Czy ludzie, którzy mają koty potrzebują kochać? [ROZMOWA]

Gabriela Pewińska
- Koty traktuję z dystansem - mówi Kazimierz Kotowicz
- Koty traktuję z dystansem - mówi Kazimierz Kotowicz Przemek Swiderski/Polskapresse
O kotach, jakie są interesujące, tajemnicze, niezależne i "kotologii", wymyślonej na prywatny użytek, z okazji Międzynarodowego Dnia Kota z emerytowanym psychiatrą Kazimierzem Kotowiczem rozmawia Gabriela Pewińska

Pan nazywa się Kotowicz, ale kota u Pana w domu nie widzę.
Moja siostra ma za to dwa. Ja w jakiś sposób od kotów jestem specjalistą. Bo przecież co to znaczy "mieć kota"?

Być trochę szalonym, mieć obsesję, wariować, zachowywać się jak osoba niepoczytalna, stracić rozum.
To ktoś "nieregularnie myślący". Jako psychiatra zajmowałem się takimi pacjentami, zresztą, muszę podkreślić, że byli to często ludzie genialni, obdarzeni niezwykłymi zdolnościami, wyjątkowo inteligentni.

Ludzie, którzy mają koty, potrzebują kochać, ci, którzy wolą psy, potrzebują być kochani. Coś w tym jest...

Jest Pan twórcą "kotologii". Z psychiatrią ma ona jednak niewiele wspólnego. Dlaczego koty tak Pana interesują?
Kot to stworzenie niezwykłe. Istota tajemnicza. Charakter ma różny, jedno jest pewne, stara się być niezależny od człowieka, nie pozwala, tak jak pies, sobą kierować. Jest bardzo samodzielny. Szalenie oryginalny.

Pan ma kocie nazwisko, to miało jakiś wpływ na Pana życie?
Pochodzę z Wileńszczyzny, tam przyszedłem na świat w 1931 roku. Moje nazwisko oczywiście było z kotem kojarzone, choć mieszkający po sąsiedzku Białorusini, którzy z "o" nieakcentowanego robią "a" wymawiali je "Katowicz" (śmiech).

Lubi Pan koty?
Rzekłbym, traktuję je z dystansem. W domu jednak zawsze mieliśmy psa.

Dlaczego Kotowicz wziął do domu psa, a nie kota. Na złość?
Pies motywował mnie do spacerów. A spacery to jest zalecenie mojej pani doktor. Z kotem nie da się spacerować.

Wracając do kotologii...
Ktoś powiedział kiedyś, że ludzie, którzy mają koty, potrzebują kochać, ci, którzy wolą psy, potrzebują być kochani. Coś w tym jest. Psy bardziej ujawniają swoje uczucia, koty zamykają się w swoim świecie, trzeba o ich uwagę zabiegać. Zastanawiam się, lepiej być kochanym czy lepiej kochać?

No właśnie.
Chyba ważniejsze jednak jest potrafić kochać.

Obecność kota w domu może tego człowieka nauczyć?
Obserwując moich znajomych, zwłaszcza tych samotnych, którzy mają koty myślę, że tak.

Zna Pan dobrze psychikę ludzi, można po tym jak się zachowują rozpoznać, czy zostali "wychowani" przez psy czy koty?
Z reguły młodzi mają psy, a starsi koty. Koty nie wymagają takiego zaangażowania. Wystarczy dać im jeść...

A czasem wystarczy dać im święty spokój. Kot nie wzbudza jednak takiej sympatii jak pies.
To pewnie irytuje ta niezależność kocia, ta tajemniczość. Kot bywa czasem bardzo kapryśny, nie ulega naszym prośbom, zakazom ani nakazom. Nie zawsze lubi, żeby go głaskać.

Trzeba się mocno postarać, żeby dał się dotknąć.
Trzeba znaleźć jego czułe miejsca, punkty...

Koty wciąż wymagają uwagi, a ludziom nie zawsze się chce skupiać uwagę na kimś poza sobą.
Psy są bardziej ekstrawertyczne.

Z drugiej strony, koty też nie lubią wszystkich ludzi. Siedzi w pokoju kilka osób, przychodzi kot i wybiera sobie tylko jedną osobę. Pozostałe ignoruje. Żaden człowiek nie potrafi ignorować tak doskonale jak kot!
To, że on wybiera akurat tę, a nie inną osobę, myślę, że zależy od zapachu, ale i bioprądów. Koty wyczuwają takie niewidzialne światy doskonale.

Kiedyś rozmawiałam z aktorką, miłośniczką kotów Krystyną Sienkiewicz o tym, że koty mają właściwości uzdrawiające i że z tego tytułu dobrze jest mieć kota przy sobie. Niestety, niektórzy źle to rozumieją, uważając, że do uleczenia wystarczy kawałek kociego futra... Aktorka przestrzegała przed tak prymitywnym myśleniem, apelowała w wywiadzie oburzona: - Trzeba pamiętać, że nie martwy kot, tylko żywy kot może nas uleczyć! Zresztą - dodała - kot sam wyszukuje chore miejsca i przy nich się kładzie. Lubi też spać w niezdrowych kątach, na telewizorach, na wideo...
Na żyłach wodnych.

Ktoś mi opowiadał, że jeśli kupuje się nowe mieszkanie, to najpierw należy wpuścić tam kota. Zobaczyć, które miejsce sobie upodoba i wtedy wiadomo będzie, gdzie nie stawiać łóżka. Czy Pan ma w sobie coś z kota?
Pewnie tak. Czasem zaskakuję ludzi. Mówią o mnie, że jestem nieprzewidywalny.

A! Przypomniałam sobie jeszcze coś! Niemelodyjną, fałszywą, głośną muzykę określa się mianem "kocia"...
Ojej, nie znoszę! Ja jestem melomanem, proszę pani! Ja śpiewam w chórze!

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czy ludzie, którzy mają koty potrzebują kochać? [ROZMOWA] - Dziennik Bałtycki

Wróć na i.pl Portal i.pl