- Znam go jako sprawnego funkcjonariusza służb. Jego zarządzanie Agencją Wywiadu też oceniam pozytywnie - mówi gen. Adam Rapacki, były wiceszef MSWiA, twórca CBŚ.
Choć rykoszetem w Hunię może uderzyć sprawa opisana przez "Gazetę Wyborczą", a która dotyczy defraudacji liczonych w miliony sum z konta agencji. Sprawa ciągnie się od lat 90., ale pieniądze znikały także za rządów obecnego szefa AW. Sposób, w jaki on na nią zareaguje, może stanowić o jego być albo nie być w nowym ładzie w służbach.
O samym Huni wiadomo niewiele. Ludzie kierujący służbami zazwyczaj nie afiszują się życiem prywatnym czy sukcesami. - Świetny fachowiec nieulegający wpływom politycznym, typ państwowca - charakteryzuje Hunię jeden ze współpracowników. - Wszystkie ekipy rządzące Hunie kochają. I nie mówię tego złośliwie. Jest dobry - dodaje.
Hunia zaczynał w Krakowie, jako szeregowy oficer UOP. Był analitykiem, potem szefem krakowskiej delegatury i dyrektorem Zarządu Kontrwywiadu. Z UOP przeszedł do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, w której kierował Departamentem Kontrwywiadu. Potem były Służba Wywiadu Wojskowego, wreszcie Agencja Wywiadu. - Zdolny, wysoko oceniany przez szefów - mówi był oficer UOP. Chyba najgłośniejszym sukcesem Huni było rozpracowanie funkcjonującej przy ambasadzie Rosji w Warszawie rezydentury Służby Wywiadu Zagranicznego i wydalenie z Polski w styczniu 12 szpiegów rosyjskich, którzy działali pod przykryciem dyplomatycznym. Ale były też wpadki.
Pochodzi z Krakowa, studiował filozofię, działał w opozycji. Od lat w służbach specjalnych, teraz w Agencji Wywiadu
Od kilku dni znowu głośno o służbach specjalnych. Tym razem z powodu zmian, które je czekają. Projekt zmian w ustawach dotyczących służb specjalnych przewiduje, że pod nadzorem premiera zostanie jedynie Agencja Wywiadu kierowana przez gen. Macieja Hunię. I nie kto inny, a gen. Hunia był jednym z uczestników spotkania, jakie odbyło się w kancelarii premiera na początku grudnia w związku z sytuacją na Ukrainie. Wydaje się więc, że Hunia będzie człowiekiem służb funkcjonującym blisko Donalda Tuska, to na jego zdaniu i opinii może wspierać się premier.
Hunia pracuje w służbach od lat, wcześniej związany był z opozycją. W czasach studenckich działał w nielegalnym NZS na Uniwersytecie Jagiellońskim, był związany z krakowskim środowiskiem skupionym wokół Jana Rokity. Uprawiał wspinaczkę wysokogórską, stąd znał posła PO i byłego szefa kontrwywiadu UOP Konstantego Miodowicza. Swoją karierę w służbach Hunia zaczynał na początku lat 90. w krakowskiej delegaturze UOP. Do centrali w Warszawie trafił po dymisji Miodowicza To było w połowie lat 90.
Wśród ludzi służb ma dobrą opinię. - Zna się na robocie. Fachowiec - mówi nam jeden z byłych pracowników służb.
Chociaż wielu wytyka mu sprawę zatrzymania w 2005 r. Marcina Tylickiego, asystenta Józefa Gruszki, byłego posła PSL i ówczesnego szefa komisji śledczej ds. Orlenu. Hunia kierował wówczas pionem kontrwywiadu w ABW. Politycy PiS zarzucali mu, że kierowana przez niego służba dokonała prowokacji wymierzonej w komisję śledczą, zatrzymując Tylickiego pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji. Ostatecznie sąd Tylickiego uniewinnił, a sejmowa Komisja ds. Specsłużb uznała akcję kierowanego przez Hunię kontrwywiadu za nieprofesjonalną. Ale to bodaj jedyna z jego zawodowych wpadek.
