- Kiedyś obejrzałam dwa bloki reklamowe: przed dobranocką i tuż po - mówi dr Skowrońska. - Dokonałam prostego obliczenia i wyszło mi, że 30 procent tych reklam kierowanych do dzieci dotyczyło niezdrowych produktów: chipsów, wysokocukrowych napojów, słodkich serków.
CZYTAJ TEŻ:
JAK WALCZYĆ Z NADCIŚNIENIEM? MIERZYĆ CIŚNIENIE JUŻ DZIECIOM
Złe nawyki żywieniowe to najprostsza droga do nadwagi i otyłości. W Polsce cierpi na te schorzenia prawie 20 procent dzieci. Wprawdzie do wyniku młodych Amerykanów, wśród których jest 30 procent osób otyłych i z nadwagą, ciągle nam jeszcze daleko, to 10 lat temu dzieci borykających się z takim problemem było w Polsce dwa razy mniej. Według raportu Unicefu Polska jest krajem, w którym liczba dzieci z nadwagą i otyłością rośnie najszybciej (w porównaniu z innymi krajami europejskimi).
Do kliniki w Poznaniu trafiają chłopcy ważący po 120 kg
- Spojrzenie na problem otyłości zmieniło się w połowie lat 90. - tłumaczy profesor Piotr Fichna, szef tej samej kliniki specjalizującej się w diabetologii i otyłości dzieci i młodzieży. - Przede wszystkim zmieniło się postrzeganie tkanki tłuszczowej. Uznano, że to nie tylko zapas energetyczny, ale narząd dokrewny, w którym zachodzą procesy istotne dla funkcjonowania organizmu. Obecnie otyłość to przewlekła choroba o złożonym podłożu, która zaburza metabolizm i równowagę hormonalną organizmu z konsekwencjami sięgającymi daleko w dorosłość nawet, jeżeli stwierdzamy ją u dziecka.
Otyłość, jak każda nieleczona choroba prowadzi do śmierci. Poważnych problemów zdrowotnych wynikających z nadmiaru kilogramów można się spodziewać szybciej, niż się wydaje rodzicom pacjentów.
- Rzadko znajdujemy pierwotną hormonalną przyczynę otyłości - tłumaczy prof. Fichna. - Problemy hormonalne są zazwyczaj wtórne. Najbardziej widoczne są w okresie dojrzewania, ale pojawiają się dużo wcześniej.
Zaburzenia miesiączkowania czy zespół policystycznych jajników u nastolatek, lokalny nadmiar estrogenów powodujący, że chłopcom zaczynają rosnąć piersi, problemy z płodnością to tylko niektóre hormonalne następstwa otyłości.
- Leczymy nastolatków, którzy ważą po 120, 140 kilogramów - przyznaje dr Skowrońska. - Trafiają do nas dzieci, które w wieku 6 lat mają stłuszczenie wątroby.
- Jeżeli takiego dziecka nie zacznie się szybko leczyć, to za kilka lat stłuszczenie przejdzie w chroniczny stan zapalny, następnie w zwłóknienie - dodaje prof. Fichna. - Istnieje realne ryzyko, że takie dziecko z racji licznych powikłań może zakończyć życie w wieku średnim, a to teraz jest czas, żeby temu zapobiegać. Pediatrzy "leczą też dorosłych", ale, gdy są oni jeszcze dziećmi lub w wieku młodzieżowym.
Około 15-19 procent dzieci z otyłością trafiających do poznańskiej kliniki cierpi na stłuszczenie wątroby, u 20 procent występuje uporczywe nadciśnienie, a u 12 procent - stan przedcukrzycowy (chodzi tu o cukrzycę typu 2, najczęściej spotykaną u dorosłych w wieku średnim i późniejszym).
W Polsce prawie 20 procent dzieci ma nadwagę
- Najmłodsza nasza pacjentka ze stanem przedcukrzycowym miała 4 lata - mówi dr Skowrońska. - Ważyła 43 kilogramy.
Leczenie otyłości dzieci nie jest łatwe. Maluchów się nie odchudza, tak samo jak dorosłych.
- Nie można doprowadzić do sytuacji, że dziecko zrzuca kilogramy, żeby za chwilę znowu je przybierać - tłumaczy dr Skowrońska. - Nasze działania polegają więc na tym, aby zatrzymać wagę do momentu, kiedy będzie ona adekwatna do wzrostu i wieku.
Przepis na zdrowe odżywianie wydaje się prosty i banalny: ograniczenie soli, wyeliminowanie z diety słodkich napojów, szczególnie tych gazowanych, chipsów, parówek, białego pieczywa, żółtych serów, które zawierają nawet 40 procent tłuszczów.
- Czasami dobre efekty przynosi tylko przejście na niekaloryczne napoje - tłumaczy dr Skowrońska. - Zamiast słodkich napojów: woda, herbaty bez cukru.
Dlaczego więc, skoro to takie proste, tak trudno zastosować się do rad dietetyków i lekarzy?
- Rodzice nie mają świadomości, jak niebezpieczną chorobą jest otyłość, pojmują ją w kategoriach estetycznych lub jako cechę właściwą dla całej rodziny - przyznaje prof. Fichna. - Wierzą w fałszywe przekonania, że dziecko z wiekiem samo "się wyciągnie". A to nie do końca prawda. Przyjmuję dzieci, których rodzice nawet nie znają wagi dziecka, choć widać, że jest ona za duża. Większość rodziców przestaje kontrolować przyrost wzrostu i masy ciała po pierwszym roku życia dziecka.
Im wcześniej problem zostanie dostrzeżony, tym większa szansa na uratowanie zdrowia. Otyły 6-latek pod opieką specjalisty ma 75 proc. szans na to, że będzie szczupłym dorosłym. U otyłego 12-latka, który nie podjął leczenia, ryzyko, że w przyszłości pozostanie otyły wynosi 75 procent.
WIDZIAŁEŚ COŚ CIEKAWEGO? ZNASZ INTERESUJĄCĄ HISTORIĘ? MASZ ORYGINALNE ZDJĘCIA?
NAPISZ DO NAS NA ADRES [email protected]!