Okazało się, że, owszem, mogą to zrobić profesjonaliści. Osoby przeszkolone pod kątem oszukiwania wykrywacza kłamstw mogą sprawić, że wyniki mogą zostać utrudnione w interpretacji i doprowadzić do zakłamania wyników. Ludzka psychika, pozwalająca bowiem na manipulację uczuciami czy przywoływanie wspomnień, może skutecznie zafałszować wyniki. Nie są to jednak techniki ogólnodostępne i zazwyczaj dostępne wyłącznie dla wojska czy wywiadu.
Dwa sposoby
Zadaniem wariografu jest analiza reakcji fizjologicznych na pytania i na ich podstawie określa się, czy osoba badana mówi prawdę, czy też nie. Dokładność tego testu jest szeroko kwestionowana przez takie grupy, jak Narodowa Akademia Nauk, Biuro Oceny Technologii Kongresu USA oraz Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne.
Uczeni z tego ostatniego dowodzą od lat, że są zasadniczo dwa dobre sposoby na przechytrzenie testu. Pierwszy to bycie całkowicie spokojnym, bez względu na to, o co zostanie się zapytanym, drugi zaś to całkowite przeciwieństwo - bycie rozbitym i zrozpaczonym przez cały czas trwania testu. Większość ludzi denerwuje się podczas badania, niezależnie od tego, czy zamierzają kłamać, czy też nie.
Chodźmy do kina
Kinomani wiedzą jednak, że jest trzeci sposób - to bycie psycholem. Dowodem, choć tylko popkulturowym, jest „Kłamca” („Deceiver’), kryminał wyreżyserowany w 1997 r. przez Jonasa Pate’a. W tymże przebiegły i obdarzony wysokim stopniem IQ absolwent psychologii James Wayland (Tim Roth), kiwa śledczych niczym Kazimierz Deyna obrońców Haiti w meczu na mistrzostwach w 1974 roku.
Ów Wayland, typ obmierzły i zdegenerowany, jest oskarżony o zabójstwo prostytutki. Podczas przesłuchania wykorzystuje wykrywacz kłamstw tak sprytnie, że maszyna dymi jak kotłownia i głupieje. A razem z nią policjanci, którzy - jak się okazuje - też mają sporo na sumieniu. Oszustwa, nawet genialnego, nie można pochwalać, ale wniosek, że maszyna, choćby i wariograf, w starciu z człowiekiem da się pokonać, jest jak najbardziej zasadny.
