Do całego zdarzenia doszło kilka minut po godzinie 18. nad niebem w regionie radomskim dało się słyszeć dwa potężne huki, następujące kilka sekund po sobie. Dało się je słychać w promieniu kilkudziesięciu kilometrów, co postawiło na nogi nie tylko mieszkańców, ale również policję i straż pożarną.
Czytaj więcej:
Jak wkrótce się okazało, przypominający wybuch dźwięk spowodowały samoloty F-16, które przekroczyły barierę dźwięku. Wywołały one przez to tak zwany sonic boom, czyli falę uderzeniową, występującą w wyniku obiektu poruszającego się z prędkością naddźwiękową.
Sprawę dla TVN24 skomentowała kapitan Ewa Złotnicka, oficer prasowa Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, zaznaczając, że były to loty szkoleniowe, które przeprowadzono w okolicy Radomia. Tu jednak zaczyna się zamieszanie, ponieważ na oficjalnym profilu Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych na mediach społecznościowych pojawił się taki komunikat:
Nasze F-16 poleciały pilnie powitać niezapowiedzianych gości! Dzisiaj tuż po godz. 18:20 na Lubelszczyźnie i Mazowszu słychać było następujące po sobie dwie "eksplozje". Te "wybuchy" to tzw. sonic boom - czyli efekt przekroczenia bariery dźwięku przez samoloty. PS. Intruzi nie skorzystali z naszej gościnności.
- czytamy na profilu Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych na Facebooku.
Co ciekawe, już tylko na platformie X (do niedawna Twitter), na należącym do Dowództwa Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych profilu, pojawił się drugi komunikat o następującej treści:
Ćwiczenia to element treningu - to był niezapowiedziany sprawdzian naszych sił - zadanie wykonane. Brawo Siły Powietrzne.
Całe zamieszanie wprawiło mieszkańców regionu w dodatkową konsternację i zaniepokojenie. Wciąż nie ma tak naprawdę pewności, czy manewr samolotów związany był z ćwiczeniami, czy z faktycznym zagrożeniem.
W środę podczas konferencji prasowej na radomskim lotnisku Wojciech Skurkiewicz, wiceminister obrony narodowej odniósł się do zdarzenia z wtorku. Czytaj więcej: