Prezes POPiHN zwraca uwagę na to, że rynek ropy działa przede wszystkim w wymiarze światowym. Niektóre państwa w zeszłym roku ograniczyły wydobycie ropy, a członkowie MAE, zwłaszcza USA, dostarczyły na rynek tak dużo surowca ze swoich rezerw strategicznych, że występowała niewielka nadwyżka podaży nad popytem. – To ustabilizowało cenę ropy na poziomie zbliżonym do 80 dolarów za baryłkę. Poza tym transport ropy odbywa się dużymi tankowcami, których na świecie jest wystarczająca ilość, by przewozić ten surowiec nawet pomiędzy najdalszymi zakątkami świata. Ponadto zgodnie z prognozami Międzynarodowej Agencji Energetycznej nadwyżka ropy na światowym rynku ma się utrzymać do połowy roku. Później sytuacja zależeć będzie w dużej mierze od stopnia rozwoju gospodarki w Chinach – mówi Leszek Wiwała.
Niewystarczające moce europejskich rafinerii
Ekspert zaznacza, że rynek paliw funkcjonuje bardziej w wymiarze regionalnym, a moce rafinerii znajdujących się na terenie Unii Europejskiej są niewystarczające do zaspokojenia potrzeb jej mieszkańców, co oznacza konieczność importu paliw spoza UE. Jak mówi Leszek Wiwała, najłatwiej było sprowadzać paliwa w niedalekiej Rosji, ale wojna sprawiła, że wiele firm dobrowolnie odstąpiło od współpracy z przedsiębiorcami rosyjskimi. Systemowo zakończenie dostaw z tego kierunku było wielkim wyzwaniem logistycznym i dlatego tak trudno było osiągnąć porozumienie w kwestii embarga.
– Paliw w Unii w dłuższej perspektywie po prostu systemowo brakuje. Do tego wysokie ceny gazu sprawiły, że część oleju napędowego została sprowadzona do UE na cele grzewcze. Produkt ten zawiera śladowe ilości markerów oraz substancje barwiące, więc nie może być bezpośrednio sprzedany na cele paliwowe. Zima była dość łagodna, więc zapasy oleju opałowego pozostały, a rynek odczuwał brak oleju napędowego. Dodatkowo wzrosły też koszty innych nośników energetycznych – gaz ziemny, energia elektryczna – co wzmocniło rolę paliw naftowych w produkcji energii elektrycznej i tym samym przyczyniło się do wywindowania ich ceny. Jak zaznacza prezes, długi okres przejściowy na wejście w życie sankcji na paliwa z Rosji sprawił, że przedsiębiorcy zdołali zgromadzić znaczne zapasy paliw, zwłaszcza oleju napędowego.
- Chociaż od grudnia 2022 r. do marca 2023 r. cena ropy kształtuje się w przedziale 75-85 dolarów za baryłkę, to ceny paliw w UE znacznie spadły. Po ponad 7 tygodniach od wejścia w życie embarga na rosyjskie paliwa cena 1 l oleju napędowego jest blisko 1 zł. Jednocześnie warto zauważyć, że stale rosną ceny frachtu oraz transportu kolejowego, co w pewnym momencie musi też mieć przełożenie na poziom cen detalicznych – dodaje Wiwała.
W UE jest tylko 70 rafinerii
Szef POPiHN zwraca także uwagę, że na przestrzeni ostatnich 20 lat w Unii zostało zamknięte ok. 1/3 dużych rafinerii i jest ich obecnie niespełna 70. Mówi, że wysokie standardy ochrony środowiska sprawiły, że tylko w najnowocześniejszych zakładach opłaca się wytwarzać paliwa. W efekcie gospodarka europejska w dużej mierze jest uzależniona od importu paliw.
– Widać to było najbardziej na przykładzie rosyjskiego oleju napędowego. Historycznie 20-40% tego produktu zużywanego w UE było produkcji rosyjskiej. Rafinerie europejskie nie mają takich mocy produkcyjnych, aby ten kierunek zaopatrzenia zastąpić w całości. Podobnie jest w przypadku paliwa lotniczego Jet. Niedobory paliw były szczególnie odczuwalne w zeszłym roku, wyjątkowym pod względem liczy przestojów remontowych, awarii czy też strajków w niektórych obiektach rafineryjnych w Europie. Przyczyniło się to do wystąpienia okresowych braków na rynkach lokalnych, zaburzając bilans dla całego obszaru. Braki wynikające z niewystarczających mocy produkcyjnych muszą być uzupełnione importem, a ten podrożał mocno, bo musi być realizowany z wykorzystaniem coraz drożej oferującej swoje usługi floty tankowców – wyjaśnia Leszek Wiwała.
Powrót do normy? Tak, ale stopniowo
Na pytanie, czy koniec wojny na Ukrainie będzie oznaczał też koniec tak wyraźnego oderwania się cen paliw od cen ropy, Wiwała odpowiada, że można sobie wyobrazić wiele różnych scenariuszy, jak i kiedy mogłaby się zakończyć ta wojna.
– Poszczególne warianty w odmienny sposób będą wpływały na światowy rynek ropy i regionalny rynek paliw. Wiele wskazuje na to, że wojna na wyniszczenie ukraińskiego społeczeństwa i gospodarki może trwać jeszcze długo. W najbliższym czasie zapewne obecna sytuacja się utrzyma. W dłuższym, gospodarka europejska zbuduje nową architekturę dostaw ropy i paliw, a sytuacja powinna stopniowo wracać do normy. Sukcesywnie uruchomiane są nowe rafinerie w Azji i na Bliskim Wschodzie, które dostarczą na rynek duże ilości paliw gotowych. Więcej paliw na rynku będzie oznaczało mniejszą presję cenową i tym samym głównym elementem wyznaczającym ceny paliw powinny ponownie stać się notowania ropy. Wydaje się, że wojna w Ukrainie może też przyspieszyć transformację energetyczną. Więcej inwestycji może być skierowanych w paliwa odnawialne. Najbliższa dekada w UE w dużej mierze będzie określona przez czynniki regulacyjne, zwłaszcza szczegóły Zielonego Ładu – konkluduje ekspert.
