Dwudziestu pokrzywdzonym w wypadku osobom udzielono pomocy w siedmiu szczecińskich szpitalach - niektórzy, z mniejszymi urazami, po udzieleniu im pierwszej pomocy, zostali już wypuszczeni do domów. Większość jednak (w tym sześcioro nieletnich) nadal jest hospitalizowana. Przed szpitalem wojewódzkim, przy ul. Arkońskiej w Szczecinie odbyła się w sobotę konferencja prasowa, na której przekazano najświeższe informacje. Wziął w niej udział wojewoda zachodniopomorski, Komendant Miejski Policji i lekarz kierujący Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym.
- Do naszej placówki trafiły wczoraj cztery osoby - informuje dr Jarosław Bursa. - Dwie z nich, po wstępnej diagnostyce, zostały przyjęte do oddziału chirurgii ogólnej. Kolejna pacjentka (22-letnia kobieta) została przetransportowana do kliniki ortopedii szpitala przy ul. Unii Lubelskiej a ostatnia - przywieziona w stanie ciężkim po urazie czaszkowo-mózgowym - przeszła operację neurochirurgiczną i przebywa na oddziale Intensywnej Opieki Medycznej. Stan tej 58-letniej pacjentki oceniamy jako bardzo ciężki. Jest pod stałą opieką specjalistów.
Sześcioro dzieci pokrzywdzonych w wypadku na szczęście ma lżejsze obrażenia - nie ma zagrożenia ich życia i zdrowia.
Jak się dowiedzieliśmy, w wypadku doznało obrażeń sześciu obywateli Ukrainy.
- Dzisiaj rano przekazałem ich nazwiska konsulowi honorowemu Ukrainy w Szczecinie - zapewnił wojewoda Adam Rudawski. - Poza tym byłem z nim w szpitalu przy ul. Unii Lubelskiej, gdzie odwiedzałem chorych.
Wojewoda podziękował służbom biorącym udział w piątkowej akcji. Podkreślił też profesjonalne zachowanie szczecinian.
- Obecni na miejscu wypadku udzielili pomocy rannym - m.in. pomagali im przyjąć prawidłowe pozycje. To była fenomenalna postawa. Jeszcze raz bardzo dziękuję wszystkim osobom biorącym udział w akcji ratowniczej.
Wojewoda odniósł się też do reakcji kierowców.
- Jestem zbudowany postawą szczecinian. Wiedzieli co się wydarzyło. Nikt nie robił problemów z objazdami, nikt nie trąbił. Dzięki temu sytuację drogową zdołaliśmy opanować w ciągu dwóch godzin, choć to był szczyt komunikacyjny.
Na miejscu wypadku działało 18 zespołów ratownictwa medycznego i 9 zastępów Państwowej Straży Pożarnej. Byli też ratownicy WOPR, ponad 70 policjantów i dwóch psychologów miejskich.
- Naszym głównym celem było zapewnienie bezpieczeństwa służbom, które udzielały pierwszej pomocy poszkodowanym - twierdzi insp. Piotr Makuch Komendant Miejski Policji w Szczecinie. - Udało się. Zabezpieczyliśmy też ślady i dowody zdarzenia.
Policja nie udziela szczegółowych informacji na temat zatrzymanego sprawcy wypadku. Wiemy tylko, że ma 33 lata - jest obywatelem Polski, mieszkańcem Szczecina. Z niepotwierdzonych źródeł wiadomo, że w przeszłości mógł się leczyć psychiatrycznie.
Komendant Makuch zapytany o to, czy podejrzany przyznał się do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa, odpowiedział jedynie, że "sprawca odniósł się do tego zdarzenia". Oznacza to, że mężczyzna złożył wyjaśnienia - był dziś przesłuchiwany przez prokuratora Prokuratury Rejonowej Szczecin-Niebuszewo. Jak się dowiedzieliśmy, przyznał się do winy. Nie był pod wpływem alkoholu ani środków odurzających. Ma trzy zarzuty: ucieczka z miejsca zdarzenia, usiłowanie zabójstwa wielu osób i spowodowanie katastrofy w ruchu drogowym. Grozi mu od 15 lat więzienia do dożywocia.
Sąd zdecydował o zastosowaniu wobec niego tymczasowego trzymiesięcznego aresztu.
