Krystyna przepracowała w dębickich zakładach Animex ponad 20 lat. Teraz dowiedziała się, że będzie musiała szukać nowego zajęcia. Właściciel zakładu zdecydował o całkowitej likwidacji produkcji w Dębicy.
Los pani Krystyny podzieli w sumie 320 pracowników zakładu mieszczącego się przy ul. Słonecznej. To największe zwolnienia grupowe od kilku lat w Dębicy.
- Ludzie spodziewali się zwolnień, ale nie w takiej skali. Większość załogi stanowią kobiety, dla których niejednokrotnie była to pierwsza i najczęściej jedyna praca. Były mocno związane z tym zakładem. Teraz boją się o to, jak odnajdą się w nowych realiach - zauważa Waldemar Cieśla, kierownik dębickiego oddziału Zarządu Regionu Małopolska NSZZ Solidarność.
Jak dodaje, przewidziani do zwolnień, to w zdecydowanej większości osoby, które mają już co najmniej 45 lat życia i bez odbycia dodatkowych szkoleń mogą mieć duże problemy ze znalezieniem pracy.
Animex: zakład w Dębicy nie nadaje się do modernizacji
Przedstawiciele Animeksu spotkali się ze związkami zawodowymi działającymi w dębickim zakładzie oraz z załogą. Wyjaśnili powody likwidacji produkcji.
- Od kilku miesięcy zarząd próbował sprzedać zakład jako funkcjonujące przedsiębiorstwo, ale niestety nie znaleźliśmy kontrahentów, którzy chcieliby go kupić i tym samym gwarantowaliby pracę całości lub części pracowników - tłumaczy Andrzej Pawelczak, rzecznik prasowy Grupy Animex.
Dodaje, że zakład w Dębicy ze względu na swoją infrastrukturę oraz położenie nie kwalifikuje się do rozbudowy ani modernizacji.
- Z tego powodu Animex nie może dalej prowadzić działalności w tej lokalizacji - przyznaje.
CZYTAJ TEŻ: Będzie nowy węzeł autostrady w Pilźnie?
Sami pracownicy, jak również przedstawiciele związków zawodowych działających w zakładzie, niechętnie wypowiadają się na temat zapowiedzi likwidacji produkcji.
- Pojawiła się propozycja, że przyjmą nas z otwartymi rękami do innych zakładów Animeksu w Polsce. To wiązałoby się jednak z kłopotliwymi dojazdami i przebywaniem przez większą część tygodnia poza domem. Mam tutaj rodzinę i takie rozwiązanie nie wchodzi w grę - twierdzi inna z pracownic likwidowanego zakładu w Dębicy.
Dyrektor Urzędu Pracy: z zatrudnieniem zwalnianych nie powinno być problemu
Ryszard Telega, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Dębicy, przypomina sobie, że takie rozwiązanie wprowadzono na pewien czas w życie przed siedmioma laty. Wtedy to, wraz z zamknięciem ubojni drobiu, pracę straciło ponad 200 pracowników z ponad 520-osobowej wówczas załogi dębickiego Animeksu.
- Firma podstawiała autobus, który zabierał ludzi z Dębicy w niedzielę wieczorem i przywoził ich z powrotem w piątek oraz zapewniała im darmowe zakwaterowanie w Opolu. Wtedy z pracą było o wiele trudniej niż teraz i nawet zgłosiło się sporo osób. Szybko jednak wykruszyli się i firma zmuszona była wycofać się z tych przewozów - opowiada.
Przypuszcza, że teraz ze znalezieniem chętnych na takie dojazdy byłby jeszcze większy problem.
- Sytuacja na rynku pracy bardzo się zmieniła. Notujemy najniższą w historii stopę bezrobocia i z zagospodarowaniem zwalnianych osób z Animeksu na lokalnym podwórku nie powinno być problemu - twierdzi Telega.
Do PUP zgłosili się już pierwsi właściciele firm z branży mięsnej, zainteresowani przejęciem części pracowników. Pierwsze wypowiedzenia firma zamierza wręczyć pracownikom w lutym, a planowane zakończenie całego procesu nastąpić ma w maju.
- Od siedmiu lat nie prowadzimy uboju w Dębicy i tym samym nie współpracujemy z dostawcami żywca. Całość produkcji oparta była na surowcach z innych zakładów Grupy Animex. W związku z tym zakończenie produkcji w Dębicy nie przyniesie negatywnych skutków dla lokalnych firm - zapewnia Andrzej Pawelczak.
ZOBACZ TEŻ: Program Mieszkanie Plus w Dębicy