Zapłacił za nią zresztą swoją cenę. Kiedy w 2005 r. wybory wygrało Prawo i Sprawiedliwość, gen. Hunia wylądował w Czechach jako oficer łącznikowy ABW. Jednak gdy po dwóch latach do władzy doszła Platforma Obywatelska, generał otrzymał polecenie przyjazdu do kraju. Został p.o. szefem Służby Wywiadu Wojskowego. Potem trafił do Agencji Wywiadu. Według zmian, które czekają służby, ma pozostać w nadzorze premiera, ABW zaś - przejść pod nadzór MSW i ministra Sienkiewicza.
- Takie rozwiązanie wydaje się dość rozsądne, bo to minister Sienkiewicz odpowiada za bezpieczeństwo wewnętrzne - analizuje gen. Adam Rapacki.
Zmiany idą jednak dalej. ABW ma też stać się służbą bardziej analityczną i specjalizować się we wczesnym rozpoznawaniu zagrożeń, przeciwdziałaniu terroryzmowi, ochronie informacji niejawnych i w kontrwywiadzie. Będzie zajmować się jak dotychczas przestępstwami przeciw interesom ekonomicznym państwa, ale tylko zagrażającymi uszczerbkiem Skarbu Państwa od 16 mln zł. Przestępstwami gospodarczymi mniejszej skali, sprawami narkotykowymi i przestępczością zorganizowaną zajmie się policja. Sprawy korupcyjne z ABW trafią do CBA. To odebranie uprawnień operacyjnych ABW spotykało się z dość mocnym protestem jego byłego kierownictwa. W każdym razie euforii w agencji z tego powodu nie było.
- Wiadomo, mniej uprawnień to także mniejsze fundusze. Inna rzecz, że ABW dzięki uprawnieniom śledczym czy operacyjnym, jak kto woli, mogło nabijać sobie statystyki. Wykazywać, jak bardzo są potrzebni - mówi nam jeden z pracowników służb.
Po zmianach czekających służby pod nadzorem premiera pozostanie także Centralne Biuro Antykorupcyjne kierowane przez Pawła Wojtunika. Wojtunik ma także opinię świetnego fachowca. Podobnie jak Hunia jest uważany za człowieka trzymającego się z dala od polityki. Premier Tusk nie ukrywał też nigdy, że wysoko sobie ceni jego pracę.
Szykują się także zmiany w Służbie Wywiadu Wojskowego i Służbie Kontrwywiadu Wojskowego, które zgodnie z nową ustawą mają podlegać MON i ministrowi Siemoniakowi.
- To też wydaje się naturalne i dobre rozwiązanie - ocenia gen. Adam Rapacki.
Szef MON powinien mieć wiedzę na temat zagrożeń dla naszego kraju. Kolejna sprawa - będzie stawiał zadania SWW i rozliczał z ich wykonania. Bo nie ma nic gorszego, przynajmniej tak twierdzą eksperci, jak sytuacja, w której służby specjalne same wytyczają sobie cele.
Kolejna nowość to Komitet Rady Ministrów ds. Bezpieczeństwa Państwa, który powstanie w miejsce likwidowanych Kolegium ds. Służb Specjalnych oraz funkcji ministra-koordynatora służb specjalnych. Komitet ma być "pomocniczym organem wewnątrzrządowym" złożonym z przedstawicieli resortów nadzorujących służby i bezpośrednio zainteresowanych wynikami ich pracy.
Projekty ograniczają możliwość żądania od szefów AW i ABW niektórych kategorii informacji przez prezydenta i premiera. Chodzi o wyłączenie informacji o osobach pomagających agencjom w czynnościach operacyjno-rozpoznawczych oraz o formach i zasadach tych czynności. Uzasadniono to szczególną wrażliwością tych informacji i "koniecznością dołożenia najwyższych starań w celu ich ochrony". Nowe przepisy dają też szefom służb możliwość przekazywania informacji osobom upoważnionym przez prezydenta, premiera lub inne organy.
Zadania Agencji Wywiadu, którą kieruje gen. Hunia, w zasadzie się nie zmieniają. On sam, jak pokazują zdjęcia z narady w kancelarii premiera, będzie miał pewnie większy kontakt z Tuskiem. - Jego notowania u premiera są wysokie, a pewnie teraz jeszcze wzrosną - mówi nam jeden z polityków Platformy.