CZYTAJ:
Do strzelaniny doszło we wtorek wieczorem w Strasburgu we Francji. Zginęły 3 osoby, 13 zostało rannych. W tym czasie w pobliskiej restauracji razem ze swoimi współpracownikami przebywała europosłanka Elżbieta Łukacijewska. Przyjechali na posiedzenie Parlamentu.

- W Strasburgu co roku odbywa się jarmark świąteczny. Wieczorem mieliśmy z kolegami europosłami i asystentami spotkanie, w którym chcieliśmy sobie podziękować za cały rok pracy - opowiada Elżbieta Łukacijewska.
Dodaje, że to miała być polska wigilia.
Nagle wszyscy uczestnicy spotkania zaczęli dostawać SMS-y z wiadomością, że w centrum miasta jest strzelanina.
- Zamiast cieszyć się atmosferą przedświąteczną, zaczęliśmy szukać w Internecie, co się wydarzyło - przyznaje europosłanka.
Nie mogli wyjść z lokalu, bo dostali informacje, że dla bezpieczeństwa aż do odwołania muszą pozostać na miejscu.
- Powrót do hoteli, w których mieliśmy rezerwacje, okazał się niemożliwy. Zamknięte były ulice. Dzwonili do nas znajomi i pytali, czy wszystko w porządku
- relacjonuje Łukacijewska.
Do hotelu mogli wrócić dopiero o godz. 4 nad ranem.
- Część drogi odbywała się w asyście wozów policyjnych, później musieliśmy iść 800 metrów na piechotę. Dziś Strasburg wraca do normalności. Ludzie pracują, robią zakupy. Nie ma paniki - twierdzi Łukacijewska. - Na ulicach widać jednak większą liczbę policjantów i żołnierzy.
Sprawcą strzelaniny okazał się 29-letni mieszkaniec Strasburga. Jest znany lokalnej policji. Był poszukiwany za rabunek i próbę zabójstwa. W akcji antyterrorystycznej brało udział około 350 funkcjonariuszy, helikoptery i wojsko. Do tej pory nie udało się jednak zatrzymać 29-latka.