8 maja Kowalska zgłosiła administracji ŁSM awarię kanalizacji w łazience. Starej, żeliwnej rury pokrytej zaciekami.
– Przyszedł hydraulik, wymienił część rury zostawiając dziurę w podłodze do piwnicy. Zgłosiłam to mojemu ubezpieczycielowi. Administracja poinformowała mnie o odległym terminie naprawy. Murarz był na urlopie – mówi pani Maja.
Odszkodowanie zostało wypłacone, a lokatorce kilka dni później udało się wyegzekwować od ŁSM zamurowanie dziury w podłodze. Niestety, usterka nie została naprawiona dobrze – z rury nadal ciekło.
Administracja znów przysłała fachowców, którzy jednak zamiast usunąć problem tylko ich przysporzyli:uszkodzili umywalkę, wannę, szafkę łazienkową a pomieszczenie zostawili zalane brudami (wyciekło też na przedpokój, od czego wybrzuszyły się panele podłogowe). Z rury dalej ciekło a w śmierdzącym fekaliami mieszkaniu nie dało się wytrzymać. Pani Maja z dwoma kotami wyprowadziła się do mamy (16 maja). Sytuacji nie poprawiło również trzecie podejście do problemu. Monterzy pogotowia hydraulicznego 5 czerwca wymienili część rur źle zainstalowanych przez poprzednich fachowców, ale przecieku nie usunęli. Stwierdzili, że przyczyną jest uszkodzenie instalacji u sąsiada z góry. I zapadła cisza...
Administracja Osiedli „Matejki” i „Skarpa” twierdzi teraz, że z lokatorem z góry trudno się było umówić na naprawę usterki (od czerwca!), ale przykłada starań, by problem raz na zawsze usunąć.
Tym razem chyba nie będzie innego wyjścia, bo wczoraj z rury zaczęło lać się strumieniem, co pani Maja udokumentowała filmem na Facebooku.