Pracownicy administracji sądów i prokuratur protestują od kilku tygodni. Manifestowali już swoje niezadowolenie z niskich pensji. Wychodzili na ulice blokując na kilkanaście minut przejazd m in ulicą Sądową. Problemem są bardzo niskie pensje urzędników. Sądowy sekretarz z 30 letnim stażem pracy dostaje 3100 zł brutto. Ten sam sekretarz zaczynający dopiero pracę dostaje 2700 zł brutto. Równie mało zarabia się w prokuraturach. Stażysta – zaraz po zatrudnieniu w prokuraturze – dostaje 2100 złotych brutto. Po trzydziestu latach ma niewiele więcej. Z tego powodu brakuje rąk do pracy w sądach i prokuraturach. LUdzie masowo się zwalniają a ci, którzy zostają wykonują zadania przeznaczone dla kilku osób.
Pracownicy administracyjni prokuratur mówili nam niedawno, że czują się oszukiwani przez swojego pracodawcę. - Kilka lat temu postawiono nam ustawowy wymóg, by każdy ukończył wyższe studnia. Choćby pierwszego stopnia – opowiadają związkowcy.
- Za te studia musieliśmy zapłacić z własnej kieszeni. Ale podwyżek nie było, bo pensje zostały zamrożone. A później zmieniono ustawę i zlikwidowano wymóg posiadania wyższego wykształcenia. Wystarczy średnie.
Związkowcy namawiali ich by masowo składali wnioski o zgodę na dodatkowe zatrudnienie w Biedronce. Ta akcja miała zwrócić uwagę przełożonych na dramatyczną sytuację finansową pracowników prokuratur. Gdzieś w Polsce ktoś zwrócił się z takim wnioskiem i dostał odpowiedź odmowną. Z uzasadnieniem, ze nie licuje to z godnością pracownika prokuratury.