszukiwań. Ciało mężczyzny znaleziono w pogorzelisku dopiero po czterech miesiącach.
Zobacz więcej:
Prokuratura umorzyła śledztwo w zakresie dotyczącym ewentualnych zaniedbań strażaków w kierunku paragrafu 231 mówiącego o niedopełnieniu obowiązków. Nadal toczy się jednak postępowanie dotyczące przyczyn powstania pożaru. W akcji ratowniczej uczestniczyli zarówno strażacy zawodowej straży jak i strażacy ochotnicy. Według Agnieszki Borkowskiej, rzecznika Prokuratury Okręgowej w Radomiu przy decyzji dotyczącej umorzeniu postępowania uwzględniono bardzo różne okoliczności tego zdarzenia. Strażacy działali w bardzo trudnych warunkach. Mieszkaniec domu był tak zwanych „zbieraczem”, gromadził przeróżne przedmioty, materiały, a ich wysokość sięgała nawet 1,5 metra. Takie składowisko zalane i nasiąknięte wodą było bardzo trudne do przeszukania.
Już podczas powtórnego przeszukiwania pogorzeliska wywieziono z niego 3 przyczepy odpadów. Poza tym strażacy mieli informację, że w budynku mogą być dwie butle z propanem – butanem, co narażało ratowników na śmiertelne niebezpieczeństwo. Nikt formalnie nie zgłosił zaginięcia, pojawiły się głosy, że mieszkaniec tego domu mógł przebywać w innym miejscu. Potem pojawiły się pogłoski, że widziano go w Głowaczowie. Jednak dopiero w marcu rodzina zgłosiła na policji zaginięcie 57 – letniego właściciela domu. Mężczyzna miał niemieszkającą z nim matkę oraz rodzeństwo. Policjanci postanowili sprawdzić jeszcze raz pogorzelisko. Znaleziono zwłoki. Zidentyfikowano je. To był właściciel spalonego domu.
