Zobacz:
- Jak okaże się, że związkowcy nie dogadają się z rządem będziemy musieli zamknąć nasze przedszkole – usłyszeliśmy we wrocławskich placówkach w których nauczyciele w referendum opowiedzieli się za przerwaniem pracy.
- Nie mogę wziąć na siebie odpowiedzialności za blisko 300 dzieci, a w naszej placówce praktycznie wszyscy głosowali za strajkiem – usłyszeliśmy od Izabeli Chmiel, dyrektor Przedszkola nr 49 z ulicy Borowskiej. - Rozmawialiśmy z rodzicami i poinformowaliśmy ich o tym, by przygotowali się i sami zorganizowali opiekę nad dziećmi, przynajmniej w pierwszych dniach tygodnia - dodaje. Podobnie do strajku nauczycieli szykują się na przykład w Przedszkolu nr 28 przy Orlej, czy Przedszkolu nr 47 przy alei Różyckiego.
Dyrektorzy nie zamierzają w ogóle przyjmować dzieci, ani też organizować grup, które mogłyby wyjść do którejś z 23 instytucji wskazanych przez miasto. Co najwyżej zobowiązali się do poinformowania rodziców o ofercie tych placówek, ale - jak mówią nie będą w stanie sami pójść z dziećmi do zoo czy do aquaparku.
Problem w tym, że z tej oferty – zgodnie z zapowiedzią magistratu – będą mogły skorzystać tylko zorganizowane grupy zaanonsowane przez dyrektorów strajkujących przedszkoli czy szkół.
Przypomnijmy na blisko 1200 placówek na Dolnym Śląsku, referendum przeprowadzono w 1028. W 963, co stanowi ponad 80 procent wszystkich szkół i przedszkoli, głosujący zdecydowanie opowiedzieli się za strajkiem. We Wrocławiu oznacza to, że zastrajkuje ponad 180 placówek, w tym ponad 50 przedszkoli na 230 wszystkich instytucji oświatowych. Tam, gdzie nauczyciele głosowali, chęć udziału w akcji strajkowej zadeklarowało od 80 do nawet 98 procent pracowników.
W tych szkołach i przedszkolach trwa strajk [LISTA]
Zobacz też
Lidia Pukińska z Wrocławia skończyła 105 lat
