Spis treści
Tragiczny pożar w Pszowie. W płomieniach zginęło pięć osób
Po kilkunastu godzinach od wybuchu pożaru - jak podają strażacy - zakończyły się działania związane z akcją prowadzoną w Pszowie, gdzie w ogniu stanął jeden z budynków znajdujących się przy ul. Lubomskiej.
Niestety, pożar okazał się być tragiczny w skutkach. Jeszcze podczas działań służb okazało się, że zginęło w nim pięć osób. Znana jest już ich tożsamość.
- Ofiary to kobieta w wieku 36 lat i czterech mężczyzn w wieku od 49 do 69 lat - mówi asp. szt. Małgorzata Koniarska, oficer prasowa KPP w Wodzisławiu Śląskim, która dodaje, że decyzją prokuratora została zlecona ich sekcja zwłok.
Działania nadzoruje prokuratura
Zakończenie strażackich działań związanych z gaszeniem pożaru, a następnie kontrolą miejsca zdarzenia tak, aby nie doszło do ponownego wybuchu ognia, nie oznacza końca czynności w miejscu tragedii. Aktualnie obecni są tam śledczy.
- Trwają czynności procesowe - wskazuje asp. szt. Małgorzata Koniarska, dodając, że są one prowadzone pod nadzorem wodzisławskiej prokuratury.
W ramach działań służb zaplanowane zostały także przesłuchania.
- W charakterze świadków będziemy przesłuchiwać osoby, które były ewakuowane - zapowiada oficer prasowa wodzisławskiej policji. - Zebrana dokumentacja zostanie przekazana do prokuratury, która podejmie dalsze decyzje co do postępowania w tej sprawie.
Już wcześniej do dyspozycji policjantów był właściciel budynku, w którym doszło do pożaru. Przypomnijmy, że jak wynika z dotychczasowych ustaleń, miał on wynajmować pokoje w należącym do niego budynku, nieoficjalnie tworząc w nim hostel robotniczy. Jego działalność nie była jednak formalnie zgłoszona.
Jak na razie nie wiadomo, jak długo mogą potrwać czynności śledczych na miejscu zdarzenia. Policjanci przypuszczają, że te nie zakończą się szybko z uwagi na duży rozmiar budynku. Dotychczasowe działania śledczych nie dały odpowiedzi na pytanie, co było przyczyną wybuchu ognia.
Gdy doszło do pożaru, w budynku przebywało 17 osób
Przypomnijmy, do pożaru w Pszowie doszło w niedzielę, 13 kwietnia. Zgłoszenie z nim związane wpłynęło do służb ok. godz. 18.30.
- Po przyjeździe na miejsce zdarzenia, straż pożarna zastała cały obiekt zajęty ogniem - relacjonował obecny na miejscu nadbryg. Wojciech Kruczek, Komendant Główny PSP, który przyjechał na miejsce tragedii.
W strażackiej akcji udział brały udział ogromne ilości zastępów. Z ogniem walczyli zarówno strażacy PSP, jak i ochotnicy. Ich liczny udział w akcji tłumaczono rozmiarem pożaru, a później również informacją o pięciu ofiarach śmiertelnych.
W chwili wybuchu ognia, w budynku przebywało 17 osób. 12 z nich zdołało się ewakuować. 11 noc spędziło w hotelu, gdzie nocleg zapewniły im władze Pszowa. Jedna osoba trafiła do szpitala. Hospitalizowany był również policjant, który jako pierwszy pojawił się na miejscu zdarzenia i który ruszając na pomoc, podtruł się tlenkiem węgla.
Nieoficjalnie - wśród sąsiadów budynku, w którym doszło do pożaru - mówi się, że jego przyczyną miały być smażone na oleju frytki. Olej miał się zapalić i podjęto próbę gaszenia go wodą, co doprowadziło do rozprzestrzenienia się ognia.
Po pożarze, życie w Pszowie na tyle, na ile to możliwe, toczy się normalnie. W pobliżu spalonego budynku jest spokojnie. Mieszkańcy, korzystając ze słonecznej pogody, urządzają sobie spacery z dziećmi czy ze zwierzętami, czy jeżdżą na rowerach. Gdyby nie obecność służb, nikt prawdopodobnie nie zorientowałby się, że rozegrał się tam dramat.
W mieście na jeden dzień wprowadzona została żałoba. Decyzję o tym podjął Piotr Kowol, burmistrz Pszowa.
- Po tragicznych wydarzeniach związanych ze śmiercią pięciu osób w pożarze budynku na ul. Lubomskiej, Burmistrz Miasta Pszów ogłosił żałobę w mieście. Z wielkim żalem łączymy się w smutku z rodzinami i bliskimi ofiar - ogłoszono w mediach społecznościowych, a także na oficjalnej stronie internetowej miasta.
